Gdy się obudziłam, czułam się obserwowana. Po chwili poczułam, że moja
głowa nie leży na poduszce, lecz na czyjejś ręce. What?! Otworzyłam oczy
i zobaczyłam Kendalla. Przypomniało mi się, że oglądaliśmy film i
widocznie usnęłam podczas niego.
- Długo mi się tak przyglądasz? - spytałam
- Troszkę. Nie chciałem Cię obudzić. - uśmiechnął się
- Trzeba było zrzucić mnie z łóżka. Gwarantuje Ci, że nie obudziłabym się.
- Następnym razem wypróbuje. - zaśmialiśmy się
- To będzie następny raz? - spytałam podejrzliwie
- A nie? - poruszył brwiami, a po chwili zaśmialiśmy się oboje
~~Karola 2~~
Z
rana do szpitala przyjechali po mnie Karolina z Jamesem. Całą drogę
spędziliśmy w ciszy. W sumie to trochę bałam się powrotu do ich domu.
Znowu może dojść do kłótni. Z jednej strony jestem zła na Carlosa, a z
drugiej nie. Kocham go, ale dopóki nie przestanie być takim dzieciuchem,
nie pozwolę, aby dowiedział się, że jestem w ciąży i zostanie ojcem. Na
razie wie tylko Karolina i nikt więcej się nie dowie. Przynajmniej w
najbliższym czasie. Jednak kiedyś muszę powiedzieć o tym rodzicom, ale
czy powiem im, że rozstałam się z Carlosem? Tego nie wiem. Mam dość
swojego życia. Było tak pięknie, a teraz jest wręcz obrzydliwie.
Zazdroszczę Maslowkom. Nikt nie ma tyle głupich awantur co oni, ale
przetrwali i Karola już zmieniło nazwisko. Carlos nigdy nawet nie
poruszył tematów naszej wspólnej przyszłości, a Karolina zaręczyła się z
Jamesem już rok temu. Tak, trochę im zazdrościłam, a w sumie to
cholernie. Teraz jestem w ciąży i co? Zostałam z tym sama. Jeśli Carlos
się nie zmieni, nigdy nie pozna swojego dziecka. Nie wiem jak to zrobię,
ale tak się stanie.
Z perspektywy Magdy
Kiedy moja siostra i
James wrócili z Karoliną, którą odebrali ze szpitala, w domu zrobiła się
drętwa atmosfera. Carlos poszedł na górę i tyle co go było widać.
Zachowują się dziecinnie. Czy to nie dziwne, że dwójka dorosłych,
kochających się ludzi udaje obojętnych sobie? No dobra, sama lepsza nie
jestem... Udaje przed Kendallem, że nic do niego nie czuje, ale to nie
jest realne, że starszy o dziewięć lat, zakocha się we mnie, choć było
by zajebiście fajnie, gdyby tak było. Tak kocha się tylko w filmach...
Przecież to nie może się udać. On ma swoje lata, a ja jestem tylko
głupią małolatą, która nic nie wie o życiu. Wpadki bywają, a moja
siostra się o tym przekonała w dość przykry sposób i do tego jednak
straciła te dziecko. Ale co to, to nie! Przez najbliższe dziesięć, może
przesadzam, ale przez najbliższe pięć lat matką nie zostanę. A pierwszy
raz poczeka jeszcze długo. To by było dobre gdyby Karolina była w ciąży z
Carlosem. Ciekawe jakby na to zareagował. Hmm... Znając go to albo by
się cieszył jak głupek, a może też byłby wściekły, że w dość młodym
wieku zostałby tatą. Mieć dwadzieścia trzy lata to nie mało, ale i nie
dużo. Gdyby któryś z chłopaków to usłyszał to raczej tymi słowami
zadowolony by nie był. Lepiej się przymknę. Trochę kulawo było w
salonie, więc zgarnęłam się na górę. W niedalekim czasie usłyszałam
pukanie do drzwi, a gdy głowa stukającego osobnika, ujawniła się lekko
się uśmiechnęłam. Któż to był? Kendall. Ostatnio sporo czasu razem
spędzamy. Jak najbardziej mnie to cieszy...
Z perspektywy Karci 2
Kiedy
wróciliśmy do domu, za ciekawie nie było. Trochę spokojnie i bardziej
na luzie było, gdy chłopcy pojechali do studia. Każda w zasadzie robiła
swoje. Ja porozmawiałam z rodzicami na skype. Jak na razie nie
dowiedzieli się o tym, że zostaną dziadkami. Jak skończyłam rozmowę
internetową, skierowałam się do kuchni, gdzie zastałam Karolinę.
Rozmawiała z kimś przez telefon, a wywnioskowałam, że chodzi o
organizowanie urodzin. Myślimy, myślimy i wymyślimy, że niedługo
urodziny Jamesa.
Z perspektywy Karoli 1
Kiedy tylko ustaliłam
wszystko co do urodzin mojego męża, wpadł mi do głowy pomysł. Wybrałam
numer do Jamesa, ale się nie dodzwoniłam do niego, do Carlosa nie
zadzwonię, Kendall miał wyłączoną komórkę, a w końcu odebrał swój
telefon Logan.
- Bo James będzie zazdrosny. - zaśmiał się, odbierając
-
Ale śmieszne. - zaśmiałam się - Mężu drogi mój nie odbiera, ale
Kendall, więc jesteś ten jedyny, wybrany. Moje pierwsze pytanie brzmi:
Długo Wam jeszcze zejdzie w studiu?
- No zejdzie, niestety. Ostatnio trochę odpuściliśmy sobie pracę. Północ nas zastanie albo i lepiej.
- Więc poleć mi jakiś klub, gdzie wpuszczą mi czternastolatkę?
- Imprezka... Hmm... Wyślę Ci esa z adresem. - rozłączył się
Podał
mi adres, a potem oznajmiłam dziewczynom. Na początku Madzia nie
chciała iść, ale przekonałam ją słowami, że jak nie będzie chciała już
tam być to się zgarniemy stamtąd. Rozumiem ja, bo jeszcze nigdy nie była
na żadnej takiej dyskotece. Wystroiłyśmy się i zamówiłyśmy taksówkę.
Około dwudziestej byłyśmy na miejscu. Ochroniarz robił problemy, ale
ładny uśmiech z Karolcią i weszłyśmy we trójkę.
- Karcia, obrazisz się jak trochę wypiję?
- Oj, pij. Najwyżej dowlokę się do domu.
- Kocham Cię po prostu. - musnęłam ją w policzek i podeszłyśmy do baru
- Kup coś Magdzie na rozluźnienie. - szepnęła mi na ucho i kupiłam nam dwa piwa
--------------------------------------------------------
Przepraszam,
że tak krótko :( obiecałam sobie, że dziś dodam nowe rozdziały, a jak
do tej pory mam tyle. Mam nadzieję, że wybaczycie mi :) zarówno krótki
rozdział jak i moją długą nieobecność <wstyd> Będę starać się już
tak nigdy nie zawalić :) Dziękuje Wam wszystkim za to, że to w ogóle
czytacie <3 Zapraszam także na jednorazówkę :) klik Mam nadzieję, że się spodoba :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz