piątek, 24 sierpnia 2012

rozdział 54

Gdy się obudziłam, czułam się obserwowana. Po chwili poczułam, że moja głowa nie leży na poduszce, lecz na czyjejś ręce. What?! Otworzyłam oczy i zobaczyłam Kendalla. Przypomniało mi się, że oglądaliśmy film i widocznie usnęłam podczas niego.
- Długo mi się tak przyglądasz? - spytałam
- Troszkę. Nie chciałem Cię obudzić. - uśmiechnął się
- Trzeba było zrzucić mnie z łóżka. Gwarantuje Ci, że nie obudziłabym się.
- Następnym razem wypróbuje. - zaśmialiśmy się
- To będzie następny raz? - spytałam podejrzliwie
- A nie? - poruszył brwiami, a po chwili zaśmialiśmy się oboje
~~Karola 2~~
Z rana do szpitala przyjechali po mnie Karolina z Jamesem. Całą drogę spędziliśmy w ciszy. W sumie to trochę bałam się powrotu do ich domu. Znowu może dojść do kłótni. Z jednej strony jestem zła na Carlosa, a z drugiej nie. Kocham go, ale dopóki nie przestanie być takim dzieciuchem, nie pozwolę, aby dowiedział się, że jestem w ciąży i zostanie ojcem. Na razie wie tylko Karolina i nikt więcej się nie dowie. Przynajmniej w najbliższym czasie. Jednak kiedyś muszę powiedzieć o tym rodzicom, ale czy powiem im, że rozstałam się z Carlosem? Tego nie wiem. Mam dość swojego życia. Było tak pięknie, a teraz jest wręcz obrzydliwie. Zazdroszczę Maslowkom. Nikt nie ma tyle głupich awantur co oni, ale przetrwali i Karola już zmieniło nazwisko. Carlos nigdy nawet nie poruszył tematów naszej wspólnej przyszłości, a Karolina zaręczyła się z Jamesem już rok temu. Tak, trochę im zazdrościłam, a w sumie to cholernie. Teraz jestem w ciąży i co? Zostałam z tym sama. Jeśli Carlos się nie zmieni, nigdy nie pozna swojego dziecka. Nie wiem jak to zrobię, ale tak się stanie.
Z perspektywy Magdy
Kiedy moja siostra i James wrócili z Karoliną, którą odebrali ze szpitala, w domu zrobiła się drętwa atmosfera. Carlos poszedł na górę i tyle co go było widać. Zachowują się dziecinnie. Czy to nie dziwne, że dwójka dorosłych, kochających się ludzi udaje obojętnych sobie? No dobra, sama lepsza nie jestem... Udaje przed Kendallem, że nic do niego nie czuje, ale to nie jest realne, że starszy o dziewięć lat, zakocha się we mnie, choć było by zajebiście fajnie, gdyby tak było. Tak kocha się tylko w filmach... Przecież to nie może się udać. On ma swoje lata, a ja jestem tylko głupią małolatą, która nic nie wie o życiu. Wpadki bywają, a moja siostra się o tym przekonała w dość przykry sposób i do tego jednak straciła te dziecko. Ale co to, to nie! Przez najbliższe dziesięć, może przesadzam, ale przez najbliższe pięć lat matką nie zostanę. A pierwszy raz poczeka jeszcze długo. To by było dobre gdyby Karolina była w ciąży z Carlosem. Ciekawe jakby na to zareagował. Hmm... Znając go to albo by się cieszył jak głupek, a może też byłby wściekły, że w dość młodym wieku zostałby tatą. Mieć dwadzieścia trzy lata to nie mało, ale i nie dużo. Gdyby któryś z chłopaków to usłyszał to raczej tymi słowami zadowolony by nie był. Lepiej się przymknę. Trochę kulawo było w salonie, więc zgarnęłam się na górę. W niedalekim czasie usłyszałam pukanie do drzwi, a gdy głowa stukającego osobnika, ujawniła się lekko się uśmiechnęłam. Któż to był? Kendall. Ostatnio sporo czasu razem spędzamy. Jak najbardziej mnie to cieszy...
Z perspektywy Karci 2
Kiedy wróciliśmy do domu, za ciekawie nie było. Trochę spokojnie i bardziej na luzie było, gdy chłopcy pojechali do studia. Każda w zasadzie robiła swoje. Ja porozmawiałam z rodzicami na skype. Jak na razie nie dowiedzieli się o tym, że zostaną dziadkami. Jak skończyłam rozmowę internetową, skierowałam się do kuchni, gdzie zastałam Karolinę. Rozmawiała z kimś przez telefon, a wywnioskowałam, że chodzi o organizowanie urodzin. Myślimy, myślimy i wymyślimy, że niedługo urodziny Jamesa.
Z perspektywy Karoli 1
Kiedy tylko ustaliłam wszystko co do urodzin mojego męża, wpadł mi do głowy pomysł. Wybrałam numer do Jamesa, ale się nie dodzwoniłam do niego, do Carlosa nie zadzwonię, Kendall miał wyłączoną komórkę, a w końcu odebrał swój telefon Logan.
- Bo James będzie zazdrosny. - zaśmiał się, odbierając
- Ale śmieszne. - zaśmiałam się - Mężu drogi mój nie odbiera, ale Kendall, więc jesteś ten jedyny, wybrany. Moje pierwsze pytanie brzmi: Długo Wam jeszcze zejdzie w studiu?
- No zejdzie, niestety. Ostatnio trochę odpuściliśmy sobie pracę. Północ nas zastanie albo i lepiej.
- Więc poleć mi jakiś klub, gdzie wpuszczą mi czternastolatkę?
- Imprezka... Hmm... Wyślę Ci esa z adresem. - rozłączył się
Podał mi adres, a potem oznajmiłam dziewczynom. Na początku Madzia nie chciała iść, ale przekonałam ją słowami, że jak nie będzie chciała już tam być to się zgarniemy stamtąd. Rozumiem ja, bo jeszcze nigdy nie była na żadnej takiej dyskotece. Wystroiłyśmy się i zamówiłyśmy taksówkę. Około dwudziestej byłyśmy na miejscu. Ochroniarz robił problemy, ale ładny uśmiech z Karolcią i weszłyśmy we trójkę.
- Karcia, obrazisz się jak trochę wypiję?
- Oj, pij. Najwyżej dowlokę się do domu.
- Kocham Cię po prostu. - musnęłam ją w policzek i podeszłyśmy do baru
- Kup coś Magdzie na rozluźnienie. - szepnęła mi na ucho i kupiłam nam dwa piwa

--------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak krótko :( obiecałam sobie, że dziś dodam nowe rozdziały, a jak do tej pory mam tyle. Mam nadzieję, że wybaczycie mi :) zarówno krótki rozdział jak i moją długą nieobecność <wstyd> Będę starać się już tak nigdy nie zawalić :) Dziękuje Wam wszystkim za to, że to w ogóle czytacie <3 Zapraszam także na jednorazówkę :) klik Mam nadzieję, że się spodoba :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz