piątek, 24 sierpnia 2012

rozdział 56

Urodziny Jamesa już za dwa dni. Prezent zakupiony, impreza praktycznie już dopięta na ostatni guzik, więc nie ma się czym martwić, ale jednak się martwię. Nie mam pomysłu kto przyprowadzi Jamesa na miejsce. Nie robimy tego w domu, bo mogłoby być ciężko wyciągnąć go z domu. Szlajałam się po domu, zastanawiając się nad tym. W końcu wpadł mi do głowy pomysł idealny (chyba). Im bliżej byłam jego pokoju, tym większy strach mnie zżerał. Ostatnie nasze rozmowy, a w sumie to rozmowami bym tego nie nazwała tylko warczeniem na siebie. Zapewne domyślacie się o kogo mi chodzi. Zapukałam i po chwili delikatnie otworzyłam drzwi, a gdy tylko Carlos na mnie spojrzał, miałam ochotę się stamtąd wycofać.
- Możemy pogadać? - spytałam, wchodząc do środka
- O czym Ty chcesz ze mną gadać? - zmierzył mnie wzrokiem
- Carlos... Po pierwsze, że nie jesteś z Karolą to nie znaczy, że my musimy się kłócić. Ciebie traktuje jak przyjaciela, a ona jest moją przyjaciółką, a nie chce stracić żadnego z Was. Pogodzimy się? - wyciągnęłam dłoń w jego stronę, a ten wstał i po prostu mocno mnie przytulił
- Przepraszam. - szepnął
- Nie masz za co, Carlito. - powiedziałam z uśmiechem i odwzajemniłam uścisk
- Także więc co Cię do mnie sprowadza? - spytał już w lepszym nastawieniu do mnie
Powiedziałam mu co i jak, na co się zgodził. Także więc sprawa Jamesa załatwiona. Po niedługim czasie chłopcy musieli zgarnąć się do studia. Ja udałam się do naszego pokoju, włączyłam laptopa i przeglądałam swoją pocztę. Jedna wiadomość bardzo, ale to bardzo mnie zaskoczyła. Od razu wzięłam telefon, który był tam podany i okazało się to prawdą. W końcu jakiś odzew! Byłam cholernie szczęśliwa, a teraz wystarczy powiedzieć to Jamesowi. Ciekawe jak zareaguje?
Nagle do pokoju wpadły dziewczyny. Przypomniały mi o jednej z najpotrzebniejszych rzeczy na jakąkolwiek imprezę. Zajęłam się wszystkim, aby ona się odbyła, ale nie miałam w czym pójść! Także więc wszystkie trzy zgarnęłyśmy się do sklepu. Dziewczyny dość szybko znalazły dla siebie strój. Karola znalazła najszybciej. Potem Magda Ja marudziłam najdłużej, nic mi się nie podobało. W końcu jednak zdecydowałam się. Karola 
Po długich zakupach, przez moje marudzenie poszłyśmy do kawiarni. Każda zamówiła sobie czekoladę na wynos i wróciłyśmy do domu. Najgorsze było to, że chłopcy już byli w domu.
- Pilnujcie, żeby nie szedł na górę. - powiedziałam i pobiegłam szybko na górę
- Ale...! - tyle usłyszałam i weszłam do pokoju
- Cholera. - James właśnie wyszedł z łazienki
- Co tam masz kochanie? - spytał, patrząc na torbę, którą trzymałam
- James, błagam Cię, odwróć się i udaj, że tego nie wiedziałeś. - spojrzał na mnie jak na wariatkę
- Dobrze. Za buziaka. - podszedł do mnie i pocałował, a po chwili miałam puste dłonie
- James, nie! - za późno, otworzył pudełko i zobaczył moją sukienkę
- Z jakiej to okazji? - uśmiechnął się zadziornie
- Mam na Ciebie focha. - wściekła wyszłam z pokoju i zeszłam na dół
- Dlaczego mi nie powiedzieliście, że jest na górze?!
- Próbowaliśmy! Ale uciekłaś! - odezwał się Logan
- Więc wie o imprezie? - spytał Kendall
- Nie! Ciii! - powiedziałam, wymachując dziwnie rękoma
- Za późno. - na schodach pojawił się James, z wielkim uśmiechem
- No super! I nici z niespodzianki! Zajebiście! - wyszłam do ogrodu, żeby ochłonąć
Po chwili pojawił się przyszły solenizant. Chciałam odejść, ale mi się nie udało. Przytrzymał mnie i przytulił od tyłu. Zaczął nawijać, że nic się nie stało, że bardzo mi dziękuje, itd, itd. Ale i tak byłam zła na siebie, że niespodzianka się nie udała. Już miało być tak pięknie, już tylko przetrwać jutrzejszy dzień i byłoby, ale nie... Jak zwykle musi się coś nie udać. Gdy wróciliśmy do salonu Kendall zaczął mnie przepraszać, że nie chciał, ale przecież to i tak była moja wina. Przez sukienkę się zaczęło wydawać. Sali nie widział, więc jeszcze jest plus. Dość wcześnie każdy poszedł do swojego pokoju, bo jutro chłopcy muszą wcześnie wstać, bo idą do porannego programu, na jakiś wywiad. Nie wiem dokładnie o co chodzi. Gdy położyłam się do łóżka, od razu James objął mnie.
- Kochanie, a czyj to był pomysł? - spytał szeptem
- Nie skromnie powiem, że mój. - powiedziałam, uśmiechając się
- Bardzo Ci dziękuje. - musnął moje ramię
- Kochanie, a gdzie to będzie? - spytał po chwili
- Chciałbyś. Nic Ci nie powiem.
- Oj kochanie... A jakiś prezent dostanę? - spytał
- Impreza Ci nie wystarczy? - spytałam rozbawiona
- Najchętniej to ja bym ten dzień spędził tylko z Tobą, nie wychodząc nawet z łóżka. - szepnął mi do ucha i musnął je
- James. - powiedziałam, gdy jego dłoń znalazła się pod moją koszulką
- No co?
- Przestań, jutro musicie rano wstać.
- Oj tam, oj tam...

~ Magda

Siedziałyśmy sobie z Karoliną w pokoju, rozmawiając o naszych prezentach dla Jamesa, gdy nagle wpadł Kendall. Uśmiech sam wkradł się na moją twarz. Wypytywał czy Karolina na pewno nie jest na niego zła itd, itd, gdy nagle moja kochana jakże współlokatorka powiedziała, że idzie na dół po coś do picia. W drzwiach odwróciła się jeszcze i puściła do mnie oczko. Najchętniej zabiłabym ją wzrokiem. Wie o wszystkim i yyhh... Czy on do mnie coś czuje? Dobrze nam się rozmawiała ze sobą, ale przecież nie będzie chciał być z 14-latką. To nie jest realne. Chciał ze mnie wyciągnąć co mam dla Jamesa, ale żeby się trochę podroczyć, nie powiedziałam mu. On chcąc to ze mnie wydobyć, zaczął mnie łaskotać. Gdy zauważył, że nie wygra, przestał, a my byliśmy niebezpiecznie blisko do siebie zbliżeni. Patrząc mi w oczy, spytał:
- Czyli się nie dowiem co dostanie od Ciebie?
- Nie. - szepnęłam, gdy nasze usta już prawie się stykały
No i wpadła Karolina.
- Sorki! Mnie tu nie było! - jak najprędzej wycofała się i zamknęła drzwi
- Dobranoc. - powiedział szybko Kendall i wyszedł z pokoju, a ja siedziałam tam zaskoczona
- Ja przepraszam. Ja nie wiedziałam. Nie chciałam. - zaczęła nawijać Karolina, podchodząc do mnie
- Magda?
- Nie chce o tym gadać. - powiedziałam szybko, a po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami
Szybko zgarnęłam na siebie kołdrę i najchętniej w tej chwili schowałabym się przed całym światem. Co to w ogóle miało znaczyć? On coś do mnie czuje? Milion pytań nasunęło mi się na myśl, a bez odpowiedzi. Znał je tylko Kendall. Miałam ochotę pójść do niego i zapytać co to wszystko ma znaczyć, ale nie... Zrobię jeszcze z siebie idiotkę. Po co ja się w nim zakochiwałam?!

-----------------------------------------------
Yyhh... Wiem, że znów długo mnie nie było. Ale jestem ;D dobra, nie będę pisać, że postaram się częściej, bo już to pisałam, a i tak długaśno mnie nie ma... Przepraszam. Do tego onet mnie denerwuje... Początkowe rozdziały nie pokazują się, bo kiedyś ustawiłam, żeby pojawiały się ostatnie 50 rozdziałów, no a teraz nie pozwala mi zwiększyć liczby. Klikałam ok(z milion razy) a i tak to samo. Przepraszam :(

Czytasz, skomentuj. To motywuje :)
Wpisujcie się do Informowanych ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz