czwartek, 31 stycznia 2013

rozdział 81

Trafiłam do szpitala, pielęgniarki zajęły się mną, ale nie mogłam się dowiedzieć co z Karoliną. Nie chciały mnie wypuścić i prawdopodobnie zostanę na obserwacji, bo dziecko. Ale przecież tam trzeba się wszystkim zająć. Wszystko tam zostało spalone... Posadziły mnie na wózek i zawiozły do sali, wcześniej dając szpitalną piżamę. Kiedy tylko wyszły, ja także opuściłam pomieszczenie i szłam korytarzem szukając jakiegoś lekarza. Na moje nieszczęście nie znalazłam takowego, a zaraz zobaczyła mnie pielęgniarka i pogoniła do sali, dając mi mój telefon, który ciągle dzwonił. Miliony nieodebranych połączeń od chłopaków... Jak ja mam im o tym wszystkim powiedzieć? Tak naprawdę to ja sama nic o tym nie wiem. Ale chyba czas nadszedł, żebym się dowiedziała, bo pojawili się u mnie policjanci. Najprawdopodobniej to było podpalenie. Od razu miliony pytań nasunęły mi się do głowy. Czemu ktoś chciał to nam zrobić? W jakim celu i z jakiego powodu? W trakcie naszej rozmowy zaczął dzwonić mój telefon, ale nie zwróciłam teraz na niego uwagi.
- Czy mógłby chociaż pan powiedzieć co z moją przyjaciółką? Nie mogę się niczego dowiedzieć.
- Chodzi o tą dziewczynę, która była w środku? - przełknęłam głośno, miałam nadzieję, że jednak jej tam nie było
- Tak.
- Nie wiele wiem, ale chyba wszystko z nią w porządku. Ogień nie zdążył rozprzestrzenić się na górze, dochodząc do pokoju pani przyjaciółki.
- Czyli... Nic poważniejszego jej nie jest?
- Nie, spokojnie. - położył rękę na moim ramieniu i wyszedł z sali
Telefon zaczął dzwonić kolejny i w końcu odebrałam. Najpierw dostałam opieprz za siebie i Karolinę, jakby to moja wina była, że nie mogłam odebrać, ale w końcu podczas monologu Carlosa wtrąciłam, że jestem w szpitalu.
- Że co proszę?! Jakim szpitalu?! Co się stało?! KAROLINA!
- Spokojnie. Nic nie jest ani mi ani Karoli, choć jeszcze się z nią nie widziałam.
- Słucham?! To wy obie jesteście w szpitalu? Co tam się stało?!
- W naszym domu był pożar...
- Pożar?! - usłyszałam głos wszystkich
- Z tego co powiedział mi policjant to podobno było podpalanie.
- Ale Karolinie nic na pewno nie jest? - odezwał się James
- Tak powiedział policjant. Mi karzą siedzieć w sali.
- Zostawić was same, to zaraz coś się niedobrego dzieje...
- Jakby to była nasza wina!
- Ej, kochanie. Spokojnie. - usłyszałam Carlosa
Gdy zakończyłam rozmowę i tak wymknęłam się z sali w celu znalezienia Karoliny. Przecież gdzieś musiała tutaj być. Przeszłam cały ten oddział, a potem zeszłam piętro niżej i tam w telewizorze, który wisiał w korytarzu mówiono o naszym domu. Gdy spojrzałam na nasz dom... On mi go nie przypominał. Jak był w kolorze, to teraz był cały czarny. Powstrzymałam łzy i poszłam w głąb korytarza. W końcu w jednej z sal znalazłam Karolinę. Weszłam po cichu do środka, bo wydawało mi się, że spała. Jednak, gdy podeszłam do jej łóżka zauważyłam na jej policzkach łzy. Dotknęłam jej dłoni, a ta otworzyła oczy, po chwili przytulając się do mnie.
- Hej, co się stało?
- Ja chciałam uciec, ale ktoś przyłożył mi to do ust...
- Czyli jednak podpalenie. Ale kto mógł to zrobić?
- Widziałam ją, zanim straciłam przytomność. To była Majka.
- Słucham?!
- Tak mi się wydaje.
- Co za idiotka! Czego ona jeszcze od nas chce?!
- I nie jestem w ciąży. - spojrzałam na nią, a widać było, że tego pragnęła
- Tak mi przykro... - przytuliłam ją mocno, a ta zaczęła jeszcze bardziej płakać

Dobra, powiedziałam Wam :P Wszystko wyszło na jaw, ciąży nie ma, Majka spowodowała pożar i się zaczyna :P Zmieni się na gorsze, na lepsze? Hmm?
Mam ferie, wena jakoś jest, jest i rozdział :P

poniedziałek, 28 stycznia 2013

rozdział 80

Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Byłem z dala od niej i nie wiedziałem co się z nią dzieje. Coś się tam wydarzyło, a nawet nie wiem co. Dlaczego mam taką pracę?! Nie mógłbym być jakimś zwykłym pracownikiem i pracować blisko domu?! A jeśli coś jej się stało? Do tego wszystkiego jeszcze jesteśmy pokłóceni... Bałem się, że jej uczucie do mnie się wypaliło, a odrodziło się do Łukasza. Poszedłem do pokoju jedno z przyjacieli.
- Możemy pogadać?
- Pewnie. Co jest James? - odpowiedział Logan
- O Karoli chciałbym pogadać...
- Nie wiem czy jestem odpowiednią osobą do tego...
- Logan, ja wiem, że pomiędzy nami nie zawsze było dobrze i też trochę poszło o nią, ale przepraszam Cię. Ty byłeś przy tym wszystkim na lotnisku... Wiesz czego się boję? Że przestała mnie kochać...
- James! O czym Ty mówisz?! Powiem Ci jak to było...
Gdy Logan opowiedział mi o wszystkim, pomyślałem, że jednak może nie. Że jednak mnie kocha. Czy mogłaby kłamać tyle czasu? Po tym ile przeszliśmy? Zastanawiałem się co mam zrobić. Chciałbym z nią porozmawiać na osobności, ale... Jak? Skoro dzieli nas tyle kilometrów?

Poszłam do apteki po test dla niej. Jeśli okaże się, że jest w ciąży... Będzie w takiej sytuacji jak i ja z Carlosem... Trochę czasu minęło zanim doszłam do apteki, a tam aptekarka cały czas uśmiechała się w moją stronę, a potem życzyła pozytywnego wyniku. Taa, tylko że ja już jestem w ciąży, ale dobra. Droga powrotna też mi trochę zajęła, a gdy skręcałam w naszą ulicę usłyszałam syreny. Gdzieś tu niedaleko musiał być pożar. Gdy dochodziłam do domu, zauważyłam, że straż pożarna zatrzymała się obok naszego domu. Że co?! Biegiem ruszyłam w stronę domu, ale zaraz jakiś policjant mnie zatrzymał.
- Ja tam mieszkam!
- Przykro mi. W tej chwili gaszony jest ogień.
- Ale tam jest moja przyjaciółka! Do tego w ciąży!
Od razu odwrócił się i powiedział komuś o tym, a ja w tym czasie skorzystałam z okazji i pobiegłam w stronę domu. Wbiegłam do środka i rozejrzałam się. W salonie jej nie było, więc zapewne musi być na górze! Chciałam coś krzyknąć do strażaków, ale przed oczami zobaczyłam ciemność...

- Carlos, możesz się do dzwonić do Karoliny? Bo ja do swojej nie.
- A to już pogodzeni? W końcu.
- No właśnie jeszcze nie. Chce do niej zadzwonić, ale nie mogę się dodzwonić.
- Czekaj chwilkę.
Próbował kilka razy, ale nic z tego. Zacząłem się martwić. To dziwne, że nie odbiera żadna z nich. Czy coś tam się wydarzyło?


Kiedyś myślałam w żartach o tym pożarze, ale jakoś tam się pożar wydarzył. Pomysły jakieś co do tego kto mógł to zrobić? ;)
I wiem, że krótki.... I'm sorry <3

sobota, 19 stycznia 2013

rozdział 79

Przez cały tydzień męczyłam się w pracy. Było mi tak cholernie niedobrze, a nic mi nie pomagało. Do tego James wyłączył telefon i nie miałam z nim żadnego kontaktu. Byłam na siebie wściekła, że nie powiedziałam mu o tym nieszczęsnym pocałunku z Łukaszem. Jednak, gdyby wiedziała przecież to także by to nie zmieniło... Tego dnia odwiózł mnie do domu Ethan, a nigdzie nie widziałam Karoliny. Nie było też jej w pokoju. Każdy się teraz ode mnie odwrócił. Każdy ma mi za złe ten pocałunek z Łukaszem, ale czy ja go chciałam? Ciekawe co zrobili by w mojej sytuacji? Położyłam się do łóżka z zamiarem zdrzemnięcia się, ale zadzwonił mój telefon. Zerwałam się z łózka i jak najszybciej podbiegłam do torebki, aby go znaleźć. Miałam nadzieję, że to On. Jednak nie, to była Magda.

Nie mogłam siedzieć tak bezczynnie w miejscu. Całe dnie w domu. To było okropne, ale teraz nie byłam w stanie znaleźć sobie pracy. Kto przyjmie kobietę w ciąży? Nikt nie zechciałby takiego pracownika. Mimo, że cały czas omijałam Karolinę było mi źle, że tak ją traktuje. To było widać, że żałuje tego wszystkiego co się działo na lotnisku, dzień przed odlotem chłopaków. Wróciłam do domu z zakupami i poszłam z nimi do kuchni. Miałam się wziąć za rozpakowanie, ale zadzwonił Carlos. Co oznaczało, że mam się jak najprędzej znaleźć przy komputerze.
- Już idę skarbie. - powiedziałam odbierając
- No ja myślę słonko. - rozłączyłam się i z tego względu, że przed wyjściem używałam komputera w salonie, podeszłam do stolika przy sofie
Kiedy tylko zaczęło się połączenie z nim, z góry zeszła Karolina. Nie podniosłam wzroku tylko starałam się skupić na tym co mówi Carlos. Powiedziała coś do mnie, ale poszła do kuchni. Carlos wypytywał co u mnie i naszego malucha, bo wczoraj byłam u ginekologa, a chłopcy wtedy grali. Usłyszałam, że Karolina coś do mnie mówi, jednak nadal nie zwracałam na nią uwagi.
- Odezwij się do niej. - powiedział w końcu Carlito
Spojrzałam w jej kierunku, spojrzałam na monitor komputera, spojrzałam na wejście od kuchni i jak najszybciej zamknęłam pokrywę laptopa i podbiegłam do Karoliny. Opadła bezsilnie na podłogę. Przestraszyłam się jak nie wiem. Do tego zaczął dzwonić mój telefon, ale olałam go. Teraz najważniejsza była ona. Mówiłam do niej, ale ona jakby tego nie słyszała. Mocno nią potrząsnęłam, a wtedy spojrzała na mnie zdezorientowana.
- Co się stało?
- Zemdlałaś mi tutaj. Posiedź tu chwilkę. Dam Ci wody. - wstałam z podłogi i nalałam do szklanki wody, po czym wróciłam do niej i pomogłam jej się napić, bo nadal była jakby trochę nieobecna
- Co się dzieje?
- Karolina, przepraszam. Przepraszam za to co Ci powiedziałam. - zaczęła płakać i przytuliła się do mnie
- Jej, przecież się nie gniewam. Wariacie. - któryś raz z kolei dzwonił mój telefon
- Odbiorę. - zgarnęłam się po telefon i nacisnęłam zieloną słuchawkę
- Co jej się stało?! - krzyknął James
- Zemdlała.
- Zadzwoniłaś po pogotowie?
- Uspokój się.
- Jak mam być spokojny?! Jestem tyle kilometrów od niej, nie wiem co się dzieje, a do tego jestem z nią pokłócony!
- Ze mną nie zginie. Nie martw się. - rozłączyłam się i podeszłam do niej, bo widziałam, że stara się wstać jednak kręciło się jej w głowie, bo upadłaby gdybym nie przytrzymała jej
Pomogłam dojść jej do fotela i usiadła w nim. Zaczęłam się zamartwiać, bo nie wyglądała dobrze. Gdy chciałam zadzwonić po lekarza, odmówiła.
- Karola, co się dzieje?
- Wszystko schrzaniłam. James jest na mnie wściekły, a ja nie wiem co mam zrobić, żeby to jakoś odplątać.
- A czemu zemdlałaś? Czemu jesteś taka blada?
- Nie czuję się od jakiegoś czasu dobrze. Cały czas jest mi niedobrze.
- Może lepiej, żebyś poszła do lekarza?
- To niepotrzebne. Przejdzie mi w końcu.
- A jeśli....
- Jeśli co? - spojrzała na mnie


Minął tydzień, a ja dodaje. Sama jestem w szoku xD Taki krótki, ale małymi kroczkami zbliżamy się do pewnego przełomu. Czy dobrego? Tego dowiecie się wkrótce :)
Za nowy rozdział dziękujcie właścicielce bloga http://bigtimestory4ever.blogspot.com Gdyby nie Ona i pewna piosenka o której mi dziś powiedziała i już się uzależniłam i mnie nastroiła rozdziału by nie było :P Ale możecie wbijać na jej bloga :D Polecam ^^
A jeśli posłuchałyście tej piosenki to nie zczaiła Wam się z wątkiem Karolina-James-Łukasz? XD

sobota, 12 stycznia 2013

rozdział 78

Byłam na siebie wściekła. Nie, wściekła to za mało powiedziane! Jak mogłam to zrobić? Jednak po tym, gdy Łukasz powiedział, że wyjeżdża, abym mogła być szczęśliwa z Jamesem nie wiedziałam co robię. W głowie huczała mi jedynie myśl, że on tego nie przeżyję. Przecież to jest wojna, może mu się coś tam stać! Nawet nie stać, a może przecież zginąć! To jest najbardziej niebezpiecznie miejsce jakie może być! Boję się, że nastąpi takim moment, gdy dowiem się, że on nie żyje. A czego takiego bym nie przeżyła! Nie dość, że straciłam Julkę, Majkę i rodziców to kolejna osoba ma zniknąć z mojego życia? Wybaczcie, ale ja tak nie chce. Nie chce stracić kolejnej osoby w moim życiu. Kolejnej ważnej, a jestem na dobrej drodze. Przecież James mi tego nie wybaczy... Znowu robię jakąś głupotę. Do tego w pracy nic mi nie szło. Wszystko leciało mi z rąk i nie mogłam się na niczym skupić. Próbowałam... Próbowałam się do dzwonić do Jamesa, ale ten nie odbierał. Napisałam też kilka wiadomości w każdej przepraszając za to co zrobiłam... Jednak wiem, że go skrzywdziłam. I myśl o tym, że go stracę, że mi nie wybaczy... Karolina mnie osądza i wiem, że zachowuje się idiotycznie, ale taki mój los, że co chwila pakuje się w jakieś kłopoty. Jak ja bym chciała, żeby moje życie było idealne! Jednak wiem, że ono takie nigdy nie będzie...
Po powrocie Karolina nawet na mnie nie spojrzała. Szczerze? To się nie dziwię. Ale każdy mnie osądza, a nie wie co ja czuję. Jak oni by zachowali się w takiej sytuacji? Nikt w takiej nigdy nie był, ale każdy wie wszystko najlepiej! Przecież ja nie kocham Łukasza! On jest tylko moim przyjacielem, a to James jest tym najważniejszym!

Nie miałam zamiaru odezwać się do niej pierwsza. Niech zrozumie swój błąd. Przecież zawsze będę ją wspierać, ale nie będę zawsze jej ustępować. Jednak strasznie mi szkoda Jamesa, ale to Karolina wyszła na tym najgorzej. Ale jest sama sobie winna. Łukasz cały czas miesza jej w życiu, ale jednak rozumiem. Dużo ich łączyło i nawet po rozstaniu się przyjaźnią, ale szkoda, że przyjaźń jest tylko z jej strony, a Łukasz oczekuje czegoś więcej. Cała ich trójka jest w okropnej sytuacji. Z rozmyśleń wyrwał mnie telefon.
- Co tam wariacie?
- Skarbie wbijaj na skype'a.
Od razu włączyłam komputer i podłączyłam do niego ładowarkę. Szybko na ekranie pojawiła mi się moja ukochana buźka.
- No cześć, kochanie. - przesłał w moją stronę buziaka
- Jak się mają mo...... James! - usłyszałam, a na wyświetlaczu pojawił mi się on
- Karolina, weź Ty mi powiedz co tej mojej odbiło i co za mnie tak przeprasza?
- Ale... To Ty nie wiesz?
- Że niby czego?
- James... Nie. Ja nie chce Ci o tym mówić.
- A weź jej daj spokój! - walczył z Carlosem i nie pozwolił mu przekręcić laptopa
- O co chodzi? - wypytywał dalej
- Wpisz sobie czułe pożegnania Karoliny Maslow...
- Co? Jak to pożegnania?
- Nie! Nie będziesz mi tu właził na moim! Idź sobie do Kendalla! On też ma włączony komputer, a z nikim nie gada! - Carlito się wkurzył i wyrwał laptopa Jamesowi
- A więc jak moje skarby się mają? - spytał mój ukochany, a ja jednak patrzyłam na to co dzieje się z tyłu i co robi James
- Kochanie...?
- Teraz to czuję się okropnie, bo James się o wszystkim dowie... dział. - dokończyłam, gdy tamten wyszedł wściekły z pomieszczenia w którym znajdywali się wszyscy
- Miała mu powiedzieć do cholery! - wrzasnął Logan
- Wiedziałeś? - zdziwiłam się
- Mało to. Widziałem to na własne oczy. Ale obiecała, że powie mu przed wyjazdem...


Mieszania ciąg dalszy... James o wszystkim wie, jest wściekły. Podły humor u moich bohaterów jak i u mnie :( A ja ciągle przepraszam za nieobecność i nic się nie dzieje... Przepraszam!