piątek, 24 sierpnia 2012

rozdział 45

- Wypuścili Cię? – oderwałam się od Łukasza i spojrzałam mu w oczy
- Tak. – uśmiechnął się
- Cudownie. – dałam mu wielkiego buziaka w policzek
- A Ty skąd wracasz?
- Z lotniska.
- James tu był?
- No był. Przyleciał, żeby pójść ze mną na wesele.
- Czyje wesele?
- Mojej kumpeli z nad morza.
Calutki dzień spędziliśmy razem i poprzypominaliśmy sobie wszystko z przeszłości. Nagadaliśmy się za wszystkie czasy. Sporo tego było, bo ponad pół roku, a nieprzyjemne tematy ominęliśmy. Dziś każda rozmowa była przyjęta, ale nie obyło się bez tego, że często go przytulałam. Wieczorem, gdy już miał ode mnie wychodzić przyszła Karolina i była bardzo, ale to bardzo zaskoczona widząc Łukasza.
- A co Ty tu robisz?
- Wypuścili go. – powiedziałam z uśmiechem
- Dobra ja się już zbieram. Do zobaczenia. – musnął mój policzek
- Na razie. – uśmiechnęłam się do niego i wyszedł
- Co Ty się tak do niego szczerzysz? – spytała Karola siadając obok
- Cieszę się, że w końcu go wypuścili.
- Zachowujesz się jak na haju. – zaśmiała się
- Wiesz jak mi jest głupio, że przeze mnie siedział? – powiedziałam smutno
- Wcale nie przez Ciebie. Sam się w to wpakował, a nie musiał.
- Dobra nie ważne. Wyszedł. – zaczęłam klaskać w dłonie i się szczerzyć
- Głupek. – zaśmiałyśmy się razem
Potem wyciągała ode mnie wszystko z wesela winko się otworzyło. No i te winko tak na nas zadziałało, że się cholernie upiłyśmy. Padłyśmy jak nieżywe na podłodze, a  następnego dnia miałyśmy zgon, byłyśmy obolałe i żadna z nas nie poszła do szkoły, ani też nie miała na to najmniejszej czy też największej ochoty. Karolina posiedziała u mnie cały dzień, żeby się w domu nie wkopać, a o 16 miałam telefon od Jamesa:
- Wejdź na skype. Migiem. – powiedział zły
- Że co?
- Właź. – rozłączył się
- Stało się coś? – spytała Karolina
- Nie wiem. – włączyłam szybko komputer
- O co Ci chodzi? – spytałam go, gdy już mieliśmy aktywne połączenie
- Wejdź w Google i napisz dziewczyna Jamesa.
- Co tam znowu jest? – oparłam głowę na ręku
- Na pewno Ty, ale z kim?
- O czym Ty mówisz? – artykuł o mnie i jak zauważyłam zdjęcie jak ściskałam wczoraj Łukasza
- Jakie to piękne. – zaczęłam się śmiać
- Tak bardzo piękne. – James zmrużył oczy
- Zazdrośnik bez powodu. Karola chodź tu. – przywołałam ją i pokazałam jej zdjęcie, a ona tak samo jak ja wybuchła śmiechem
- On Ci dał jakieś prochy, że zachowywałaś się jak dzikuska.
- Ej! – uderzyłam ją, a ona mnie i tak zaczęłyśmy się lać
- Dziewczyny! – krzyknął James, a przy nim pojawiła się reszta
- Walka na gołe klaty? – zaśmiał się Kendall
- Idiota. – powiedziałam razem z Karoliną i popukałyśmy się po czole
- A wy to co? – spytał Logan i wszyscy udali nas pukając się po czole i wszyscy wybuchneliśmy śmiechem
- A tak ogólnie to kto na tym zdjęciu? – spytał James
- Wypuścili Łukasza. – uśmiechnęłam się
- Ona tak wczoraj cały dzień. A potem mnie upiła. – zmroziła mnie wzrokiem
- Wcale nie musiałaś pić. – śmiałam się
- To nie zmienia, że dziś ledwo co żyje.
- Ja też. – czułam się jakbym coś brała xD
- I weź ją wytrzymaj w jednym pokoju.
- Tylko James umie ją ujarzmić. – zaśmiał się Carlos i dostał od Jamesa
- Zamknij się. – powiedziałam razem z Jamesem i w śmiech
Gadaliśmy tak nie wiem ile, gdy do pokoju weszła płacząca Magda.
- Ej młoda co jest? – szybko do niej podeszłam i zobaczyłam, że ma lekko podrapaną twarz i trzyma się za rękę
- Boże co Ci się stało? – posadziłam ją na krześle
- Takie dwie z klasy pobiły mnie. – wciąż płakała
- Co się stało? – spytali chłopcy
- Cicho. – uciszyła ich Karolina
- O co poszło? – spojrzała wzrokiem na chłopaków
- O nich? – zdziwiłam się
- Tak. Powiedziały, że mam im dać numery do chłopaków, a ja ich nawet nie mam. – przytuliłam ją lekko
- Rozłącz się. – powiedziałam do Karoliny
- Ale co się stało? – spytał Kendall
- Potem zadzwonię. – odparłam i Karola się rozłączyła
- Musimy jechać do szpitala.
- Nie chce. – powiedziała płacząc
- Nie jestem w stanie Ci pomóc.
- Wcale tak bardzo nie boli. – ścisnęłam jej rękę i syknęła
- Wcale. – wyciągnęłam telefon, żeby zadzwonić do rodziców
- Proszę nie do rodziców. Nie chce, żeby wiedzieli.
- I tak się dowiedzą.
- Ale potem.
- No dobra. – wybrałam więc numer Łukasza
- Jesteś w stanie przyjechać do mnie i zawieźć do szpitala?
- Co się stało?! – przestraszył
- Potem. Możesz?
- Pewnie. Już jadę. – słyszałam, że gdzieś biegnie
- Dzięki. – powiedziałam i rozłączyłam się
Po chwili był już Łukasza i pojechaliśmy do szpitala. Oczywiście ręka w gipsie, a zadrapania na twarzy wystarczyło tylko przemyć. Przez cały pobyt chłopaki wydzwaniali, a gdy już się wkurzyłam w końcu wyszłam z gabinetu i podałam telefon Łukaszowi.
- Odbierz i powiedz tym pacanom, że jesteśmy w szpitalu.
- A co z Magdą? – spytał
- Ręka w gipsie.
- Uuu… - skrzywił się i odebrał telefon, a ja wróciłam do środka

(perspektywa pisania ~~Kendall~~)
- No w końcu! Co z Magdą? – spytałem, gdy Karolina odebrała
- Tu Łukasz. Z tego co wiem, to jedynie ręka w gipsie. Nic więcej się nie stało.
- Czekaj. A wiesz co się stało? O co poszło?
- Tylko nie wydaj mnie, ok.? Bo nie wiem czy wam powiedzą. – odparł Łukasz
- No pewnie.
- Jakieś dwie dziewczyny chciały od niej wyciągnąć numery telefonów do was, a gdy powiedziała, że nie ma to ją zlały.
- No porąbało je?! – krzyknąłem przerażony
- Kończę. Wyszły. – rozłączył się
- I co? – spytali chłopaki
- Zapewne dziewczyny nam nie powiedzą.
- Ale czego? – spytał Logan
- Jakieś dziewczyny chciały wyciągnąć od niej numer do nas, a gdy powiedziała, że nie ma to ją pobiły. – wszyscy od razu się przerazili
- A co z nią?
- Będzie miała rękę w gipsie.

(perspektywa pisania ~~Karolina 1~~)
- Boli jeszcze? – spytał Magdę, Łukasz po rozłączeniu się i oddał mi telefon
- Już nie.
- Dzielna jesteś. – powiedział z uśmiechem, a ona odwzajemniła uśmiech
Odwiózł nas do domu, a rodziców jeszcze nie było. Zaczęłam rozmowę, żeby zgłosić do na policję, ale nic z tego. Nie chciała. Wymusiła też na mnie, żeby rodzice się nie dowiedzieli. Będzie się starać ich unikać z tą ręką. Żaden argument jej nie przekonał. W końcu przystałam na to. Zjadłyśmy kolację, a gdy było słychać, że otwierają drzwi Magda powiedziała:
 - Śpię. – i pobiegła na górę
Rodzice weszli z zakupami. Przywitałam się z nimi, powiedziałam, że obie zjadłyśmy już kolację i idziemy spać (było po 20). Więc udałam się do pokoju i zadzwoniłam do Natalii co na jutro zadane. W końcu trzeba się w szkole pokazać. Rzecz jasna nie odrobiłam wszystkiego, bo zasnęłam na książkach. Rano obudziła mnie Magda.
- Karola wstawaj. Już 7. – przeciągnęłam się
- Już.
- A mogę mieć prośbę? – spytała
- Pewnie. Stało się coś? – przestraszyłam się
- Boję się sama iść do szkoły. – powiedziała smutno
- Odprowadzić Cię?
- Jeśli byś mogła.
- Pewnie. Na którą masz?
- Na 8.
Zgarnęłam się i po kilku minutach byłam gotowa i na dole prawie byłaby wpadka, ale Magda zdążyła naciągnąć kurtkę na gips.
- Miłego dnia. – mama pocałowała nas obie w policzki i szybko wyszłyśmy z domu
- O mały włos. – powiedziałam zapinając się do końca
Odprowadziłam ją do szkoły, a że ja daleko nie miałam, więc odeszłam od niej dopiero jak weszła na lekcję. Choć powiedziała, że tych dziewczyn nie ma, bałam się zostawiać ją samą. Spóźniłam się, ale chrzanić to. Taki repertuar był też następnego dnia, a w sobotę niby ja wyciągnęłam Magdę na zakupy. Niedzielę spędziłyśmy u Karoliny i weekend przetrwany. W następną sobotę miała mieć zdjęty gips i wyszłyśmy niby to na spacer. Ja nie wiem jak oni nie zauważyli tego gipsu. W szpitalu lekarz powiedział, że wszystko ok, ale żeby jeszcze ponosiła jeszcze kilka dni gips.
- Nie no, panie doktorze. Proszę.
- Coś się stanie jak go jeszcze ponosisz?
- Nie lubię go i mi przeszkadza.
- Ale jeszcze ze trzy dni.
- Proszę. – mierzyli się przez chwilę wzrokiem i w końcu ustąpił
- Za dwa dni widzę Cię na wizycie. A pani ma tu ją przyciągnąć, jeśli nie będzie chciała. – zwrócił się do mnie
- Oczywiście. – powiedziałam z uśmiechem
Zdjął jej gips i już na luzaku wróciłyśmy do domu.

--------------------------------------------------------------------------------
Dziś dłuższa notka ze względu, że długo mnie nie było :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz