-
Chciałabym wiedzieć co się działo kiedy… - przerwała
-
Kiedy co? – próbowałam ją zachęcić do mówienia
- A
nie będziesz zła, że Cię zapytam? – powiedziała cicho
-
Spokojnie. Nic bardzo strasznego w życiu nie zrobiłam. – uśmiechnęłam się, ale
byłam w błędzie
- A
więc chciałabym wiedzieć co się działo kiedy po wakacjach nie wróciłaś do
Polski i odezwałaś się dopiero pod koniec roku. – wmurowało mnie i jestem
pewna, że widziała moje zaskoczenie tym pytaniem wyrażoną moją mimiką twarzy,
nie byłam w stanie odpowiedzieć cokolwiek
-
Wiem, przepraszam. Nie powinno mnie to interesować. – powiedziała cicho i
zeszła z hamaka
-
Nie, Madzia chodź. – wstałam i zawróciłam ją
-
Nie chcesz, nie mów. Ale nie chciałabym mieć z Tobą tajemnic. – powiedziała mi
prosto w oczy
-
Więc powiem Ci.
-
Masz te 12 lat i spytam Cię czy wiesz skąd się biorą dzieci? – spytałam
poważnie, a ona wesoło się roześmiała
-
Madzia mówię poważnie. – uśmiechnęłam się
- Oj
no wiem. Dwójka nudzi idzie do sypialni i tego, tego. – powiedziała rozbawiona
- Więc
wiesz co to jest sex, tak? – powiedziałam prosto z mostu
-
Tak.
- A
więc zanim przyleciałam tu na wakacje z dziewczynami, byłam z Łukaszem.
-
Dla Jamesa się z nim rozstałaś? – spytała
-
Trudno to ocenić, ale raczej nie. Pierwszego dnia poznałam Jamesa, kolejnego
dnia chłopaków, a pewnego dnia, gdy wróciłam do pokoju mojego i Łukasza u cioci
Julki jak Łukasz tego, tego – użyłam tego samego zwrotu co ona i obie
zachichotałyśmy – no kocha się z moją byłą już przyjaciółką, a dzień wcześniej
oddałam mu się i pod koniec wakacji, nie dostałam okresu. Wiesz o co mi chodzi?
– spytałam
-
Nie za bardzo.
-
Boże mama mnie zabije, że Cie edukuje w tych sprawach. – powiedziałam
rozbawiona i zaczęłyśmy się śmiać
- A
więc gdy nie dostaniesz okresu to możliwe, że zaszłaś w ciążę.
-
Wpadłaś?! – zdziwiła się
-
Niestety.
- A
gdzie to dziecko? Usunęłaś?
-
Nie no co Ty! Poroniłam.
-
Jeju. – przytuliła mnie mocno
-
Zapomnij. Było minęło. Popełniłam wtedy swój największy błąd w życiu.
-
Uciekłaś z Łukaszem, tak?
-
Niestety. Żałuje tego. On siedzi za dilerkę, ja poroniłam i tak się skończyło
te nasze rodzicowanie.
-
Kurcze, przykro mi. Nie wiedziałam.
-
Spoko. Teraz nie mam zamiaru zajść w ciążę.
- A
z Jamesem to możesz. – zaśmiała się
-
Ej, ej! Nie chce być jeszcze matką. – zachichotałam
-
A ja bym sobie ciocią została. Przyszywaną, ale ciocią. – uśmiechnęła się
-
Wcale nie przyszywaną. – powiedziałam szczerze
-
Oj przyszywaną, ale mam nadzieje, że pozwolisz mi się ze swoim dzieckiem
spotykać. – uśmiechnęła się
-
Dobra Magda. Miało być szczerze to Ci powiem. – głośno odetchnęłam
-
Mam się bać? – widziałam, że się przeraziła
-
Jesteś moją siostrą.
-
No wiem. – uśmiechnęła się
-
Ale prawdziwą. Rodzoną. – spojrzała na mnie zszokowana
-
Żartujesz?! – wstała z hamaka, a ja przez przypadek upadłam
-
Nie, Madzia. Naprawdę. – wstałam do niej
-
Długo wiesz?
-
No jakiś czas. Nie pamiętam nawet ile.
-
Dlaczego mi nie powiedziałaś?!
-
Nie wiem. Nie pomyślałam. Sama chciałam zapomnieć, że jestem adoptowana.
-
Więc Poznańscy to nie są Twoi prawdziwi rodzice?! – zdziwiła się
-
Nie.
-
A kto?
-
Nie mam pojęcia. Rodzice jakiś czas temu dostali telefon z tego domu dziecka z,
którego zostałam adoptowana, że doszli, iż obie mamy wspólną matkę. Ojca to nie
wiem. Ale nie mają prawa podać danych.
-
Nie rozumiem jak mogłaś mi tego nie powiedzieć! – krzyknęła i wybiegła z ogrodu
do domu
-
Świetnie! Jestem kretynką… - usiadłam na ziemi
-
Ej o co chodzi? – podszedł do mnie Kendall
-
Powiedziałam Madzi prawdę.
-
Jaką prawdę?
-
Że jesteśmy siostrami.
-
To każdy wie. – zaśmiał się
-
Kendall jestem jej rodzoną siostrą.
-
Co?! – krzyknął zdziwiony
-
Wkurzyła się, że nie powiedziałam.
-
Iść pogadać z nią? – spytał
-
Jeśli byś mógł.
-
Pewnie. – wstał i poszedł do niej
~~perspektywa Karoliny 2~~
-
Co się stało? – spytałam Kendalla, który podchodził do drzwi Magdy
-
Karolina powiedziała Magdzie prawdę o ich spokrewnieniu. Wkurzyła się, że nie
powiedziała jej tego od razu. – szepnął i zapukał do drzwi
-
Cholera. – nic nie odpowiedziała
-
Madzia mogę wejść? – powiedział, ale nadal cisza
-
Idę do Karoliny, ale na razie żadnemu z chłopaków nie mów, ok.? – szepnęłam
-
Spoko. – odszepnął mi
-
Madzia.
-
Zostawcie mnie wszyscy! – krzyknęła
-
Wchodzę. – nacisnął klamkę i na szczęście nie zamknęła drzwi, a ja zeszłam na
dół do Karoli
Znalazłam
ją w ogrodzie i usiadłam przy niej.
-
Nie martw się. Zrozumie.
-
Nie chciałam ja tego jej mówić, ale dziś poprosiła mnie o szczerość i jej
powiedziałam. Boli gdy wspominam o tym, że jestem adoptowana… - smutna spuściła
głowę
-
Ej mała. Poprosiłam Kendalla, żeby żadnemu nie mówił.
-
Dziękuje. – spojrzała z wdzięcznością na mnie
-
James wie?
-
Nie. Ty i teraz Magda z Kendem. Tak bardzo chciałabym tego nie wiedzieć. Ok
cieszę się, że Madzia to moja siostra, ale to naprawdę bolesne dowiedzieć się
po tak długim czasie, że Ci których nie uważa się za rodziców, nie są nimi i że
matka zostawiła mnie. Cholernie bolesne. – zauważyłam, że łza popłynęła po jej
policzku
-
Hej co tu robicie same? – z domu wyszedł Carlos z Jamesem
-
A tak sobie gadamy. – odwróciła się do nich Karola i uśmiechnęła. Widać było,
ze sztucznie. Przynajmniej ja to widziałam.
-
Plotkary. – dosiadł się do mnie Carlos i objął dłonią w talii, a to samo zrobił
James i szepnął jej coś do ucha, a ona odpowiedziała mu, że wszystko ok i
musnęła w usta
-
A o czym tak plotkowałyście? – spytał James już głośniej
-
O wszystkim i o niczym. – powiedziałam
-
A może powiecie nam co planowaliście zażarcie z chłopakami w kuchni? – spytała
Karola
-
Niespodzianka. – powiedzieli razem
-
Pff… - stwierdziłyśmy obie i uśmiechnęłyśmy się do siebie
-
Kotek… - szepnął Carlos i przejechał nosem po mojej szyi, potem policzku i
musnął moje usta
-
A powiecie nam kiedyś? – spytałam
-
Za jakiś czas. – powiedział tajemniczo James i pocałował Karolę w policzek
-
Pff… - znów razem i zaśmiałyśmy się
~~perspektywa Karoli 1~~
Gdy
wróciliśmy do pokoju chciałam wyciągnąć to z Jamesa, ale uparty nic mi nie
chciał powiedzieć. Leżeliśmy już wtuleni w łóżku i zastanawiałam się co może
podziałać na niego, żeby coś powiedział co by mnie chociaż nakierowało.
-
James… - podniosłam głowę i zaczęłam smyrgać go nosem po szyi
-
Nie mów, że chcesz nadal to ze mnie wyciągnąć. – zachichotał
-
Kurde no James. Powiedz mi. Wiesz, że jestem ciekawska. – przejechałam dłonią
po jego nagiej klacie
-
Nie wyciągniesz tego ze mnie. – powiedział pewnie
-
James… - przeszłam na niego i pocałowałam go
- To
nie zadziała. – wyszczerzył się, ale potem sam mnie pocałował
-
Pewny jesteś? – szepnęłam mu do ucha, a potem przygryzał jego płatek
-
Tak jestem. – uśmiechał się dalej, a ja zaczęłam całować go po szyi, która była
jego słabym punktem
-
Nie wymięknę. – zaśmiał się, a dłońmi przejechał pod moją koszulkę
-
Gdzie z tymi łapami? – teraz ja się zaśmiałam
-
Jesteś moja, mam prawo. – uśmiechnął się
-
Prawo będziesz miał po ślubie. – zaśmiałam się kolejny raz i specjalnie
przejechałam dłonią w dół przejeżdżając po jego męskości
-
Igrasz sobie ze mną. – zaśmiał się
- No
pewnie. – poczułam narastający namiocik pod ręką
Nawet
nie wiem w którym momencie to zrobił, a byłam już pod spodem i ściągał ze mnie
koszulkę. A gdy pozbawił mnie już jej leżałam przed nim jedynie w samych
figach. A on był w samych bokserkach, a po chwili zniknął pod kołdrą i głową
znalazł się między moimi nogami. Przesunął część moich majtek, aby zacząć
pieścić moja kobiecość. Po chwili poczułam mocne szarpnięcie i podniosłam
kołdrę.
-
James co Ty robisz? – zaśmiałam się
-
Ups. – uśmiechnął się podnosząc głowę i pokazując moją porwaną bieliznę
- No
James. – zachichotałam, a on odrzucił gdzieś wyżej wymienioną rzecz i zaczął na
nowo pieścić moją kobiecość
Po
dłuższej chwili zaczęłam czuć rozchodzące się we mnie ciepło.
-
James… Już… - nie zdążyłam dokończyć, a on znalazł się we mnie
-
Właśnie. – uśmiechnęłam się, a on pocałował mnie
Tego
dnia po raz pierwszy nasz wspólny seks był tak bardzo namiętny, szalony i
dziki. Gdy oboje doszliśmy już kilka razy, James ułożył się przy mnie.
-
Auć… - zasyczał
- Co
się stało? – zdziwiłam się
-
Plecy mnie coś bolą. – spojrzałam na jego plecy, po czym zakrywał usta dłonią,
bo wybuchłam śmiechem
-
Ups… - stwierdziłam i śmiałam się dalej
-
Coś Ty mi zrobiła? – spytał rozbawiony
-
Lekko podrapałam. – przejechał dłonią po swoich plecach
-
Trochę? – zaśmiał się
- No
przepraszam. – uśmiechnęłam się
-
Eee tam. Podobało mi się dziś. – wyszczerzył się
-
Jeszcze nigdy nie było tak ostro. – zaśmialiśmy się oboje
Delikatnie
położył się przy mnie i zasnęliśmy wtuleni będąc szczęśliwi :)
~~perspektywa Karoli 2~~
Gdy
wróciliśmy z ogrodu, wzięłam swoje przybory do kąpieli i powiedziałam do
Carlosa:
-
Idę się wykąpać. – podszedł do mnie i objął w talii
- A
mogę z Tobą? – wyszczerzył się
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czy Karolcia zgodzi się na kąpiel z Carlitem? :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz