piątek, 24 sierpnia 2012

rozdział 42

- Zostaw! – ścisnął mnie mocniej za nadgarstki
- Nie radzę Ci się drzeć. – spojrzał na mnie wrednie
- Zostaw mnie! – przełożył mnie sobie przez ramię i zaczął wnosić go lasu, a na nieszczęście nikogo w pobliżu nie było
Szarpałam się z nim, a gdy nie widziałam już drogi nad morze postawił mnie na ziemi i przycisnął mnie do drzewa.
- Nie krzycz to nie będzie bolało.
- Zostaw mnie. – chciałam się wyszarpnąć, ale uderzył mnie w twarz
Zaczął dobierać się do moich spodni i już zdążył włożyć tam swoją rękę. Moje krzyki nic nie dały. Nikogo nie było widać. Odsunął się ode mnie, żeby ściągnąć mi bluzkę, a ja w tym czasie kopnęłam go w jego męskość, podciągnęłam spodnie i odbiegłam  od niego, ale mnie dogonił i już leżałam na ziemi, a on na mnie.
- Nie warto. Pożałujesz teraz tego.
- Chyba Ty. – usłyszałam Jamesa i zaraz ściągnął ze mnie tego faceta, a ja usiadłam
- Wszystko ok? – spojrzał na mnie zmartwiony
- Tak.
- Nie waż się pokazywać mi na oczy. – zaczął bić tego faceta, a ja szybko wstałam
- Zostaw go proszę. – złapałam go za dłoń, a ten zatrzymał od razu swoją dłoń w pobliży jego twarzy
- Sukinsyn. – objął mnie w talii i wyprowadził z lasu
- Na pewno wszystko w porządku? – posadził mnie na ławce i kucnął przede mną
- Tak. Nie zdążył nic zrobić oprócz dotykania. – przymknęłam oczy
- Przepraszam. – szepnął
- Co? Za co? – zdziwiłam się
- Że nie byłem przy Tobie.
- Nie masz za co.
- Nie miałem na co się wściekać. Byłaś pijana, a on to wykorzystał.
- James to Ciebie kocham. – ujęłam jego twarz w dłonie
- I dziękuje Ci, że uratowałeś mnie przed tym padalcem.
- Jestem Twoim strażnikiem. – uśmiechnął się lekko, a ja delikatnie musnęłam jego usta
- Przepraszam Cię za to. Rozumiem jak musiałeś się czuć.
- Nie ważne. Zapomnijmy o tym, ale nigdy więcej nie pozwolę Ci się upić.
- I dobrze. Rano miałam zgona. Na szczęście jakieś tabletki mnie poratowały. – zaśmiał się
- Dzięki. – zmrużyłam oczy
- Oj kotek. – uśmiechnął się i mnie pocałował
- Wracamy do namiotu?
- Ok.
- Wskakuj mi na barana.
- Co? – zaśmiałam się
- Wskakuj. – wstał, a ja stanęłam na ławce i wskoczyłam mu na plecy
- Ty jak coś wymyślisz. – zachichotałam
- Ale i tak mnie kochasz?
- Czy ja usłyszałam pytanie? Kocham Cię James. – musnęłam jego policzek
- Bardzo się cieszę.
Weszliśmy na podwórku i skierował się ze mną pod samochód.
- Puścisz mnie? – zaśmiałam się
- Siedź. – zerknął do bagażnika i zaczął przeszukiwać swój plecak
- Cholera gdzie ja to mam? – zamknął i przejrzał kieszenie swoich spodni
- Mam! – wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko
- Co to? – spytałam zaciekawiona
- Otwórz. – podał mi z uśmiechem, a ja otworzyłam nadal trzymając się go, żeby nie spaść
- Co to? – powtórzyłam się zdziwiona widząc śliczny pierścionek
- Zaręczynowy. – z uśmiechem spojrzał na mnie, a ja jakoś puściłam go i spadłam na ziemie
- Kotek! – odwrócił się i klęknął pomiędzy moimi nogami
- Ty serio? – spytałam patrząc na pierścionek
- Tak. – spojrzałam mu w oczy
- Ale tak serio, serio? – nie dowierzałam, że chce się ze mną zaręczyć
- Zostaniesz moją żoną za jakiś czas? – uśmiechnął się
- James… - spojrzałam mu w oczy
- Nie chcesz? – od razu uśmiech zszedł z jego ust
- Nie chcesz. – powiedział i wstał
- James, a czy ja Ci odpowiedziałam? – pociągnęłam go za rękę z powrotem do siebie
- To znaczy? – zdziwił się
- Pewnie, że tak. – uśmiechnęłam się
- Ty łajzo! – mocno mnie przytulił, ale po chwili oboje wybuchliśmy śmiechem, a po sekundzie wyjął pierścionek i założył na mój palec
- Kocham Cię. – powiedzieliśmy razem i James teraz już mój narzeczony złożył na moich ustach delikatny pocałunek
Poszliśmy do namiotu i akurat robili kolację.
- A to już, ok? – powiedział Logan z uśmiechem
- Ok. – uśmiechnęliśmy się oboje
- No i oto chodzi. Siadajcie. – powiedziała Karola, a James rzecz jasna wziął mnie na swoje kolana
- I Kendall nawet nie waż się jej następnym upić, bo robi głupoty. – musnęłam jego policzek
- A Ty to nie zrobiłeś dziś głupoty? – szepnęłam mu do ucha z uśmiechem
- To znaczy? – zdziwił się, a ja zamachałam mu ręką przed nosem
- Nie, nie. To na pewno nie głupota. – uśmiechnął się i musnął moje usta, a ja go mocno przytuliłam
- Macie. – Kend postawił nam talerz z kanapkami przed nami i gdy wyciągnęłam rękę po kanapkę, Logan i Karolina zakrztusili się pijąc herbatę
- Co wam? – zaśmialiśmy się resztą
- A co wam? – spytali  z uśmiechem oboje
- Że co?
- Że to? – James podniósł moją rękę
- No to. – powiedzieli, a teraz Carlos i Kendall zachłysnęli się pijąc
- No co? Tylko pierścionek. – uśmiechnęłam się
- Zaręczynowy.
- No i? – spytałam, a potem zaśmiałam się
- I było się kłócić? – spytała Magda i pokręciła głową
- Ej! – zaśmiałam się  z Jamesem
Wszyscy nam pogratulowali, wyściskali, a potem James poskarżył się, że prawie zawału dostał i opowiedział o tym jak nie pozwolił mi dojść do słowa, a oni wszyscy skomentowali to śmiechem.
- James ja Ci współczuje. – powiedział Logan
- Pyszczek. – powiedziałam i dostał ode mnie kopa
- No ej! – zaczął rozmasować nogę
- Nie radzę jej mówić niepodobających jej się rzeczy. – stwierdził Kend
- Na Tobie się jeszcze zemszczę.
- Niby jak? – zaśmiał się
- A pamiętasz akcję pod drzewem? – wyszczerzyłam się
- Nie zrobisz tego!
- Zrobię. Pożałujesz.
- No nie! – założył ręce
- Co Ci zrobiła? – spytała Magda śmiejąc się
- Nie ważne. – powiedzieliśmy razem
- A po za tym niedługo się dowiecie. – uśmiechnęłam się
- W takim razie nigdzie z Tobą nie wychodzę.
- To przyśle tu Patusię. – zaśmiałam się
- W takim razie będę Ci uciekał.
- Tak na pewno.
- James powiedz jej coś. – spiorunował mnie wzrokiem
- James na to nie ma wpływu. Zemsta będzie słodka. – zatarłam ręce
- To chłopaki chodzą z nami.
- Nie ma problemu. – powiedziałam i po chwili oboje się zaśmialiśmy
- Jak oni też będą mieli przerąbane to nie ma sprawy.
- A no i uprzedzam Cię James, że niedługo będą w gazecie fotki moje i Kenda.
- Jak robicie co?
- Jak wtula się we mnie, gdy… A nie powiem.
- No ej! – powiedział James
- No yyhh… - zbliżyłam się do ucha Jamesa i szepnęłam – krzyknęłam coś tam Kendall Schmidt i kilka dziewczynek zareagowało, a potem gdy wyszliśmy jakaś Patrysia się na niego rzuciła. – wybuchł śmiechem
- Dzięki. – zmrużył oczy Kendall
Zjedliśmy kolację i każdy miał dość dzisiejszego dnia. Wszyscy padliśmy, szybko zasypiając. Kolejny dzień spędziliśmy na leniwie siedząc w namiocie. Nikomu nie chciało się nigdzie ruszać tyłka, ale następnego dnia wybraliśmy się nad morze. Po drodze stanęłam i wyszczerzyłam się.
------------------------------------------------------------------------------------------
Po pierwsze: nie przestaje pisać! :) Źle mnie zrozumiałyście :)
Po drugie: domyślacie się co zrobi Karola? ;)
Po trzecie: z okazji Walentynek notka na każdym blogu :)
I po czwarte: Są te Walentynki to musiałam ich pogodzić :D
i właśnie znalazłam :D http://besty.pl/641478

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz