sobota, 29 grudnia 2012

rozdział 77

Od samego rana wszędzie walały się walizki. Nie mogłam pogodzić się z tym, że oni wyjeżdżają aż na miesiąc. Dopiero co wróciliśmy do siebie z Carlosem, a teraz znów musi się rozstać. Przecież ja zwariujeje bez tego wariata! Latał w tą i z powrotem co chwila do walizki, bo zapomniał czegoś spakować. Takie rzeczy tylko z Carlosem. W końcu straciłam nerwy do tego jak co chwila schodzi na dół z czymś w ręku i poszłam sama przejrzeć wszystko i wziąć mu to co jest potrzebne. Rozejrzałam się po wszystkim.
- Już masz chyba wszystko. - wziął mnie na ręce
- Carlos!
- Będę miał wszystko jak uda Was mi się przemycić w samolocie. - wpiłam się szybciutko w jego usta
- Kocham Cię wariacie.
- Ja tam Ciebie mocniej. - ostrożnie postawił mnie na podłodze, jakby mógł mi coś zrobić
- Codziennie do siebie dzwonimy, prawda?
- No pewnie. - do wyjścia na lotnisko, niezliczoną ilość razy mnie całował
Nie chciałam się z nim rozstawać, niestety jest to przymusowe. Miejmy nadzieje, że szybko mi to minie. Zamówiliśmy trzy taksówki, bo inaczej byśmy nie byli w stanie dojechać tam. Wszyscy się zapakowaliśmy i pojechaliśmy na miejsce gdzie będziemy musieli się rozstać. Kiedy wysiedliśmy z taksówki nawet nikt na siebie nie spojrzał tylko każdy ze smutną miną ruszył w stronę odpraw. Doszliśmy tam, chłopcy nadali bagaż, a wtedy Carlos spojrzał mi w oczy. Zaraz odciągnął mnie na bok i znalazłam się w jego ramionach. Pożegnał się ze mną i miał odchodzić, ale wrócił się i ukucnął mówiąc do mojego brzucha.
- Skarbie, proszę Cię. Nie rób kłopotów mamusi i nie szalej za bardzo. Pamiętaj, tatuś Cię bardzo kocha. - wpił się w moje usta i odszedł, nawet nie wiem kiedy z pod moich powiek poleciały łzy
Podeszła do mnie Karolina, która mnie do siebie przytuliła. Gdy zniknęli z poza zasięgu naszego wzroku poszłyśmy do taksówki i wróciłyśmy do domu. Nie mam zielonego pojęcia co ja będę robić przez ten miesiąc. Karola będzie chodzić do pracy, a ja co? Nie mam jak teraz znaleźć pracy ani nic w tym stylu. Z nudów weszłam na komputer poczytać jakieś plotki. Dawno nic nie było o naszych chłopcach. W sumie to bardzo dobrze. Powiedziałam wszystko w porę... Już znalazły się zdjęcia moje i Carlosa. Nie minęła godzina od tego i już?! To teraz wszyscy już będą przypuszczać, że jestem w ciąży. Zrobili nam zdjęcie, gdy Carlito przemawiał do naszego malucha. Zjechałam niżej, a tam...
- Karolcia, ja idę do pracy. Widzimy się potem. - odwróciłam się w jej stronę i myślałam co mam jej zrobić
- Ej, co jest? Wszystko w porządku?
- Karola, ok?
- Czy ok?! Czy Ty jesteś normalna?! Jak mogłaś to zrobić Jamesowi?!
- O co Ci chodzi?
- O to! - podniosłam do góry laptopa, tak aby zobaczyła artykuł
- Nie... Nie... Cholera jasna! To nie było tak no! Przecież....
- Nie to wcale nie było tak, że wczoraj na pożegnanie całowałaś się z Łukaszem, a dziś z Jamesem i zrobili Ci zdjęcia w tym momencie? To ja chyba potrzebuje okulary, bo tak właśnie widzę na tym zdjęciu!
- Ale Karolina, bo...
- Nie mi się tłumacz. James jak się o tym dowie... Nawet nie chce o tym myśleć. Akurat jak wyjechał w trasę. Trzeba było mu chociaż o tym powiedzieć.
- Dobra, nie wtrącaj się, ok?! Ty jakoś Carlosowi o ciąży nie chciałaś powiedzieć!
- To zupełnie inna sytuacja!
- To moja sprawa. - odwróciła się na pięcie i wyszła z mojego pokoju
Ja naprawdę nie poznaję tej dziewczyny. Nie wiem co się z nią dzieje. W ostatnim czasie się zmieniła. Czy ona nadal kocha Łukasza? To był tylko taki impuls? Nawet nie można z nią normalnie porozmawiać, bo już się unosi!

Już po świętach, ale mam nadzieję, że fajnie spędziliście :) Teraz to mi jedynie zostaje życzyć Szczęśliwego Nowego Roku :) Oby był dla Was wszystkich szczęśliwych :)
I czytajcie ze zrozumieniem :D praktycznie nikt nie ogarnął, że wyjeżdżają w trasę ;D ahh Wy moje <3 :D

sobota, 8 grudnia 2012

rozdział 76

Nagle jednak zauważyłam go przy wejściu na pokład samolotu. Zaczęłam biec w tamtym kierunku, nawołując go. Jednak on nie zważając na mnie, szedł dalej. Gdy miał przechodzić przed drzwi prowadzące do samolotu, odwrócił się. Gdy mnie zauważył na jego twarzy widać było zaskoczenie. Teraz zauważyłam dlaczego mnie nie słyszał. Wyjął z uszu słuchawki, a ja w tym czasie dobiegłam do niego i wpadłam w jego ramiona.
- Łukasz... Ja nie chciałam tego wszystkiego wczoraj powiedzieć. Poniosło mnie, ja nie chce żeby coś Ci się stało. Nie pogodzę się, jeśli coś Ci się kiedykolwiek stanie. - próbował mi przerwać, jednak ja mówiłam nadal -  Nie mogę Cię stracić, rozumiesz? Jesteś jedną z najważniejszych dla mnie osób, a Ty piszesz się na takie coś... - położył dłoń na moich ustach
- Nic mi się nie stanie, ok? Skarbie, przecież nic mi się nie stanie. Nie jadę tam po to, aby zginąć. Wszystko będzie dobrze, a jeszcze nie raz będziemy się widzieć, gdy wrócę z misji.
- Ty jesteś nienormalny, wiesz? Prze...
- Przepraszam, że państwu przeszkadzam, ale samolot zaraz odlatuje. - przerwała nam jakaś kobieta i odeszła
Nagle Łukasz wpił się w moje usta. Moje oczy na pewno powiększyły się, jednak odwzajemniłam pocałunek. Nawet nie chce myśleć o konsekwencjach tego, ale przecież wiem, że on kocha mnie nadal... Kocham Jamesa, ale jednak gdzieś jakaś malusieńka część mojego serca należy do Łukasza. To James jest dla mnie najważniejszy, ale chłopak, który mnie właśnie całuje też coś dla mnie znaczy...
- Kocham Cię i zawsze będę. Życzę Wam szczęścia. - musnął moje usta i odszedł ode mnie
Kiedy dotarło do mnie to co właśnie powiedział, z moich oczu wypłynęły łzy. On odchodził, aby nie przeszkadzać mojemu małżeństwu. Znaczyłam dla niego tak wiele, że nie chciał mi przeszkadzać w szczęściu. Czy on myśli, że ja będę szczęśliwa wiedząc, że on znajduje się w takim miejscu?!
Wzrok wszystkich ludzi na lotnisku zwrócony był w moją stronę. Jeśli ktoś widział, jak całowałam się z Łukaszem, jeśli dojdzie to w niepowołane ręcę to przecież... Wsiadłam do samochodu Logana i poprosiłam go, żebyśmy już wracali, jednak ten nadal nie odpalał auta.
- Logan, co jest?
- To Ty mi powiedz co to było? Czułe pożegnanie na lotnisku? Zdradzasz Jamesa, a chcesz mnie w to mieszać? Już kiedyś mocno nadwyrężyłem naszą przyjaźń, zgadzając się na związek z Tobą, a teraz co? Znowu mam go okłamywać? To po co Ty w ogóle z nim jesteś skoro jest Łukasz?!
- Mówisz poważnie?! Sądzisz, że zdradzam Jamesa?! No chyba sobie kpisz!
- To co to niby było?! Dlaczego całowałaś się z Łukaszem?!
- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy! Żałuje, że w ogóle poprosiłam Cię o pomoc, łaskawy panie Hendersonie! - wściekła wyskoczyłam z samochodu, trzaskając drzwiami i udając się na przystanek
Jednak po paru krokach pociągnął mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę. Przez dłuższą chwilę mierzyliśmy sie wzrokiem, a z moich oczu nadal płynęły łzy.
- Chodź, wracamy do domu.
- Nie mam zamiaru z Tobą wracać. - siłą pociągnął mnie w stronę samochodu i przypiął pasami

Odkąd obudziłam się w środku nocy, nie mogłam zasnąć. Cały czas było mi niedobrze. Pierwszy raz mi się tak zdarzyło, żebym nudności miała tak długo. Jednak warto to wszystko ścierpieć dla tej małej istotki znajdującej się pod moim sercem. Kiedy któryś raz szłam do łazienki przez przypadek obudziłam Carlosa. Będzie się niepotrzebnie zamartwiał...
- Kochanie, wszystko wporządku? - szepnął przy drzwiach łazienki
- Skarbie, po prostu jeden z objawów ciąży. Nic mi nie będzie.
- Jesteś strasznie blada. - dłonią dotknął mojego policzka
- Nie martw się, chodź się kładziemy. - uśmiechnęłam się do niego odrobinę, jednak widziałam po nim, że i tak będzie się niepokoił
Oboje leżeliśmy w łóżku, ale przez cały czas czułam na sobie jego wzrok. Przysunął się do mnie i delikatnie głaskał mój brzuch, mówiąc do malucha, żeby dał spokój mamusi. Uniósł głowę do góry i zauważył na mojej twarzy uśmiech.
- Zobaczysz, że posłucha się tatusia.
- Na pewno tak będzie. - zbliżył się do mojej twarzy i zaczął muskać moje usta
- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham. Nie wiem jak wytrzymam ten miesiąc bez Was.
- Damy radę.
- Stracę znów czas, nie widząc tego wszystkiego jak młody się rozwija. Straciłem trzy miesiące, a teraz jeszcze jeden... - jego oczy lekko się zaszkliły
- Carlos... Ale teraz całe życie przed nami, tak? Przez ten miesiąc będę informować Cię o każdej chwili i o tym co się dzieje.
- O tym dobrym i tym złym. -  dodał - Jak ja Was kocham... - wtuliłam się mocno z niego
- A my Ciebie tatusiu. - uśmiechnął się jak słodko, a do tego był dumny, że będzie ojcem...
Wreszcie mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa.


W ostatnim rozdziale była taka mała wpadka... Pojawiła się Magda, która ''wyjechała'' na wakacje z przyjaciółką :D za ten błąd przepraszam, Magdy tam nie było jak coś xd

Zapraszam do lajkowania na mojej strony :)

piątek, 30 listopada 2012

rozdział 75

Nie mogłam uwierzyć w to co mówił. Skąd w taki pomysł? Dlaczego on chciał zrobić coś takiego?! Kto normalny idzie do wojska?! Przecież on może tam zginąć! To jest niebezpieczne! On nie może tego zrobić!
- Podjąłem już decyzję i nikt mnie nie przekona, abym zrezygnował. - powiedział mi to w oczy, gdy zaczęłam mu tłumaczyć, że coś mu się stanie
- Wiesz co ci powiem? Że jesteś egoistą. Pieprzonym egoistą! Pomyśl jak będą się czuć Twoi rodzice, gdy coś ci się stanie! Stracili Julkę, a chcesz żeby stracili także Ciebie?!
- Zajmij się sobą, ok?! Ja ci się w życie nie wtrącam! Więc i ty nie wtrącaj się w moje!
- Mam się nie wtrącać?! Czy ty nie rozumiesz, że my wszyscy będziemy się martwić o Ciebie?! Jestem Twoją przyjaciółką i jesteś dla mnie kimś ważnym!
- Powiedziałem już. Nie zmienię zdania. Jutro rano wylatuję do Polski.
- Wyjdź.
- Słucham? - spojrzał na mnie zdezorientowany
- Wyjdź! Jesteś niemożliwy! Myślisz tylko o sobie! - podszedł o krok do mnie i mocno przytulił, ale zaczęłam się z nim szarpać
- Nienawidzę cię! Nienawidzę Twojej decyzji! Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym, że w ogóle o czymś takim myślisz?! Ja nie... Zresztą wyjdź! Po prostu wyjdź!
Wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Nie potrafiłam dłużej, po prostu zaczęłam płakać. Mój przyjaciel chce iść do wojska, na wojnę. Osunęłam się na podłogę i płakałam. Jedynie tyle w tej chwili potrafiłam. Nie mogłam pozbierać myśli, a jego nie dało się przekonać do zmiany zdania. Jeśli coś mu się stanie, jeśli... on nie wróci stamtąd to ja sobie tego nie podaruje...
- Kochanie? - ukucnął obok mnie
- James, on się zaciągnął do wojska... - przyciągnął mnie do siebie, a ja mocno się w niego wtuliłam
- Mam z nim porozmawiać?
- To nic nie da. Próbowałam.
W jego ramionach czułam się bezpiecznie i uspokoiłam się przy nim. Nawet nie wiem kiedy znalazłam się w objęciach Morfeusza i zwyczajnie zasnęłam.

Kiedy tylko usłyszałam trzask drzwi na górze to już wiedziałam, że ich rozmowa źle przebiegła. Było słychać, że oboje krzyczeli jednak nic nie mogłam zrozumieć będąc na dole z resztą, a oni oglądali coś tam w telewizji i skutecznie wszystko zagłuszał.
- Idiota! Zwykły idiota! - wykrzyknęła Magda, a zaraz wystartowała za nim gdy wyszedł wkurzony drzwiami
Sama chciałam za nimi iść, ale powstrzymał mnie Carlos.
- Kochanie, nie powinnaś się denerwować.
- Nic mi się nie stanie. - już miałam odejść, jednak znów ktoś złapał mnie za rękę
- Karola, co się stało?
- Idź do niej. Lepiej, żeby nie była teraz sama.
- A o...
- Idź! - popchnęłam go na górę, a sama poszłam za Łukaszem i Magdą, jednak zauważyłam, że Łukasz odchodzi
Nie miał zamiaru z nikim rozmawiać. Ani ze mną czy Magdą, ani z innymi. Mógł o tym wszystkim powiedzieć jej wcześniej. A tak powiedział jej dzień przez powrotem do Polski, a kilka dni przed jego odejściem tam... Najgorsze jest to, że on robi to dla nich, a ona ma mu teraz to wszystko za złe... Życie nie oszczędza nikogo z nas.

Gdy przebudziłam się w nocy, nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Byłam na siebie wściekła, że nakrzyczałam tak na niego i powiedziałam, że go nienawidzę... Wcale tak nie było, po prostu się o niego martwiłam. W takim miejscu jest wszystko możliwe, a ilu ludzi straciło tam życie? Skąd w ogóle ten pomysł? Dlaczego zdecydował się na coś takiego? Czy to ze względu na mnie, ale nie... Przecież ja sobie tego nie daruje, jeśli to jest przeze mnie. Zeszłam z łóżka i wzięłam swój telefon schodząc do kuchni. Usiadłam przy stole i spojrzałam na ekran. Weszłam w przeglądarkę i znalazłam stronę lotniska. Znalazłam lot do Polski. W dniu dzisiejszym był tylko jeden. O godzinie 5. Teraz była godzina trzecia. Wybiegłam szybko z kuchni i skierowałam się do pokoju Logana. Cicho wślizgnęłam się do środka i zaczęłam budzić przyjaciela. Po krótkiej chwili spojrzał na mnie.
- Coś się stało? - spytał, przecierając oczy
- Logi, proszę. Zawieź mnie na lotnisko.
- Co? Po co na lotni... a Łukasz? No dobra, tylko muszę kawy...
- To ubieraj się, a ja nam zrobię.
- Ok, już. - zaświecił lampkę, która chwilowo go oślepiła
- Dziękuje Logan. - szepnęłam wychodząc z pokoju
- Spoko.
Zeszłam szybko do kuchni i zrobiłam nam kawy. Wzięłam kubek termiczny i zaraz znajdywała się w nim. Wyszłam z pomieszczenia, gdy Logan akurat schodził. Poszliśmy do garażu, a tam wsiedliśmy w jego samochodu. Miałam tylko nadzieję, że zdążymy... Po drodze ukradłam kilka łyków kawy Loganowi, a gdy dotarliśmy na lotnisko wyszłam szybko z samochodu i pobiegłam w stronę odlotów. Znalazłam miejsce, gdzie mieli zbierać się pasażerowie do Polski i zaczęłam szukać wzrokiem Łukasza jednak nigdzie go nie widziałam... Jak ja w ogóle tak mogłam tak na niego nakrzyczeć i to takie słowa?! Do tego nie uda mi się go teraz przeprosić...


Dedykowany LiluŚka uŚka bo odgadła mój zamiar! Co mi się nie podoba ;D bo myślałam, że uda mi się każdą z Was zaskoczyć ;D

poniedziałek, 19 listopada 2012

rozdział 74

W naszym domu od kilku dni każdy chodził szczęśliwy. Na każdej twarzy był szeroki uśmiech. Wszystko spowodowało to, że Karolina z Carlosem w końcu się pogodzili. On nie odstępował jej praktycznie na krok. Gdy musiał wyjść do pracy to Karolina musiała go przekonywać, że na pewno jej nic się nie stanie przez te kilka godzin. Może jednak nie każdy był taki szczęśliwy. Kendall był smutny, bo Magda wyjechała na kilka dni z przyjaciółką. Bałam się ją puścić. Miała dopiero czternaście lat, jednak razem z Savannah uprosiły jej mamę, aby mnie przekonała. Do tego młoda przekabaciła Jamesa i po długiej rozmowie z nim w końcu się zgodziłam. Codziennie ze sobą miałyśmy rozmawiać. Wyjechała wczoraj wieczorem, a ja wcześnie rano się obudziłam i nie mogłam już potem zasnąć. Leżałam wtulona w Jamesa i zastanawiałam się nad dzieckiem... James bardzo tego pragnął, a gdy dowiedział się o małym Penie zaczęły się częstsze rozmowy także o malutkim Maslowie. Przypomniała mi się ta sytuacja, gdy chciałam powiedzieć mu o pracy, a ten nie dając mi dojść do słowa pomyślał, że jestem w ciąży. A gdyby tak postarać się o małego szkraba? Taka nasza malutka kopia?
- O mnie myślisz, że się uśmiechasz? - usłyszałam i podniosłam głowę do góry
- Częściowo. - otworzył jedno oko i spojrzał na mnie
- To znaczy?
- O naszym ostatnim częstym temacie rozmów.
- W sensie?
- James... Czasami trzeba użyć mózgu, żeby wiedzieć od razu o co chodzi. - zaśmiałam się na widok jego miny
- Ze mnie się śmiejesz kotek? - przekręcił mnie i patrzył prosto w oczy
- Właśnie o to chodzi. - dłuższą chwilę nic nie mówił, zastanawiając się o co chodzi
- Że tak z rana? - szepnął, muskając moją szyję
- Chodziło mi o to, że chciałabym mieć już dziecko.
- Naprawdę? - pokiwałam głową uśmiechnięta - Kocham Cię. - rzucił i wpił w moje usta
Jako, że wczoraj była niedziela to trzeba było się ruszyć i zacząć szykować do pracy. Po drodze do pracy miał zabrać mnie Ethan. Gdy dowiedział się gdzie mieszkam, zaproponował mi, że może mnie podwozić. Ma podobno po drodze. Z tego względu, że nie mamy z Jamesem samochodu, a ja tym bardziej prawo jazdy, przystałam na to.
- Musimy sobie kupić samochód. - powiedział James, gdy wróciłam z łazienki
- Czytasz mi w myślach? Właśnie o tym myślałam. - zaśmialiśmy się oboje
- Po południu pojedziemy, co Ty na to?
- Już?
- A na co czekać?
- Wariacie mój. - uśmiechnęłam się, muskając jego usta
Podczas naszego pocałunku jego dłonie zawędrowały pod moją bluzkę. Odsunęłam się od niego, kręcąc rozbawiona głową, a ten oburzył się. Pociągnęłam go za sobą i jak się okazało chłopaki czekali już na niego w salonie. Właśnie w takich sytuacjach potrzebny jest też samochód. Tylko, że muszę zrobić sobie prawo jazdy. Oni pojechali do pracy, a z góry zeszła Karolina.
- Jak tam się czujecie?
- Karolina! Błagam! - krzyknęła
- Ale co? - nieźle się zdziwiłam
- Słyszę te pytanie codziennie razy tysiąc od Carlosa. Jest wszystko ze mną w porządku. - zaczęłam się śmiać, to było wiadome, że Carlito bardzo się swoim dzieckiem - Dziękuje Ci bardzo. Twój James nie byłby lepszy.
- A odczep się od niego. - uśmiechnęłam się, a zaraz otrzymałam strzałkę od Ethana
- Mamusiu, lecę do pracy. Trzymaj się. - pocałowałam ją na pożegnanie w policzek i wyszłam z domu
Weszłam do samochodu Ethana i pojechaliśmy do pracy. Mam nadzieję, że ten dzień szybko minie. Chciałabym już skończyć pracę i jechać z Jamesem wybrać samochód. Decyzje w naszym związku padają bardzo szybko. Jednak nie chciałabym zmienić swojego życia. Jest mi dobrze tak jak jest. Jestem szczęśliwa.
Gdy wróciłam z pracy pozostało mi tylko czekać na Jamesa. Nie mogłam się już doczekać. W pracy, gdy miałam chwile wolnego przeglądałam strony z samochodami. Chłopaki wrócili z domu i już mieliśmy wychodzić, gdy zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi, a za nimi stał Łukasz.
- O cześć. Wchodź.
- Wychodzisz?
- No tak, a coś się stało?
- Chciałem pogadać, a jutro wyjeżdżam z rana. - spojrzałam na Jamesa
- Później pójdziemy. - musnęłam usta mojego męża i zaprowadziłam Łukasza do naszego pokoju
- A więc o co chodzi?
- Nie przyjechałem tutaj tak po prostu. Tak naprawdę chciałem się pożegnać, bo...

Bo co? ;) Nie zabijajcie za taki koniec ;D Chyba nigdy nie udałoby mi się pożegnać z zakochaną :) To moje 'pierworodne dziecko' i będzie trudno się tutaj pożegnać. Więc na razie jeszcze trochę Was pomęczę :P KOCHAM WAS TAK W OGÓLE <3 I dziękuje za te wszystkie miłe słowa :)

Przepraszam, ale nie będę przysyłać dalej tego Liebster Blog Award, ale nominowało mnie od groma osób i nie wiem ile bym musiała odpowiadać na te pytania itd.

poniedziałek, 12 listopada 2012

rozdział 73

15 sierpnia 2013r. Pamiętna data. Urodziny Carlosa, a został on wtedy najszczęśliwszych człowiekiem na świecie. Pogodził się z ukochaną osobą, dowiedział się o jej ciąży, a potem chodził przez całą imprezę uśmiechnięty co chwilę powtarzając sam do siebie, że będzie ojcem.
Pewien mężczyzna w tym gronie także chciał zostać ojcem. James 'pracował' nad tym ze swoją małżonką. Chciał mieć małą kopie siebie, opiekować się nią i patrzeć jak dorasta, aby wypuścić ją potem ze swoich skrzydeł, a potem sama stworzyła szczęśliwą rodzinę i wiodła jak najszczęśliwsze życie.
Chłopak, mający jako jedyny inny kolor włosów od reszty starał się być szczęśliwy. Kendall zakochał się o kilka lat młodszej dziewczynie. Udało mu się, ona odwzajemniała jego uczucia. Teraz tylko zostało im mierzyć się z przeciwnościami losu, aby cieszyć się sobą wzajemnie.
Jedyny singiel z tej czwórki przyjaciół. Tylko czy jeszcze długo? Może spotkał już swoją miłość życia, a może nie. Chciałby się w końcu ustatkować, mieć ukochaną kobietę z którą przeżyłby resztę swojego życia.
Ona, Karolina. Od 15 sierpnia 2013r narzeczona zwariowanego Latynosa. Przez długi czas tworzyli szczęśliwą parę, gdy nagle Ktoś tam na górze zdecydował, że ma się coś wydarzyć i mają nie być ze sobą. Przez ten czas, gdy nie byli ze sobą przekonali się jak ważna jest miłość. Po udrękach jednak przychodzi w końcu szczęście. Do nich właśnie dotarło.
Druga z nich. O tym samym imieniu. Los wiele razy rzucał pod jej nogi kłody. Chciała być tylko szczęśliwa, ale nie udawało jej się. Gdy było już dobrze, coś wybuchło. Udało jej się pozbierać, ale wtedy znowu BUM! i musiała składać swoje życie na nowo. Teraz nastąpiło u niej szczęście. Ma nadzieję, że tym razem pobędzie u niej dłużej niż dotychczas...
Oraz trzecia z nich. Najmłodsza i jak na razie najszczęśliwsza. Blondyn znalazł wygodne miejsce w jej głowie i w końcu im się udało. Trzeba im życzyć szczęścia. Oni mają najtrudniejszą walkę przed sobą.
Mając przyjaciół, którym się bezgranicznie ufa jest się już szczęśliwym. Mając ukochaną osobę jest się najszczęśliwszą osobą. Miłość powinna przetrwać wszystko. Gdy ma się ukochaną osobę powinno zwalczyć się wszystko.
Jednak los i ten Ktoś u góry nie jest tak łaskawy. Chce, abyśmy nauczyli się czegoś od życia. Próbuje ich testować, jednak gdy kiedyś nie uda komuś się zdać tego testu życia? Co wtedy?




Przez myśl przeszło mi, że byłoby to zakończenie... Jednak nie mogłabym. Na samą myśl pojawiły się w oczach łzy...
Przepraszam... Przepraszam... Przepraszam. Zapewne nic Wam ten rozdział nie dał, ale... Nie wiem jak to dalej będzie. Wiem, że cały czas zawodzę. Obiecuje, ale co to daje? Ja już lepiej nic nie mówię...

Liebster Blog

Zostałam nominowana do Libster Blog Award przez http://moj-swiat-to-on-bez-niego-ja-nie-zyje.blogspot.com/
Dziękuje :)
Zasady :



 
Moje odpowiedzi na pytania: 

1. Ulubione zwierzę?
Kot xd
2. Ulubiony sport ?
Siatkówka! Moja miłość <3
3. Ulubiony aktor/aktorka ?
yyy... nie mam jednego ulubionego
4. Ulubiona piosenka ?
Jest ich niezmiernie dużo
5. Twoje ulubione miejsce ?
Białogóra, choć nie byłam w tamte wakacje :(
6. W czym widzisz sens życia ?
Sensem mojego życia jest BTR i siatkówka. Do tego przyjaciele i jestem w pełni szczęśliwa.
7. Kto jest dla ciebie najważniejszy ?
Rodzina i przyjaciele.
8. Lubisz się wygłupiać ?
Nie lubię, jak to kocham ;D Dzień bez przypału dniem straconym ;)
9. Cierpisz na NNŚWNM (Niekontrolowany napad śmiechu w nieodpowiednich momentach) ?
Niestety tak. Nie lubię tego :P
10. W kogo chciałabyś się wcielić na 24 godz. ?
Nie wiem xd
11. Lubisz kokardki ?
Raczej nie 

Ale nie będę przesyłać tego dalej. Wybacz...

środa, 31 października 2012

rozdział 72

Nadszedł dzień urodzin Carlosa. Powiedział nam rano, że chciałby spędzić z nami ten dzień, a wszyscy na to przystali. Oprócz Karoliny, która nic nie powiedziała. Siedzę w pracy i chce jak najszybciej skończyć swoją pracę, bo chce być w domu jak najwcześniej. Niosłam pewne papiery do szefa i zastanawiałam się czy zapytać go czy mogę wcześniej wyjść. Wydawał się być fajnym gościem, ale pracuje tu dopiero tydzień i to chyba nie wypada.... Kurcze, a ja jeszcze pewnie będę musiała przekonywać Karolinę, żeby też tam była! Przecież to taki uparty osioł i nie da sobie nic przetłumaczyć. Nagle wszystkie dokumenty wylądowały na podłodze.
- Caroline przepraszam! - jakoś się przyjęło, że wszyscy mówią do mnie tą wersją imienia, a nawet tak wolę, ale co nie zmienia, że wszystko się pomieszało
- Nie zauważyłem Cię, przepraszam. - oboje ukucnęliśmy i zaczęliśmy zbierać te papiery
- Jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy. - powiedziałam do siebie, a Ethan spojrzał na mnie dziwnie
- Po prostu się śpieszę i wszystko leci mi z rąk. - przekręciłam oczami, choć to zrozumiałe, że ludzi dziwi język polski
- Pomogę Ci to ułożyć w końcu to moja wina, a potem Cię podwiozę. - uśmiechnął się
- Nie tam, dzięki. Poradzę sobie.
Jednak ten uparcie twierdził, że mi pomoże a potem odwiezie więc w końcu na to przystałam. Ułożyliśmy to z powrotem tak jak miało być i on odszedł, a ja jeszcze raz to sprawdziłam. Skierowałam się do szefa, gdzie właśnie wychodził Ethan. Uśmiechnął się do mnie i poszedł w stronę swojego biura. Gdy tylko weszłam do pokoju szefa i oddałam papiery ten oznajmił mi, że mogę wcześniej wyjść, bo dowiedział się, że się śpieszę. Byłam nieźle zaskoczona. Poszłam podziękować Ethanowi.
- Nie musiałeś, ale dziękuje. - uśmiechnęłam się, a ten wskazał swój policzek
- Bez przesady. - odparłam
- Żartuje. - puścił w moją stronę oczko
- Przy okazji sam mam wolne, bo Cię podwiozę. - wyszczerzył się
- A to tak. O swoje wolne walczyłeś? Spoko i naprawdę dziękuje.
Szybko zrobiłam to co miałam i zaraz siedziałam wraz z Ethanem w samochodzie. Odwiózł mnie pod sam dom i szybko popędziłam do domu. Chłopaków w domu jeszcze nie było, więc wszystko na spokojnie. Zajrzałam do pokoju dziewczyn, a była tam tylko Karolina.
- Będziesz gdzieś wychodzić?
- Nie, a co? - spytała zaskoczona
- Wezmę tylko prysznic i muszę o być z Tobą pogadać.
- Dobra, poczekam.
Poszłam wziąć szybki prysznic w łazience, a potem skierowałam swoje kroki ponownie do pokoju Karoliny i Magdy. Gdy tylko zapytałam czy zamierza spędzić ten dzień z nami, zaprzeczyła. Wiem, że było jej smutno, ale jestem pewna, że Carlos tego by nie zrobił. Gołym okiem widać, że oni się kochają. Tylko nie mogą się zgrać i w odpowiednim czasie zagrać tą samą melodię. Całe życie z wariatami... Nie wiem w którym momencie, jakimi słowami czy czynami, ale w końcu zgodziła się. Spędzi ten dzień z nami, a dla Carlosa to będzie szczęście. Choć zastanawia mnie jak pojawiła się w domu ta panna o której mówiła Karolina, a jedynie Carlos był w domu? Przecież nie mógł jej kochać i przespać się z inną. Nie robi się czegoś takiego osobie, którą się kocha...

~Magda
Nie pogodzę się z myślą, że Łukasz chce to zrobić. On jest nienormalny. Ale jego decyzja, więc jeśli chce to to zrobi. Przecież nikt go nie zmusi to zrezygnowania. Chyba, że Karolina... Jednak on boi się jej o tym powiedzieć, a ja nie mam odwagi robić tego za niego. Po za tym skoro sam tak zadecydował to niech jej sam o tym powie. Nie będę ratować tchórza. A tchórzem nie powinien być skoro postawił zrobić coś takiego. Czy on w ogóle myśli?! Jeszcze niecałe trzy tygodnie wakacji, a ja cały czas w domu. Wyjechałabym, ale wiem, że to niemożliwe skoro Karolina znalazła dopiero pracę. Jednak... Dzisiaj Savannah proponowała mi wyjazd z nią i jej rodzicami. Gdyby Karolina się zgodziła to może... Prosiła mnie, żebym porozmawiała z nimi, ale mi było głupio, ale gdybym tak się wyrwała? Fajnie by było. Trzeba obgadać sprawę z Jamesem i Karoliną. A może najpierw z Jamesem, a wtedy poparł by mnie u Karoliny? To jest myśl. Byłam już niedaleko domu, gdy nagle przy chodniku stanął samochód, a ktoś wciągnął do środka...




























Przestraszyłam się i to cholernie. Zaczęłam się szarpać, a po chwili usłyszałam śmiech. Rozejrzałam się po wnętrzu i zobaczyłam tą czwórkę debili. To Kendall mnie trzymał.
- Czy Ty normalny jesteś?!
- Nie i Ty dobrze o tym wiesz. - wyszczerzył się głupek i musnął moje usta
- Ej, ej! Ja tego nie muszę widzieć. Zaraz sobie Kend inaczej porozmawiamy. - odezwał się James
- Prędzej to ja sobie z Tobą pogadam.
- Co? O czym? Zaczynam się bać. - spojrzał na mnie zaskoczony
- Prędzej to ja. - wszyscy spojrzeli na mnie dziwnie, a ja jedynie przekręciłam oczami
Dojechaliśmy pod dom i nie widzę sensu, żeby wciągnęli mnie do środka, bo pół minuty później Logan parkował samochód. Weszliśmy do domu, a tam poprowadziłam Jamesa do ich pokoju. Powiedziałam mu co i jak, że chciałabym pojechać na wakacje z Savannah, a ten miał pogadać  z Karoliną. Oby się zgodzili! Bo nie chce siedzieć całych wakacji w domu.
Carlos kazał nam wszystkich o 18 pojawić się w salonie. Bez prezentów. Tak, jasne. Przecież każdy mu coś kupił na pewno. Ciekawe czy Karolina będzie chciała powiedzieć mu o ciąży...
W pokoju przeszukałam szafę, bo jakoś wcześniej tym się nie zainteresowałam. Po długim czasie zdecydowałam się różową koszulkę, na to jeansową kurtkę i jasne spodnie. Do naszego pokoju wbiła też Karolina i zaczęłyśmy szykować się.
- Ciebie trzeba zrobić na bóstwo i niech Carlos żałuje co może stracić.
- Stracił. - odparła Karolina, a ja spojrzałam na Karolinę, na co tylko pokręciłam głową, więc siedziałam cicho i nie ponawiałam tematu
Ledwo co wyrobiłyśmy się w czasie. W końcu każda z nas miała cudną fryzurę, makijaż i strój. Moja siostra jako pierwsza wyszła z pokoju, a za nią ja. Karolina chciała zostać jeszcze w chwilę w pokoju. Zeszłyśmy obok, gdy nagle Kendall objął mnie i zawisłam w powietrzu. Spojrzałam na niego, a ten uśmiechał się głupkowato. Musnęliśmy swoje usta, a zaraz dało się usłyszeć dzwonek. Zaciekawiona kto jeszcze przyszedł na urodziny Carlosa spojrzałam w stronę drzwi, gdzie Logan otworzył je i weszła do środka wysoka, ładna blondynka. Przywitała się z Loganem buziakiem w policzek.
- Kto to? - spytałam razem z Kendallem, a ten postawił się na podłodze
- Mam się sam bawić? Zaprosiłem swoją znajomą. Za zgodą solenizanta oczywiście. Poznajcie się. To Andrea. - i każdego z nas jej przedstawił
W chwili gdy Carlos zabawił się w dżentelmena i pocałował nowo poznaną dziewczynę w rękę, na schodach pojawiła się Karolina. Gdy tylko zauważyła Andreę od razu widać było, że nie spodobał jej się ten widok. Odwróciła się na pięcie i zaraz jej nie było.
- Co się stało? - zapytał nasz dzisiejszy solenizant
- Kochasz ją? - odparła mu pytaniem na pytanie moja siostra, a ten spojrzał na nią
- Kocha. - powiedzieli chórkiem Kendall, Logan i James
- Więc idź do niej głupku i pogódźcie się do cholery. - odwróciła go w stronę schodów i dała kopniaka w tyłek
- EJ!
- Na szczęście. Maszeruj do niej!
Carlos poszedł na górę i nie było innej opcji. Oni musieli się wreszcie pogodzić! Przytuliłam się do Kendalla. Cieszę się, że mnie spotkało te szczęście i mam tą ukochaną osobę przy sobie.



Co ona tu robi?! Dlaczego ją tu zaprosił?! Ale no tak! Zapomniałam, że oni ze sobą są! Jakby to jego ukochanej zabrakło na jego urodzinach! Nie mam zamiaru tam z nimi przebywać! Ale... To boli. Po policzkach spływały łzy, a ja wtuliłam się w poduszkę.
- Karolina... - usłyszałam jego głos
- Wyjdź stąd! Nie chce Cię znać! Tak trudno do zrozumieć?!
- Słońce, dlaczego płaczesz? - podszedł do mnie, ale od razu wstałam z łóżka i starałam się wypchnąć z pokoju
- Nie Twoja sprawa! Masz swoją panienkę to się nią zajmij! - trzasnęłam mu przed nosem drzwiami
- Co? O czym Ty mówisz?! - starał się wejść do pokoju, a w końcu to mu się udało
- Nie będziesz musiał dłużej mnie znosić! Wyniosę się stąd jak najszybciej. A teraz życzę Ci wszystkiego najlepszego na cudownej drodze życia z tą blond dziwką. - wyszłam z pokoju i chciałam się stąd ulotnić, ale Carlos przyciągnął mnie do siebie i pocałował
Szarpałam się z nim, chciałam się mu wyrwać, ale ściskał mnie tak mocno, że nie dawałam rady. A w końcu też odwzajemniłam pocałunek. Zwolnił delikatnie uścisk i staliśmy na tym przedpokoju całując się. Odsunął się ode mnie i oparł swoje czoło o moje. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Idź się pieprzyć ze swoją laseczką. Jesteście siebie warci. - odeszłam od niego i schodząc po schodach, spojrzał na tą... blondynkę
- Jest Twój. - i wyszłam z domu
Czułam się okropnie. Trudno było pogodzić się z tym, że już nie będziemy razem. Jednak musiałam to zrobić. Carlos już nie jest mój i nigdy nie będzie.
- Hej! Zaczekaj! - odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam tą dziewczynę
Tego mi jeszcze brakowało! Nasłucham się, że wygrała i że nie byłam jego warta.
- Dziewczyno, nie osądzaj po pozorach. Nie znasz mnie, a już coś masz do mnie. Może i jestem czasami suką, ale nie rozwalam czyichś związków. Wiedz, że Carlosa poznałam dopiero dziś. Logan mi się spodobał. Tyle w tym temacie. Zrób z tym co chcesz. - zakończyła swój monolog i skierowała się w stronę domu
- Poważnie mówisz?
- Nigdy nie kłamię. - weszła do domu, a w tej chwili z drzwi wyszedł Carlos
- Mogę wiedzieć o co Ci w ogóle chodzi? Wrzeszczysz na mnie. Twierdzisz, że mam jaką panienkę, a ja nie wiem o co Ci chodzi. Kocham Cię Karolina, rozumiesz? Przepraszam. Wiem, że czasami naprawdę zachowuje się jak dzieciak, ale postaram się to zmienić. Nie potrafię bez Ciebie żyć. Nie umiem przebywać z Tobą w jednym pomieszczeniu i nie móc Cię dotknąć, pocałować. To jest dla mnie za trudne. Karolina, błagam Cię. Wróć do mnie. - zamurowało mnie, stałam i gapiłam się na niego jak te cielę na malowane wrota





































W końcu jednak zrobiłam krok w jego stronę i musnęłam jego usta. Mówi, że mnie kocha. Tylko czy ucieszy się na wiadomość, że zostanie ojcem. Pociągnęłam go za rękę i gdy tylko weszliśmy do środka, zaczęli się uśmiechać i mówić coś, ale uciszyłam ich, podnosząc palec do ust. Doszliśmy do mojego pokoju i kazałam mu usiąść. Nie chce, żeby padł z wrażenia.
- Mam dla Ciebie prezent. Ciekawa jestem Twojej reakcji.
- Ale kochanie, poczekaj. Daj mi jeszcze coś powiedzieć. Prezent poczeka.
- Ty też możesz chwilę poczekać. - zaczęłam szukać bucików, ale złapał moje dłonie i odwrócił w swoją stronę po czym uklęknął
- Co Ty robisz? - zdziwiłam się
- Miałem to zrobić już dawno, ale... - podrapał się po głowie - mieliśmy, że tak powiem kryzys. Ale teraz już jesteśmy razem, tak? - spojrzał na mnie błagalnie
- Tak, chyba.
- Nie chyba. Kochanie, czy... - wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko i otworzył je - chciałabyś zostać moją żoną?
- A czy chcesz być tatą? - spytałam i udało mi się znaleźć ręką pudełeczko z malutkimi bucikami
- Oczywiście, że tak. - uśmiechnął się, a ja wzięłam pudełeczko przed siebie
- Otwórz. To mój prezent dla Ciebie.
(pierwotnie miał tu być tekst Carlosa: - Ale to nie mój rozmiar xd)
- Czy... Czy Ty? Kochanie! Ty jesteś w ciąży?! Przecież...! Przecież to nie możliwie! Będę ojcem?! - przytulił się do mojego brzucha, a potem go pocałował
- Nawet jak się cieszę. Ale to jak? Zostaniesz moją żoną?
Jaka była moja odpowiedź? To chyba oczywiste. Zgodziłam się. Gdy założył na mój palec piękny pierścionek, wtedy wpił się w moje usta. Brakowało mi tego. Jego dotyku, zapachu, wyznań. Tego jak mówi mi, że mnie kocha. Pełnia szczęścia została osiągnięta. Kocham tego mojego wariata i nie wiem jak ja wytrwałam tyle czasu bez niego...

------------------------------------------------------------------
Jutro mija rok od kiedy istnieje te opowiadanie :) Z tego względu, że jutro wyjeżdżam. Zapewne jak większość z Was :P to dodaje dziś :) Ze względu, że to rok... To wyszło tak długo :P Mam nadzieję, że nie usnęłyście po drodze ;D I te przerwy były specjalnie, żebyście chwilę pomyślały co i jak :P

DEDYKOWANE MOIM WIERNYM CZYTELNIKOM <333

sobota, 20 października 2012

rozdział 71

Jutro są urodziny Carlosa. Nie wiem jak to zniosę. Chciałam mu wszystko powiedzieć, ale teraz już na pewno tego nie zrobię. Znalazł sobie jakąś, a ja... Kim ja właściwe dla niego byłam? Pewnie ucieszył się, gdy z nim zerwałam, ale po co to wszystko? Przecież... Ja naprawdę myślałam po tym wszystkim co się zdarzyło, że on chciałby nadal być ze mną. Kilkakrotnie przecież prawie byśmy się pocałowali. Za każdym razem nam przeszkadzano, a tu nagle okazuje się, że żyłam tylko złudnymi nadziejami. On miał już kogoś innego. Byłam wściekła! Choć nie wiem czy na siebie czy na niego. Zostałam sama z dzieckiem, a co mam teraz ze sobą zrobić? Teraz nie ma opcji, muszę się stąd wyprowadzić. Kiedyś myślałam, że Carlos to ten jedyny. Pozory jednak mylą... U wszystkich się układa, jedynie nie u mnie. Co ja zrobiłam takiego w życiu, że teraz muszę cierpieć?
- Cholera! - walnęłam pięścią z nocną szafę, a coś z niej spadło
Schyliłam się, aby to podnieść, a w tej chwili zauważyłam wystające z mojej torby buciki. Z uśmiechem  na ustach wyciągnęłam je i po raz kolejny oglądałam. Położyłam dłoń na brzuchu, jak na razie tylko delikatnie zaokrąglonym. Wystarczyło założyć luźniejszą bluzkę i ci co nie wiedzieli o ciąży, jeszcze nic nie wiedzą. Całe szczęście.
Widziałam się wczoraj z Łukaszem. Na samą myśl co on wymyślił przeszył mnie dreszcz, a w oczach pojawiły łzy. Przecież... On spisuje się na śmierć! Straciłyśmy Julkę, a teraz jeszcze do tego i On? Mimo, że kiedyś nie lubiłam Go i wydaje mi się, że ze wzajemnością to teraz mam zupełnie przeciwne uczucia. Nie chciałam, żeby skrzywdził Karolinę, a On zawsze umiał się w coś wpakować, jednak tworzyli ładną parę. Nie wyszło im, ale jednak trafiła na Jamesa. Na pewno wyszło jej to na dobre, bo przy nim może czuć się bezpiecznie, ale... Najgorsze jest to, że Łukasz nadal ją kocha. To widać z daleka, a z tego wszystkiego chce zrobić coś takiego. Widzieć płaczącego faceta, którymi mówi o osobie, którą kocha... Nie mogłam tego znieść. Tłumaczy się tym, że chce, aby była Ona szczęśliwa z Jamesem. Jednak czy będzie szczęśliwa wiedząc na co on się pisze? Prędzej czy później... Nawet nie chce o tym myśleć. Czy on wiecznie musi mieć głupie pomysły?!
- Co tam? - do pokoju weszła uśmiechnięta Magda
- Nic... - przyjrzała się mi uważnie
- Jasne, co jest?
Prędzej czy później i tak się dowie. Opowiedziałam jej o Łukaszu i o tym co chce zrobić. Chciał tu przyjechać i się pożegnać. Tylko... Ja wiem i nie mogę pogodzić się z tą myślą, a co z Karoliną? Ona przeżyje to najbardziej. To Ona była z nim najbardziej związana. Kto mu w ogóle taki pomysł podsunął. Magda, gdy tylko usłyszała z jej oczu popłynęły łzy. Tak samo ja zareagowałam wczoraj. Chwilę wypytywała mi czy to naprawdę prawda, a gdy kolejny raz z kolei jej potwierdziłam, wyszła szybko z pokoju.
- Magda! - szybko za nią podążyłam, a w wejściu minęła się z Karoliną
- Magda! - także ją zawołała, ale nawet się nie zatrzymała
- Co się stało?! - spojrzała na mnie
- Nic, spokojnie. Umówiła się z koleżankami i nie chce się spóźnić.
- Na pewno?
- Tak. Jak tam w pracy? - spytałam, chcąc zmienić temat
Podłapała temat i opowiedziała o swojej pracy. A ja? Nie mam pieniędzy, nie mam pracy i będę samotną matką. W lepszej sytuacji nie mogłam się znaleźć. Rodzice nadal żyją w przekonaniu, że jestem z Carlosem. W końcu będę musiała im wyznać prawdę, bo najlepszym wyjściem będzie mój powrót do Polski. Tu mnie nic nie trzyma przecież.

~Magda
To jest jakiś żart! Denny żart! Przecież on nie może tego zrobić! Ja nie chce stracić przyjaciela! Dlaczego on chce to zrobić?! Wybiegłam z domu, mijając się z Karoliną. Mam nadzieję, że jednak Karola wymyśli mi jakąś dobrą wymówkę. Ona miała się nie dowiedzieć... Nie od nas. Jeśli to prawda to o wszystkim ma jej powiedzieć sam. On jest nienormalny! Gdy znalazłam się pod domem jego cioci i znalazłam w domu, od razu pobiegłam na górę do jego pokoju.
- Powiedz, że to nie jest prawda. Że nie chcesz tego zrobić. - powiedziałam, gdy tylko otworzyłam drzwi
Spojrzał w moje oczy i nic nie odpowiedział. Wyczekiwałam zaprzeczenia jednak w jego oczach był jedynie smutek.
- Nie możesz tego zrobić! Nie możesz nas zostawić! Łukasz, błagam nie rób tego! Ty jesteś nienormalny! Dlaczego chcesz to zrobić?! Przecież skazujesz się na pewną śmierć! Pomyśl! I błagam zrezygnuj! Nie zostawiaj nas! Rozumiesz?! Słyszysz co do Ciebie mówię?! Łukasz! - wściekła zaczęłam uderzać go pięściami, a ten jedynie mocno mnie przytulił
Nie byłam w stanie. Tak bardzo się martwiłam. Nie chciałam tego, przecież to nie może się stać! Mocno go objęłam i płakałam. Nie mogłam nad tym zapanować, a nawet nie chciałam. Tyle dla nas zrobił, a teraz chce zrobić coś takiego. Przecież to dobry człowiek, a dlaczego pisze się na pewną śmierć?!

-----------------------------------------------------------------
Taki smutaśny rozdział :) ale zbliża się coś... ;D nie powiem co, myślcie i może się domyślicie ;D
Spokojnie... Wy chcecie zgody Carlosa i Karoliny. Każdy z Was jest pewny, że oni się pogodzą? ;D Ajjj.... Wiem, lubię kręcić ;D i mieszać Wam w głowach ;D nie każde moje słowo jest na poważnie ;) tyle Wam powiem :D
Mam nadzieję, że się podobało :]

Sabgli to jest jakoś 10-11 tydzień. Sama nie jestem pewna :P

Anonimowy :) nie wiem jak się zwrócić :) to nie do końca jest tak z Carlosem, że przespał się z nią :)

Sylwietta a po 4 dniach pasuje? xd ale nie przyzwyczajajcie się! :D

ScaredGirl jeszcze nie widać :P 3 miesiąc to jeszcze nie tak bardzo jest widoczny, poza tym Karola coś tam o tym wspominała w rozdziale ;)

Epic Rusherka a jak nie Logan, ani Carlos? ;D

wtorek, 16 października 2012

rozdział 70

Następnego obudziła mnie Magda i zaczęła prosić mnie, żebym przyniosła jej jakieś picie z kuchni. Sama bała się wyjść, bo wyszła by z tego konfrontacja z Karoliną. Zaspana zeszłam na dół i zaraz wrócił z butelką wody, ale gdy otworzyłam drzwi, zdziwiłam się. Karola już pojawiła się w pokoju. Nie sądziłam, że ją tu zastanę. Podałam wodę Magdzie, zgarnęłam szlafrok i zeszłam z powrotem na dół, ale gdy tylko zobaczyłam kto tam jest, zawróciłam, ale zakręciło mi się w głowie i oparłam się o ścianę. Przed oczami miałam same czarne plamki, które wirowały, jednak szybko ten stan minął.
- Karolina, wszystko w porządku? - usłyszałam, a ktoś dotknął mojej dłoni
- Tak. - odparłam, opierając się nadal o ścianę z zamkniętymi oczami
- Na pewno?
- Tak, na pewno. - otworzyłam oczy i spojrzałam w oczy Jamesowi
- Martwię się o Ciebie.
- Nie martw się o mnie tylko co z Twoimi dziewczynami się stanie. Karolina gada z Magdą i nie wiem czy to dobrze, że je same zostawiłam.
- Obawiam się, że dobrze. - uśmiechnął się, a do mnie dotarło to, że Karolina się pogodziła z tą myślą, iż ta dwójka siebie kocha
Zaraz z pokoju wyszła uśmiechnięta Magda, a Karolina za nią i skierowała się do pokoju Kendalla. Temu to się zbierze opieprz za wczoraj... Czy ja dobrze usłyszałam? Gdy tylko zjawiła się tam, usłyszałam coś w stylu pisku? Czyżby Kendall tak się jej obawiał?
- Nie bij! - to na pewno był Kendall, a ja z Magdą i Jamesem wybuchliśmy śmiechem
Podeszłam do drzwi w celu podsłuchania tam czegoś, a dowiedziałam się co Karola mu powiedziała. Że jest zła, że ją upił, ale że akceptuje ich związek tylko jeśli już więcej jej nie upije. Nie potrafię być poważna! Zaniosłam się śmiechem, a zaraz drzwi się otworzyły. Wyszczerzyłam się w stronę Karoliny, ale zaraz obie się zaśmiałyśmy, a za nami reszta osób będąca przy nas. Spojrzenia Magdy i Kendalla się spotkały i oboje chcieli ruszyć w swoją stronę i prawie zrobili już krok, ale cofnęli się. Ich wzrok przeniósł się na panią Maslow, która przekręciła oczami.
- No przecież to akceptuje. - uśmiechnęła się, a Magda zaraz znalazła się w uścisku Kendalla
- W końcu wszystko ok! - usłyszałam śmiech Carlosa, a moja mina od razu zrzedła
Przypomniało mi się wszystko z dnia wczorajszego. Wracam sobie do domu, mając nadzieję, że może jednak opacznie zrozumiałam słowa Carlosa i chciał się pogodzić, ale gdy tylko kieruję się do jego pokoju to widzę otwarte drzwi i leżącego na łóżku chłopaka w samych spodniach, a po chwili z łazienki wychodzi dziewczyna, zakładająca męską bluzkę. Nikogo innego nie było przecież w domu, bo to on jako jedyny został. Podobno miał się przespać, bo był wyczerpany, ale dopiero potem okazało się o co mu dokładnie chodziło! Głupia miałam nadal nadzieję, a wszystko we mnie pękło, gdy zobaczyłam tą dziewczynę. Moje serce rozpadło się wtedy na milion kawałeczków...
Widząc jego uśmiechniętą teraz twarz, poczułam się jakbym dostała jeszcze mocno dużym kamieniem, w zranione już serce.
- Idę jeszcze pospać przed moim wyjściem skoro mogę. - starałam się powiedzieć to rozbawiona, a potem ze śmiechem potargałam Magdzie włosy i udałam się do pokoju

~ Magda

Jest szczęśliwa. Nie! Ja jestem prze szczęśliwa! Karolina zgodziła się i nie ma nic przeciwko mnie i Kendallowi! Wszystko zaczyna się układać! Jeszcze tylko jedna para się musi zejść, ale za nimi nie da się nadążyć. Raz jest dobrze, a teraz to Karolina gdyby mogła zabiłaby go wzrokiem... Coś się wczoraj musiało wydarzyć, ale niestety ja z wczoraj nic nie pamiętam.
- Co się wczoraj działo, co? Bo ja nie pamiętam nic oprócz tego, że zasnęłam na łące.
- Zadzwoniłem do Jamesa i z Karoliną przyjechali po nas. Ty byłaś w o wiele gorszym stanie, skarbie. - zachichotał i cmoknął mnie w czoło
- Spadaj! - dźgnęłam go łokciem
- Jesteś pewna? - mocno otulił mnie rękoma i łaskotał po szyi nosem
- Nie rób tego! - ale i tak ten wariat zaczął mnie łaskotać
- Kendall! - zaniosłam się śmiechem
Uwielbiałam takie dni i bardzo mnie to cieszyło, że nie musieliśmy się ukrywać. Oczywiście przez znajomymi, bo przed paparazzi musieliśmy...

------------------------------------------------

Się uśmiechałam pisząc to :D Piszczący Kendall <3 Nie było mnie 11 dni, to dużo? :) chyba znam odpowiedź... xd

piątek, 5 października 2012

rozdział 69

Wyszedłem w domu, aby od tego wszystkiego odpocząć. Wszyscy są na dobrej drodze, mają swoje miłości, a ja jestem sam jak palec. Karolina z Jamesem, słitaśne małżeństwo, Magda z Kendallem, szczęśliwa para najmłodszych, Karolina z Carlosem się zaraz pogodzą, a ja to się mogę z poduszką poprzytulać i po miziać. Skierowałem się do kawiarni w celu napicia się jakiejś dobrej kawy. Siedziałem przy tym stoliku i chciałem coś zmienić w swoim życiu. Zawsze pomagam innych, a o sobie nigdy nie myślę. Dobra, raz myślałem i przesadziłem... Gdy dopiłem kawę i wstawałem, wpadłem na kogoś.
- Cholera! Chodzić nie umiesz?! - krzyknęła na mnie blondynka
- Przepraszam. Nie chciałem.
- Ty nie chciałeś, a ja teraz będę się tłukła do domu w poplamionej bluzce!
- Ej, wyluzuj co? Nie chciałem.
- Chrzań się! - odeszła ode mnie stukając obcasami, ale pobiegłem za nią
- Mieszkam niedaleko. Chcesz to pojedziemy i spierzemy tą plamę.
- I na co liczysz? Na darmowy seks?
- Nie wyobrażaj sobie za dużo. Chce tylko pomóc. Po za tym nie mieszkam sam, nic Ci nie zrobię! - wkurzyłem się na nią, przecież niespecjalnie na nią wpadłem!
Zaraz skierowaliśmy się w drogę do domu, a jak się okazało Andrei - powiedziała mi swoje imię, gdy już przestała na mnie warczeć - to pokazałem gdzie jest łazienka, a sam poszedłem zrobić coś do picia.
- Twoja dziewczyna się chyba wkurzyła jak mnie zobaczyła. - w kuchni pojawiła się i ona
- Nie mam dziewczyny.
- A to Twoja współlokatorka jest zazdrosna, a z resztą nie ważne. Sory, że tak wcześniej na Ciebie nakrzyczałam.
- Zapomnijmy, ok? I zacznijmy tą znajomość od początku. - puściłem w jej stronę oczko
- Nie myśl sobie od razu za dużo.

~Karolina

Jest w ogóle zajebiście! Najpierw chciał mi powiedzieć, że chce, żeby wszystko było pomiędzy nimi normalnie, bo już ma jakąś panienkę! Trzasnęłam mocno drzwiami i opadłam na łóżko, zanosząc się po raz kolejny dziś płaczem. To zabolało, że Carlos mnie nie chce...
- Coś się stało? - usłyszałam Carlosa w drzwiach
- Wyjdź! - krzyknęłam, rzucając w niego pierwszym lepszym co miałam pod ręką, a ten zamknął szybko drzwi
- Co jest?! - krzyknął zza nich
- Nie chce Cię znać!
Nie mogłam przestać płakać. Myślałam, że jeszcze się zejdziemy, ostatnio nawet dawał mi takie znaki, a teraz co? Teraz wszystko poszło się... do śmieci. Gdy nagle drzwi otworzyły się, a w nich pojawiła się Karolina z pijaną Magdą. Spojrzała na mnie i położyła szybko Magdę na łóżku, podeszła do mnie i mocno przytuliła. Teraz właśnie tego było mi trzeba. Nienawidzę go! Nienawidzę po prostu!

~Logan

Z Andreą świetnie mi się rozmawiało i podobało mi się, że mówiła wszystko szczerze prosto z mostu, a że bez ogródek to mniejsza o to. Nagle wszyscy pojawili się w domu, a jak zauważyłem Magda nam się z Kendallem upiła.
- Karolina to ich chyba zabije jutro. Mogli sobie darować te wino. - wszedł do kuchni James i spojrzał pytająco na mnie
- James poznaj Andreę. Andrea to James. Mój kumpel z zespołu.
Chwilę potem dziewczyna musiała się zbierać. Co do czego, to ma rację. Jutro będzie tu awantura, że Kendall upił Magdę i pewnie zabroni im się spotykać. Jakie te życie jest dziwne... Jak bardzo miłość komplikuje nam życie. Ale serce nie sługa, samo wybiera.

-------------------------------
Powitajmy na pokładzie tego opowiadanie Andreę! :D Edzia, witaj w gronie znajomych BTR-ów xd
I co? Edzia ma dziś urodziny! Pisałam Ci już życzenia, ale i tak jeszcze raz życzę Ci naj, naj, najlepszego wszystkiego ;)
Rozdziały do przodu się skończyły... Trzeba się wziąć w garść i coś napisać, ale co ja Wam tu będę biadolić xd Do napisania, moi drodzy Czytelnicy <3

czwartek, 27 września 2012

rozdział 68

Z samego rana, gdy się obudziłam i rozejrzałam gdzie ja jestem, nie dowierzałam. Nie byłam w swoim łóżku, tylko siedziałam w samochodzie Kendalla. Przetarłam oczy, a ja nadal tu byłam! A obok mnie siedział właśnie Kend i prowadził samochód.
- Co Ty robisz?! - zaśmiałam się
- Porywam Cię. - musnął szybko moje usta
- Zwariowałeś.
- Na Twoim punkcie. - wyszczerzył się w moją stronę
- Ja się chyba muszę zastanowić czy ja chce się w to pakować... - spojrzał na mnie groźnie - Żartuje. - ujął moją dłoń w swoją i podniósł do góry w celu pocałowania jej
- Kocham Cię. - szepnął, patrząc mi w oczy
Okazało się, że zabrał mnie do lasku, na łąkę. Gdy zatrzymał samochód, wyciągnął z bagażnika koc i koszyk. Od razu wpakowałam się na niego i mocno przytuliłam. Tak bardzo marzyłam o tym od dłuższego czasu, a teraz mogę to robić w każdej chwili. Prawie każdej... Kendall zmartwił, że coś się stało, ale wcale tak nie było. Chciałabym spędzać z nim każdą chwilę, a tu zaraz wakacje mi się skończą i ponownie do szkoły. A oni niedługo wracają na plan czwartego sezonu i pracy nad płytą. Życie gwiazd...
Przygotował pyszne jedzenie. Do wyboru do koloru. Były nawet moje ulubione truskawki w czekoladzie. Wzięłam jedną i skierowałam do ust Kendalla, a gdy miał już ją przegryźć, zabrałam mu sprzed ust i sama ją zjadłam. Spojrzał na mnie groźnie, na co tylko się wyszczerzyłam. Gdy w pojemniku zobaczyłam ostatnią, od razu się na nią rzuciłam, ale ubiegł mnie.
- Ploseee... - wyciągnęłam rękę w jej stronę, ale odsunął ją
- No Kend... - przeszłam na niego i próbowałam mu ją zabrać, ale nie udało mi się, a on już leżał pode mną, nadal mając z dala tą truskawkę!
- Mi nie dasz? - spytałam, a ten pokiwał przecząco głową uśmiechnięty
- A może spróbujmy inaczej. Co będę miał za to, gdy Ci ją dam?
- Buziaka. - musnęłam szybko jego usta
- Kpisz sobie ze mnie? - przyciągnął mnie do siebie i pocałował
Odgryzł kawałek truskawki, a większa część zastała dla mnie, ale jeszcze igrał sobie ze mną i zabierał mi ją! Drań jeden! Okazało się także, że ma wino... Nie wiem czy to jest dobry pomysł, ale mieliśmy wypić tylko po jednym kieliszku... Po pierwszym, drugi miał być ostatnim, aż wypiliśmy całą butelkę. Moje oczy z każdą chwilą stawały się cięższe, a zasnęłam leżąc na torsie Kendalla...

~Karolina

Wszystkich gdzieś wywiało, a w domu zostałam sama z Carlosem. Z powodu braku pomysłu na to co mam robić, zeszłam na dół w celu obejrzenia czegoś w telewizji. Nie przewidziałam opcji, że mogę zastać tam Carlosa. Od razu skręciłam w stronę kuchni i... zastanawiałam się co zrobić sobie jak już tu jestem. Z tego powodu, że akurat na nic nie miałam ochoty, nalałam sobie wody, a gdy wychodziłam ze szklanką z zamiarem wejścia z powrotem na górę, usłyszałam:
- Masz ochotę obejrzeć ze mną film? - stanęłam na środku salonu, wgapiając się przed siebie
- A ten, co leci? - odezwałam się po chwili, żeby nie wyjść na idiotkę
- Nie wiem nawet, poszukamy coś razem? - spojrzałam na niego, a nogi same skierowały się na kanapę
Przelecieliśmy wszystkie kanały, a gdy Carlos coś zaproponował, pokiwałam głową nawet nie wiedząc co to za film. Wpatrywałam się w ekran, nie zwracając uwagi na film. Myślałam o tym wszystkim. Znowu zamącił mi moje myśli i sama już nie wiedziałam czego chce. CARLOS!
- Tak? - usłyszałam
- Co tak? - spojrzałam na niego zdezorientowana
- Powiedziałaś Carlos. Coś się stało? - spytał, a ja teraz zauważyłam, że siedzimy bardzo blisko siebie, a dłonią obejmuje mnie w ramieniu
Otworzył już usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale zadzwonił mój telefon. Odsunęłam się od niego i odebrałam. Okazało się, że Magda z Kendallem się upili... No ich zamordować tylko! Karolina ich przecież zamorduje jak zjawi się tam na miejscu!
- Karola, porozmawiajmy. Mam do Ciebie sprawę. Wiem, że byliśmy kiedyś razem, ale chciałbym, żeby to nie zaważyło... - odezwał się mój telefon.
Zrobiło mi się smutno. Mówił tak jakby chciał, żeby było między nami wszystko ok, ale nie chciał być ze mną. Odebrałam od Łukasza, bo to akurat on dzwonił. Chciał się spotkać. Szybko wyszłam z domu, a z pod moich powiek wydostały się łzy. Przeliczyłam się. Myślałam, że coś do mnie czuje, a tu się okazuje, że wcale tak nie jest! Jaka ja jestem głupia. Kiedy dotarłam do domu cioci Łukasza, a to on otworzył drzwi, wtuliłam się w niego mocno.

------------------------------------------------
Ja chce żyć! Nie chce dostać patelnią, jakimś nożem czy siekierą! :D
DEDYKACJA dla @sabgli :) Za to, że się teraz szczerzę do ekranu ;) Plany mi nie wyszły... Rozdział miał być w przyszłym tygodniu, ale no... Mam dobre serducho ;)
Edzia! Już tylko jeden rozdział ;D

środa, 26 września 2012

rozdział 67

Nastał i wtorek. Przebojowy mieliśmy weekend. Aż za bardzo przebojowy chciał być... Z powodu zbliżających się urodzin Carlosa, postanowiłam kupić mu prezent. Wybrałam się na zakupy, a w sumie było też to takie małe ucieknięcie. Nie wiedziałam co myśleć o wczorajszym wieczorze. Gdyby mu zależało, przyszedł by jeszcze i porozmawiał, a może to tylko taka chwila słabości? Nie, nie chce zawracać sobie tym głowy. Wszystkie wyjdzie, o ile ma to wyjść na światło dzienne.
Chodząc po sklepach, nie mogłam zdecydować się co mu kupić. Jak na coś wpadłam, to po chwili zastanowienia stawał się to denny pomysł. Idąc coraz dalej, trafiłam na wystawę z niemowlęcymi rzeczami. Nie mogłam się oprzeć i weszłam do środka. Wszystko było takie maleńkie i śliczne. Gdzie tylko przeszłam, podobało mi się wszystko. Miałam ochotę coś kupić dla maleństwa, ale zdecyduj się wśród tylu rzeczy... Nagle ktoś do mnie poszedł.
- Który miesiąc? - spytała mnie ekspedientka
- Początek trzeciego miesiąca. - uśmiechnęłam się, kładąc dłoń na swoim jeszcze dość płaskim brzuchu, który zaczynał nabierać kształt
- Gratuluje. Nie wie pani na co się zdecydować?
- Tak, wszystko jest śliczne. I takie malusieńkie. - powiedziałam, trzymając w dłoniach buciki
Zdecydowałam się na mnie. Były  prześliczne, a na samo wyobrażenie ich na stópkach mojego dziecka, rozpływałam się. Ale gdy tylko wyszłam ze tego cudownego sklepu, wpadł mi do głowy pomysł. Już wiedziałam, co dam jako prezent Carlosowi. Teraz tylko ładnie to zapakować i wszystko gotowe.
Kiedy wróciłam do domu... To żałowałam, że do niego wróciłam. Atmosfera tam była tam nie do zniesienia. Każdy był w dziwnym humorze. Młodej coraz częściej nie było w pokoju, ale czy to mnie dziwiło? A wcale! Niech im się układa z Kendallem. Oczywiście bez przesady. Na wszystko mają czas. Pomiędzy mną, a Carlosem coraz dziwniejsze rzeczy się dzieją, ale nie wiedziałam czy to dobrze czy to źle, ale jednak wszystko mnie do niego ciągnęło.
Chcąc coś zjeść, udałam się do kuchni. Przez ciążę miałam ochotę jeść co chwila. Mały Carlito jest strasznym żarłoczkiem. Kogo zastałam w kuchni? Tatuś tam na nas czekał. Gdy weszłam, uśmiechnął się delikatnie w moją stronę. Ja nie chciałam tego zrobić, ale na moją twarz sam wskoczył uśmiech. Zapewne przez ten mój pomysł. Ciekawa jestem jego reakcji na ten prezent. Mam nadzieję, że się ucieszy.
- Jest może czekolada? - spytałam, aby nie było pomiędzy nami kompletnej ciszy
- W górnej szafce. - odparł, a gdy sięgnęłam tam, nasze dłonie się spotkały
- Proszę. - ciągle się uśmiechając, podał mi ją
- Dziękuje. - wystawił w moją stronę swój policzek i wskazał na niego palcem
- A spadaj. - wystawiłam w jego stronę język i rozbawiona stamtąd wyszłam
W salonie teraz zastałam wychodzących Magdę i Kendalla.
- Ej! Czekajcie! Śpieszycie się? - spytałam, podchodząc do nich szybko
- W sumie to nie. - odparł Kend
- To porywam na chwilę Magdę. Chcę jej tylko coś pokazać. - uśmiechnęłam się na samą myśl, że znów je zobaczę
- Zaraz wracam. - uśmiechnęła się do swojego chłopaka i podążyła za mną
Pojawiając się w pokoju, wyjęłam szybko buciki i zaczęłam nimi 'maszerować' w powietrzu. Magda na sam widok, uśmiechnęła się. Już chciałabym mieć przy sobie mojego maluszka. Chciałabym też, żeby moje życie wróciło do normalności... Kto wie? Wszystko się jeszcze może zdarzyć. I oby zdarzyło się jak najszybciej. Nagle do pokoju ktoś zapukał i szybko wszedł, a ja nie zdążyłam schować malutkich bucików za siebie. Okazało się jednak, że to była Karolina, więc na spokojnie. Uśmiechnęła się także na ich widok.
- Cudowne są.
- No to ten... Ja już pójdę. - powiedziała Magda i szybko wyszła, a Karolina nic nie zrobiła
- Mogłabyś coś... - przerwała mi
- Daj mi to wszystko przemyśleć. Mam inną sprawę do Ciebie, a dokładniej nie ja... - do pokoju wszedł James i przyglądał mi się uważnie
- Co jest? - spytałam, a zauważyłam, że przygląda się moim dłoniom, na których ciągle były buciki i szybko schowałam je za siebie
- Wiem. Domyśliłem się, gdy widziałem Cię w sklepie dziecięcym. - spojrzałam na niego zaskoczona
- Dobra, wiesz, ale nie waż się o tym mówić Carlosowi, zrozumiano? - odparłam po dłuższej chwili
- Powinien wiedzieć. Jest w końcu ojcem.
- Sama zadecyduje kiedy się o tym dowie, a z resztą czy w ogóle się dowie. - James już miał coś mi odpowiedzieć, ale dodałam - Kobietom w ciąży się nie odmawia. - zmierzył mnie wzrokiem
- Ok. - pokręcił bezradnie głową i bardzo mnie to ucieszyło
Ja sama zdecyduje o tym wszystkim, a nikt nie będzie mnie to tego zmuszał. Mam już przemyślane i wiem co będzie się działo w moim życiu. Oby wszystko było według oczekiwanego przeze mnie scenariusza...
- Swoją drogą Wy sami też możecie się postarać. - wyszczerzyłam się do nich
- A zobaczysz, niedługo się pojawi mały pan Maslow. Albo pani Maslow? A może...
- James skończ! - zaśmiała się Karolina
- Oj pamiętam, gdy ostatnio myślał, że jesteś w ciąży.
- Oj tam, oj tam. Nie mam nic przeciwko. - uśmiechnął się i oni mimo tych wszystkich kłótni zawsze będą tworzyć najlepszą dla mnie parę

czwartek, 20 września 2012

rozdział 66

Gdy rano się  obudziłam w domu było niezłe zamieszanie. Okazało się, że Karolina pojawiła się w domu, ale przebrała się wyszła do pracy. Nie chciała rozmawiać, a Magda nadal była smutna. Starałam się ją pocieszyć, ale to nic nie dało. Jak rodzice sprzeciwiali się jej związkowi z Jamesem, to oddzieliła się od nich i sama zaczęła o siebie dbać. Małe mieszkanko i wyjechała tu do LA, a jak chodzi o Magdę to wąty robi. Nie podaruje jej tej rozmowy. Ona ma się przekonać do tego i nie pozwolę jej, aby rozdzieliła tą dwójkę. Chyba, że sami tak zadecydują, ale tego im nie życzę.
Po południu Karolina weszła na górę, akurat wtedy kiedy wyszłam ze swojego pokoju.
- Karolina! Gdzie Ty byłaś wczoraj? Martwiłam się!
- Nie mam zamiaru z żadnym Was rozmawiać. Każde z Was kłamało i ukrywało ich związek.
- O czym Ty mówisz w ogóle? Akurat parą to są od wczoraj, a jak byś nie zauważyła to my już od dawien, dawna snuliśmy coś, że Magda z Kendallem, a Ty w to nie wierzyłaś! Nie moja wina, że nawet nie brałaś tego pod uwagi! A pamiętasz nasz wyjazd do Białogóry i to jak założyłaś się z Carlosem?! Głupi zakład, ale wszyscy Ci mówiliśmy, że coś pomiędzy nimi będzie!
- Ale pomiędzy nimi jest dziewięć lat różnicy!
- I co z tego? Jeśli się naprawdę kochają to im się uda. Czemu od razu spisujesz ich na straty?
- Magda jest pod moją opieką i nie wtrącaj się w to!
- To przypomnę Ci o Twoich rodzicach! Zabraniali Ci się spotykać z Jamesem i co zrobiłaś?! Nie pozwoliłaś im, aby rozwalili wasz związek to postaw się teraz na miejscu Magdy! - mierzyła mnie wzrokiem, a potem weszła do pokoju jej i Jamesa, trzaskając drzwiami
- Nie powinnaś się tak denerwować. - usłyszałam i spojrzałam w tamtym kierunku, a Carlos patrzył na mnie uważnie, skąd on wie?!
- Co...? - wyjąkałam
- Nie martw się, Karolina na pewno to zrozumie i pogodzi się z tym, że oni są razem, a teraz po prostu wszystkim działa nam na nerwy. Nie przejmuj się. - uśmiechnął się delikatnie w moją stronę i wychodzi na to, że nie wie tego, iż jestem w ciąży
Zrobiłam krok w jego stronę, aby wrócić do pokoju, a on także zrobił go i stanęliśmy bardzo blisko siebie. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy. Chciałam odwrócić od niego wzrok, ale już byłam zahipnotyzowana. Dłoń wysunęłam w stronę klamki, ale zanim zdążyłam otworzyć drzwi, jego dłoń podążyła za moją i ujął ją w swoją, a nasze  twarze zbliżały się do siebie coraz bardziej. Usłyszałam, że drzwi od mojego pokoju otwierają się. Szybko odsunęłam się od Carlosa i przeszłam obok Magdy. Co to miało być w ogóle?!

~Magda

Kiedy tylko moja siostra pojawiła się w mieszkaniu chciałam z nią porozmawiać, ale Karolina powiedziała, że najpierw ona to zrobi. Z chęcią na to przystałam, bo strasznie bałam się tej rozmowy i niech lepiej ona nastąpi później niż wcześniej. Nie wiem czy to był dobry pomysł, bo zaraz zaczęły się kłócić, ale bałam się tam wyjść. Po dłuższej chwili wykrzykiwania, usłyszałam Carlosa. Szybko wstałam i wyszłam z naszej wspólnej sypialni, a ich widok mnie zaskoczył. Prawie się całowali, ale także trzymali za ręce. Po co ja wyszłam?! Dlaczego ich przeszkodziłam?! Karolina, gdy tylko mnie zauważyła, wyrwała się Carlosowi i weszła do pokoju.
- Przepraszam. - szepnęłam w stronę chłopaka, a ten spuścił głowę i udał się w tym korytarza
- Nie chciałam... - odwróciłam się w stronę Karoliny
- Dobrze, że tak się stało. Nie przejmuj się tym. - odparła i włożyła słuchawki do uszu, czyli oznaka, że nie chce, żeby ktoś do niej mówił i chce pomyśleć
Wyszłam z pokoju i podążyłam do pokoju Kendalla. Jak najszybciej, żeby tylko nie zauważyła mnie Karolina. Weszłam do jego pokoju bez pukania i zastałam go akurat, gdy zdejmował koszulkę.
- Przepraszam! - odwróciłam się w stronę drzwi
- Magda, przestań. - zaśmiał się i podszedł do mnie (tak, był bez koszulki)
- Kend...
- Skarbie, przecież nie mam tylko koszulki. - musnął moje ramię i przytulił do siebie
- Coś się stało? - spytał, spoglądając mi w oczy
- Przeszkodziłam Carlosowi i Karoli no... Ale nie chciałam, żeby się kłócili, bo nie po... - wpiłam się w jego usta, aby nie drążył tematu, bo prawie bym się wygadała
Resztę wieczoru spędziłam u niego w pokoju, wtulając się w niego. Porozmawialiśmy wspólnie o Karolinie i jej reakcji. Zastanawialiśmy się jak to wszystko rozwikłać, ale wiedziałam, że mimo wszystko nie odejdę od Kendalla. Wiem, dzieli nas duża różnica wieku, ale niech nie spisuje nas od razu na straty...

-------------------------------
Wiem, krótkie ;) ale jakoś nie umiem tego przeciągnąć na dłużej... Mam nadzieję, że jesteście na mnie za to złe :) jak tam w szkole u Was? xD

piątek, 14 września 2012

rozdział 65

Okazało się, że Karolina zauważyła Magdę i Kendalla. Zrobiła się awantura, że dowiedziała się ostatnia i każdy to skrywał przed nią. I stało się to czego obawiałam się najbardziej. Ona mi tego nigdy nie wybaczy przecież! Nie tak to miało być!
- Gdzie ona poszła? - spytałam, starając się być spokojna
- Nie wiem. - odparła zapłakana Magda
- Pewnie poszła do Łukasza. Gdzie on teraz nocuje? - odezwał się James
Od razu wyszłam szybko z domu i skierowałam się do domu jego ciotki. Tylko czy ona na pewno tam jest? Zapewne domyśliła się, że tak właśnie pomyślimy. Przy moim boku pojawił się James i Logan.
- Nie powinnaś się denerwować. - odezwał się ten starszy
- Daj spokój. - spojrzałam na niego, jak się wygada to go zabije
- Ale Ty też wyluzuj. - odparł niewzruszony moim ostrzeżeniem
- O czym wy mówicie? - spytał James
- O niczym. Nie tak to miało wyjść z Magdą i Kendallem.
- Ty wiesz o wszystkim?
- Nie trudno nie wiedzieć, gdy to przy mnie Kend wyznał jej miłość. Nawet mnie nie zauważyli w pokoju.
- Ale chyba dobrze nie przyjęła tej wiadomości.
- Nie wiem o co chodziło przez ostatnie dni, nie pytajcie.
Gdy dotarliśmy do domu ciotki Marcelaków i wpuściła nas służąca od razu pobiegłam do pokoju Łukasza. Niestety nie było tam Karoliny. Tak jak się spodziewałam. Telefonów nie odbierała, próbowaliśmy po drodze tutaj. Spróbował Łukasz, ale też nic z tego.
Martwiłam się o nią. Przecież jej to wszystko mogło wpaść do głowy. Była wściekła i to na pewno na maksa. Sama byłabym zła, ale nie udało mi się jej poinformować przed tym jak wpadła na Magdę i Kendalla.

~Magda

To dlatego tak bardzo broniłam się przed tym związkiem. Wiedziałam, że Karolina tego nie zaakceptuje, a akurat złapała nas na tym, gdy powiedziałam mu, żebyśmy spróbowali i mnie pocałował. Nie zdziwię się, gdy zaraz pojawią się wszędzie zdjęcia mojego pocałunku z Kendallem. To kolejny powód mojego bronienia się, ale postanowiłam zaryzykować. Dla miłości chyba warto... Ale czy to wypali? Gdzie jest Karolina? Przecież ja muszę z nią porozmawiać!
- Skarbie, nie płacz... - szepnął Kendall
- Przecież ona była wściekła.
- Nie martw się. - pocałował mnie we włosy i mocniej przytulił
- Najważniejsze jest to, że się kochamy, prawda? - uniosłam głowę i spojrzałam na niego
- Tak...

~Karolina

Nie denerwuj się człowieku, gdy nie wiem co dzieje się z Twoją przyjaciółką, która wściekła jest na każdego z nas. Każdy starał się mnie uspokoić, a w końcu się wkurzyłam i poszłam do siebie. Ktoś poszedł za mną, ale powtórzyłam się, że chce być sama. Nawet nie spojrzałam kto to. Będąc już w pokoju, wybrałam numer do Karoliny, ale oczywiście nie odebrała. Wysłałam jej smsa, a potem zauważyłam jaka dziś data. Dzień dziewiąty sierpnia. Carlos ma za sześć dni urodziny. Ciekawa jestem czy reszta coś ogarnęła na ten dzień. Zapytałabym Karoliny, ale... Nie mam jak. Do środka weszła Magda i spojrzała na mnie smutno. Wstałam do niej i przytuliłam mocno. Ona strasznie się bała tego jak zareaguje Karolina na nią i Kendalla. Swoją drogą ona naprawdę mocno musiała wierzyć w to, że pomiędzy nimi. Od samego początku nie brała tego nawet pod uwagę, bo duża różnica wieku pomiędzy nimi. To prawda, ale ja wierzę w to, że im się uda. Nagle drzwi się otworzyły, ale szybko zamknęły. Zauważyłam, że był to Carlos. Ja się chyba obawiam tej rozmowy z nim... Czy on coś jeszcze do mnie czuje? Nie wiem co o tym wszystkim myśleć... Tylko czy ja bardziej chciałabym przeżyć tą rozmowę i dowiedzieć się o co mu chodziło, czy jednak lepiej, żebym odwlekała ją w nieskończoność? CARLOS! Czemu ja Cię muszę tak kochać i boję się, że Ty nic do mnie nie czujesz?
----------------------------------------------------
Ale szybko ;D sama się zdziwiłam ;D ale tylko musiałam dopisać trochę drugiej perspektywy Karoli i jest ;D wiem, że ostatnio dręczę Was krótkimi rozdziałami, to mnie dobija :(
Dzisiaj rozmowa z pewną osobą natchnęła mnie do dalszych losów tej zgrai ;D dziękuje Karola! <3
Wiem co z Logim, wiem co z Karolą i Carlosem i nie wiem co z pozostałymi parami xD
No i niech będzie, że ten rozdział dla Logana :P

środa, 12 września 2012

rozdział 64

Dzień ten było okropny. Nie licząc, że chłopaki byli na kacu to jeszcze do tego napięta atmosfera pomiędzy Magdą a Kendallem. On nie raz próbował z nią porozmawiać, ale ona na to nie reagowała. Gdy Karolina zaczęła wypytywać o co chodzi, Magda ulotniła się z domu. Wyszła gdzieś, ale nikomu nie powiedziała gdzie. Nikt tego nawet nie zauważył, ale gdy Karola zaczęła się martwić i wydzwaniała do niej, odpisała jej, że umówiła się z koleżankami, a po prostu zapomniała o tym i się śpieszyła. Podobno jest w kinie. Kendall się o tym dowiedział i od razu wyszedł z domu. Karolina nic nie ogarniała co się dzieje w tym domu, a ja też przestałam to wszystko rozumieć. Myślałam, że już wszystko pomiędzy młodą, a nim będzie ok, ale widać, że nie. Powiedziała nie? Czy może nie powiedziała mu co czuję? Martwię się o nią.
- Czy ktoś mi powie co tu się dzieje? - spytała Karolina, gdy każdy z nas nie wiedział co ze sobą zrobić
- Karolina? - usłyszałam i spojrzałam na nią
- O co chodzi? - spytała, gdy zauważyła, że mamy kontakt wzrokowy
- Nie wiem... - wzruszyła ramionami, ale raczej nie uwierzyła w moje słowa
- James, a może Ty mi powiesz? - odezwała się do niego, gdy ten wyszedł z kuchni ze szklanką soku
- Ja nie mam pojęcia. - nawet na nią nie spojrzał, czyli wychodzi na to, że wie o uczuciu Kendalla do Magdy
Dała sobie spokój, ale każdy z nas mimo wszystko był stremowany w jej towarzystwie. Jednak każdy siedział w salonie możliwe, że w celu nie wydania się i też dowiedzenia się co może się wydarzyć za chwilę. Gdy spojrzałam na Karolinę, spoglądała na każdego, a gdy miała spojrzeć od razu zwróciłam wzrok na swoje ręcę.
- Co tu się dzieje do cholery?! - wkurzona wstała i patrzyła na nas
- Nic... - odezwaliśmy się całą piątką
- Dobra, nie to nie! - wściekła naszym zachowaniem ruszyła do drzwi
- Gdzie idziesz?! - odezwał się James
- Jesteś pewny, że chcesz wiedzieć? Do Łukasza.
- Nie! - pisnął James, jak mała dziewczyna, a ja zaczęłam się cicho śmiać
- To nie jest śmieszne. Nie idź!
- Jeśli dowiem się o co chodzi.
- Ale o nic nie cho...
- Mam tego dość! - wyszła trzaskając drzwiami, a James szybko dotarł do drzwi, ale i tak po chwili wrócił do domu i udał się na górę
I to była ta chwila w której nie wiedziałam co zrobić. Czy mam powiedzieć Karolinie i żeby się nie martwiła czy jednak siedzieć cicho i zachować tajemnice Magdy. Byłam pomiędzy przysłowiowym młotem, a kowadłem. Ja przecież rozumiem, że Karola martwi się o Magdę. To zrozumiałe. Są siostrami i do tego jest jej prawnym opiekunem. Wyciągnęłam telefon i chciałam do niej zadzwonić, a każdy z chłopaków przypatrywał mi się.
- Muszę. - odparłam i zadzwonił do Karoliny, ale miała wyłączony telefon
Nagle zrobiło mi się niedobrze, od razu skierowałam się do łazienki.
- Karolina! - usłyszałam Carlosa i zaraz zjawił się przy mnie, podtrzymując moje włosy
- Nie musiałeś tu przychodzić. - powiedziałam wściekła, opłukując buzię
- Wszystko w porządku? - jeśli taka sytuacja się przydarzy częściej to on się w końcu domyśli, a to nie możliwe. Nie może tak się stać.
Poszłam do swojego pokoju, żeby się położyć, ale Carlos nie chciał dać mi spokoju. Poszedł za mną do pokoju i chciał rozmawiać. Nie wiedziałam jak go zbyć. Bałam się tej rozmowy. Nie wiedziałam czego się mam spodziewać. Jednak na szczęście ktoś postanowił się mnie uratować. Na dole usłyszałam krzyki, więc spoglądając po sobie od razu szybko skierowaliśmy się na dół. Zobaczyłam Magdę wtuloną w Kendalla i wydawało mi się, że ona płacze. James chodził po całym pokoju, aż nagle uderzył mocno w ścianę. Logan nawijał coś do Magdy, a teraz ujrzałam, że ona płaczę naprawdę. Przestraszyłam się, naprawdę się przestraszyłam! Nie wiedziałam co myśleć!
- Co się stało?!

--------------------------------------------------------
Wiem, że miał być dłuższy, ale no... Ja nie wiem co ma się dziać :( nie mam pomysłu na te opowiadanie i wiem jedynie co się stanie z tymi 'parami' jakie wy chcecie ;) czy to co Wy pragniecie? a nie powiem ;D ale co dalej? Wiem, o Logasiu muszę pomyśleć :)
Będę starać się ogarnąć fabułę na tą zwariowaną siódemkę jak na razie :)

piątek, 7 września 2012

rozdział 63

Rano obudził mnie czyjś pocałunek. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że śpię z Kendallem w jednym łóżku, a zaraz przypomniało mi się co ja tu robię. Tylko, że teraz Kendall zamknął oczy tak jakby nie chciał, żebym się dowiedziała o tym co zrobił.
- Kendall, co to było? - odezwałam się, ale nawet się nie poruszył
- Kendall, wiem, że nie śpisz. - spojrzał na mnie jednym okiem
- Yyy... Ja nic nie zrobiłem.
- Jeśli pocałunkiem nic nie nazywasz to... - wpił się w moje usta, ale odsunęłam się od niego i jak najszybciej wyszłam z pokoju
Do cholery! Pomiędzy nami jest tyle lat różnicy! Karolina tego nie zaakceptuje! Nie mogę zniszczyć przyjaźni ich wszystkich, gdy coś się nie uda! Poza tym on jest gwiazdą, po co ja się w nim zakochałam, a jeszcze do tego wychodzi na to, że on też coś do mnie czuje!
- Magda! - zatrzymał mnie, gdy miałam otworzyć drzwi
- Nie to niemożliwe! - wpadłam do pokoju i zsunęłam się po ścianie
- Magda, do cholery! Ja zakochałem się w Tobie! - powiedział mi to prosto w oczy
- No ten... Ja może wyjdę... - odparła Karolina i szybko wyszła stamtąd
- Kend, daj mi spokój!
- Powiedz mi tylko czy coś do mnie czujesz?
- Daj mi spokój.
- Nie czujesz nic do mnie?
- Daj mi spokój, rozumiesz co to znaczy?!
- Powiedz! - krzyknął wściekły
- Tak! Czuje to samo, ale to jest nierealne! - chciałam wyjść z pokoju, ale przyciągnął mnie do siebie i pocałował, a ja nie potrafiłam się temu oprzeć... Chciałam to zakończyć, nie dać się wciągnąć w te sidła, ale nie udało mi się to...

~Karola 2

No to się będzie działo, ale teraz Kendall wyznał jej wszystko, więc wszystko jest na dobrej drodze. Niech im się uda mimo, że dzieli ich spora różnica wieku, ale miłość przetrwa wszystko. Podobno... W salonie zastałam Carlosa, siedzącego na kanapie.
- Cześć. - odezwałam się i usiadłam na fotelu, a ten przyjrzał mi się uważnie
- Cześć. - odparł, więc nie pamięta tego co działo się wczoraj
Przez długi czas siedzieliśmy w ciszy i żadne z nas tego nie przełamało. Nikt też nie pojawił się w salonie, nawet przechodząc gdziekolwiek.
- Karolina, bo... - zaczął, ale ktoś w tym momencie zszedł z góry
Co chciał mi powiedzieć? Ucieszyłoby mnie to czy wręcz przeciwnie? Nagle zauważyłam, że Magda wybiegła do ogrodu, a za nią Kendall tylko, że z tego powodu, że po wczorajszym jeszcze mu do końca przeszło, zaliczył bliskie spotkanie z podłogą. Poszłam szybko za Magdą, bo coś się musiało stać. Podeszłam do niej, a ta wtuliła we mnie, ale nie starałam się dowiedzieć o co chodzi. Będzie chciała to powie. Widocznie poszło coś nie tak. Zaraz pojawił się za nami Kendall, ale przytrzymała mnie przy sobie i nie pozwoliła odejść. Pokręciłam głową, patrząc na niego.
- Magda, proszę. Pogadaj ze mną. - jednak odezwał się cicho, ale nie puściła mnie i nie spojrzała na niego
W końcu jednak dał sobie spokój i wrócił do domu. Postałyśmy przytulone do siebie chwilę, a po chwili jednak odsunęła się ode mnie i otarła łzy. Spojrzała na mnie, a ja delikatnie się do niej uśmiechnęłam.
- Dziękuje, ale nie chce o tym rozmawiać. - odezwała się pierwsza
- Dobrze, nie będę nalegać.
Gdy wróciłyśmy do środka, była tam cisza jak makiem zasiał. Po części na pewno było to spowodowane tym, że chłopcy byli upici. Po części Kendall, że tak powiem pokłócił się z Magdą. Młoda skierowała się na górę, a ja zastanawiałam się co ze sobą zrobić.
- Karolina, możemy pogadać? - usłyszałam za sobą, a moje serce zaczęło szybciej bić
- O czym? - odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam w jego brązowe urzekające tęczówki
- Bo ja chcia... - kolejny raz tego dnia mu przerwano
Logan schodził ze schodów, a nie wiem jak to zrobił, gdy nagle wylądował na dole. Od razu pobiegłam do niego i zmartwiłam się czy nie stało mu się coś, ale podniósł się i stanął prosto.
- Nic mi nie jest, tylko kac. - chwiejnym krokiem chciał dojść do kuchni, ale jakoś mu to nie szło, więc pomogłam mu tam dojść i zajęłam się nim, aby jak najszybciej mu to przeszło, bo wyglądał okropnie

--------------------------------------------------
Wiecie co? Ja już sama nie wiem ile kto ma teraz lat xD Bo ja już chyba opisałam ich dwa lata życia. Chyba. Ja naprawdę już nie wiem ;)
Ajj... Ja wiem, że bardzo Wam się podoba Logan i 'powietrze' ;D Niedługo się nim zajmę, muszę pomyśleć co go w życiu spotka ;) Chyba się teraz nim zajmę, bo nie wiem co ma się teraz dziać w opku :)

niedziela, 2 września 2012

rozdział 62

Byliśmy z Łukaszem na spacerze, aby tak po prostu się poszwendać, a po powrocie do domu, gdy zawołałam chłopaków nie odezwał się żaden. Cisza w domu. Zadzwoniłam do Jamesa, a jego telefon odezwał się w salonie. Podążyłam tam, a po chwili usłyszałam czyjeś jęczenie. Rozejrzałam się po pokoju, a za drzwiami, który można było wejść do środka leżał Logan.
- Cholera, Logan! - podbiegłam do niego, ale zaraz wiedziałam co z nim jest, a reszta chłopaków leżała w ogrodzie przy basenie
- O... Karola. - ocknął się
- Chodź. - w jakiś sposób udało mi się pomóc mu wstać i doprowadzić do jego pokoju
- Dziewczyny, chodźcie mi pomożecie. - wychyliłam głowę do ich pokoju
- W czym? - zdziwiły się
- Chłopcy się upili, a teraz leżą w ogrodzie.
Gdy tylko ich zobaczyły, wybuchły śmiechem. No cóż, widok był cudowny, a śmiech dziewczyn 'obudził' ich. Ja podeszłam do Jamesa, a za to Magda do Kendalla. Zobaczyłam, że Karolina zastanawiała się czy podejść do Carlosa, więc posadziłam z powrotem Jamesa na trawie i chciałam podejść do niego.
- Nie ok, jest pijany, więc jutro nic nie będzie pamiętał. - odezwała się i podeszła  do niego
- Moja Karolcia... - odezwał się i przytulił do niej
- Carlos, przestań. Chodź na górę. - odsunęła go
- A wiesz, że ja Cię kocham? Tylko nadal nie mogę znieść tego, że stwierdziłaś to, że niby jestem dzieciakiem. Poważnie tak jest? - bełkotał w tym swoim pijackim języku przez całą drogę do domu, a gdy się rozejrzałam ja zostałam jedynie na zewnątrz z Jamesem
- Chodź i Ty pijaku. - odparłam rozbawiona całą tą sytuacją
- A wiesz, że ja Ciebie kocham? - próbował stanąć prosto, ale nie udało mu się to
- Wiem, James.
- I jestem zazdrosny o Łukasza. Bardzo, bardzo.
- Ale James...
- Ale ja Ci ufam, więc wiesz...

~Karola 2

Zastanawiałam się czy pomóc Carlosowi dotrzeć do jego pokoju, ale w końcu przemogłam się i podeszłam do niego. Jest pijany i oby tego nie pamiętał. Za to zaczął mówić, że mnie kocha, a ja miałam cholerną ochotę go pocałować i przeprosić za to, że nazwałam go dzieciuchem, ale nie. Jeśli teraz bym mu darowała to przecież nie zmieni się i nadal będzie robił to samo. Po za tym jest pijany, więc gdy wytrzeźwieje wcale nie musi być tak jak teraz. Może to tylko taka gadka, gdy jest pod wpływem alkoholu? Gdy dotarliśmy do jego pokoju, położyłam go jak najdelikatniej na łóżku i starałam się go rozebrać. Gdy jakoś mi się udało i miałam już wyjść wtedy przyciągnął mnie do siebie i wpadłam na niego.
- Carlos, jesteś pijany. - starałam się z niego zejść, ale trzymał mnie mocno
- Daj mi spokój. - próbowałam dalej, ale nic z tego
- Zostajesz. - położył mnie obok siebie i wtulił we mnie jak mały chłopczyk
Nie chciałam tu być. Gdy tylko uśnie, wyjdę stąd. Nie zostanę tutaj, przecież rano byłaby awantura i jeszcze bym usłyszała, że mnie nie kocha, a wolę żyć w świadomości, że jednak tak nie jest i może jeszcze się uda za jakiś czas, nie ze względu na dziecko. Czemu miłość musi być tak trudna? Muszę być pewna, że on jeszcze coś do mnie czuje i dopiero wtedy dowie się o ciąży...

~Magda

Cała czwórka się upiła, a teraz weź bądź mądry i zaprowadź ich do pokoju. Gdy odprowadzałam Kendalla do niego ze trzy razy wylądowaliśmy na ziemi. Do tego majaczył coś pod nosem, ale nic z tego nie rozumiałam. Mam jedynie nadzieję, że nie będzie miał przeze mnie i mój transport siniaków na swoim ciele, ale nie moja wina, że osoba pijaną trudno jest zaprowadzić do łóżka. Wiedziałam, że jest pijany i zapewne nie będzie pamiętał tego co się teraz wydarzy, więc go pocałowałam. Ostatnio nie pamiętał tego, że przyszedł do mnie do pokoju i całowaliśmy to teraz będzie tak samo. Wciągnął mnie do siebie na łóżko i objął.
- Jesteś dla mnie ważna. - szepnął, a zaraz jego usta ponownie odnalazły moje
Upił się i mówi prawdę czy ja za dużo sobie wyobrażam? A może pomylił mnie z jakąś dziewczyną? Chciałam wrócić do swojego pokoju, ale trzymał mnie nadal w objęciach i nie pozwolił odejść, więc zostałam. Czy to możliwe, że on coś do mnie czuć? Czternastoletnia dziewczyna z dwudziestotrzyletnim chłopakiem? Nie to jest niemożliwe. Nawet nie biorę tego pod uwagę. Może kiedyś o nim zapomnę...

----------------------------------------
Ja wiem, że Kendall nie ma jeszcze 23 lat, ale opowiadanie rozpoczęło się w 2012 i no cóż, ich życie w moim wykonaniu trwa już ponad rok :)
Wiem, krótki, ale zostałam wybłagana o niego, a nie chce od razu zdradzać co przyniesie za sobą te upicie chłopaków ;D Więc to dla Ciebie Karola ;)
I mam do Was jeszcze takie pytanie... Która para jest Waszą ulubioną? :)

wtorek, 28 sierpnia 2012

rozdział 61

Gdy pojawiłem się w salonie zobaczyłem, że James i Kendall siedząc naburmuszeni w salonie. Nie wiem czy chciałem wiedzieć czym jest to spowodowane. Kiedy pojawiłem się w kuchni, Carlos próbował zrobić sobie coś do jedzenia, ale wszystko leciało mu z rąk co jeszcze bardziej go denerwowało, bo na pierwszy rzut oka było widać, że on też jest wściekły.
- Co Ci jest? - spytałem go, ale zaraz tego pożałowałem, bo zmierzył mnie tylko wzrokiem
- To już nawet spytać nie można?
- Dajcie mi wszyscy święty spokój. - rzucił wszystko i wyszedł z pomieszczenia
- Czy ktoś normalny mieszka w tym domu? - spytałem sam siebie, nalewając sobie soku do szklanki
Skierowałem się do pokoju, siadając przy chłopakach i przez długi czas było słychać tylko telewizor grający przed nami, którego chyba żaden z nas nie oglądał. Byłem cholernie ciekawy o co tej trójce chodzi. Już miałem zapytać chłopaków o co chodzi, gdy ze schodów było słychać śmiechy. Na pewno było to dziewczyny, ale także jeden chłopak. Pomyślałem o Łukaszu, a zaraz mogłem już być tego pewny, bo zeszli we czwórkę na dół, a ja od razu parsknąłem śmiechem. Cała trójka jest zazdrosna, że ich 'pani i władca' serca zajęta jest teraz innym osobnikiem tej samej płaci co oni. Czyli wszystko jasne. Mam już zupełną pewność, że Carlos cholernie kocha Karolinę, ale będzie się złościł na te słowa, które mu powiedziała, a nasz Kendzio zakochał nam się w Madzi. Chyba znaczy. Tak mi się przynajmniej wydaje.
- Z czego się śmiejesz? - spytały dziewczyny
- Z niczego. - wyszczerzyłem się jak głupi
- Logan mów. - odezwała się Magda i zaczęła się kierować w moją stronę
- No po prostu, mam dobry humor. - zaśmiałem się
- Co? Jakaś dziewczyna? - oho, opacznie już mnie zrozumiały
- Nie! - po raz kolejny parsknąłem śmiechem
- Logan mów i to migiem! Jak się nazywa, ile ma lat i skąd się znacie? - zapytała Karolina
- Nie chodzi o dziewczynę. - spojrzałem błagalnie na chłopaków, ale ci nawet nie zwrócili na mnie uwagi, więc popatrzyłem na Łukasza, który szybko zrozumiał o co mi chodzi
- Dziewczyny zostawcie go. Będzie chciał to Wam powie. - no akurat o taką pomoc mi nie chodziło, bo żaden dziewczyny nie miałem na oku i po prostu śmiałem się z nich, ale lepsze to niż nic
- Dobra, my się wybieramy na spacer. - powiedziała Karolina (1) i skierowali się do wyjścia
- Super. - szepnął James, a ja znów zaczęłam się śmiać
- Dlatego się śmiałeś, baranie?! - spojrzał na mnie zły
- Nie? - nie dobrze, zaczyna iść w moją stronę
- Kend, pomożesz? - zapytałem, wstając z fotela i starając uciec przed Jamesem
- A ze mnie się nie śmiałeś? - spytał, a ja zamiast odpowiedzieć, że nie to zacząłem się szczerzyć i uciekłem do ogrodu
- Ja Cię zamorduje! - krzyknął i wbiegł za mną
Ganialiśmy się jak głupi, a ja plułem sobie w brodę, że nie zaprzeczyłem. Teraz mam przerąbane od nich. Na początku tylko ta dwójka, ale zaraz zawołali Carlosa, który także dowiedział się, że i z niego miałem brechty, więc byłem na przegranej pozycji, a że biegnąc przy basenie potknąłem się o coś to wylądowałem w basenie. Teraz ja byłem wyśmiewany przez nich. W sumie to od dawna nie zajęliśmy się sobą i nie gadaliśmy razem. Trzeba to naprawić. Chciałem wyjść z basenu, ale że Carlos jeszcze mnie wepchnął to nie udało mi się to, ale coś innego tak. Zdążyłem złapać go za nogawkę spodni i wpadł razem ze mną, a z pozostałą dwójką stojącą przy nas i śmiejącą się zrobiliśmy to samo. Zaczęliśmy się wzajemnie podtapiać, a gdy mieliśmy dość tej zabawy, wyszliśmy z basenu i położyliśmy na trawie. Pogoda dziś dopisywała, więc szybko wyschniemy.
- Chłopaki, mam do Was pytanie. Dawno nie gadaliśmy. - a ci potwierdzili moje słowa
- Kendall, kochasz Magdę, co nie? - spytałem go pierwszego, a ten zmierzył mnie wzrokiem
- Jesteśmy przyjaciółmi to chyba możesz nam powiedzieć. - dodałem, a ten spojrzał na Jamesa
- Na sucho nie będę gadał. Zaraz wracam. - odparł Kendall i poszedł do domu, a zaraz pojawił się przy nas z czterema puszkami piwa
- James nie będziesz się wściekał? - spytał otwierając puszkę i nie patrząc na niego
- Oj wyluzuj. Przecież jak będzie szczęśliwi to ja nie mam nic przeciwko temu.
- Taa... Szczęśliwi, ale nie wiadomo co ona do mnie czuje. Odpowiadając na Twoje pytanie Logi no to tak. Jest pomiędzy nami tyle lat różnicy i z tego nic nie wyjdzie.
- Od razu pesymista. Nie możesz spróbować? - odezwał się Carlos
- A Ty z Karoliną to co? Rozwaliliście swój związek i jakoś poskładać go nie możecie.
- To co innego! Nazwała mnie dzieciuchem. Dobra może i czasami zachowuje się jak dziecko, ale jakoś wcześniej jej to nie przeszkadzało.
- Wtedy na plaży przesadziłeś z Magdą. - odpowiedział mu Kendall
- Oj no kurde. Chciałem pomóc i dowiedzieć się co ona do Ciebie czuje.
- A schrzaniłeś to i nie tylko to.
- Dobra, chłopaki nie dokopujcie mi. Wiem, że zawaliłem, ale ona też nie powinna mi tego mówić.
- Obraziłeś się o prawdę? - zapytał James, a zaraz został spiorunowany przez Carlosa wzrokiem
- Musimy mówić o mnie? Kto dziś chodził naburmuszony na widok Łukasza?
- A Ty to co? - odparł na jego zarzuty James
- Nie musiała jak się do niego łasić i łapać go za rękę. - dodał wkurzony Carlos
- Chłopaki ja nie chciałbym Wam przeszkadzać w tej przepychance słownej, ale całej Waszej trójce nie spodobał się przyjazd Łukasza. - wyszczerzyłem się jak głupi, a zaraz tego pożałowałem, bo ochlapali mnie wodą z basenu
- Logiś Ty nas wziąłeś na spytki, a jak u Ciebie w sprawach sercowych?
- U mnie nic. Wszystko po staremu, nikogo ciekawego nie poznałem. - powiedziałem zgodnie z prawdą
W końcu od bardzo dawna spędziliśmy ten dzień w czwórkę. Czwórkę przyjaciół, która ostatnio nie miała dla siebie zbytnio czasu, ale teraz przy odrobinie piwa, każdy powiedział co mu leży na sercu i posłuchał raz innych. Inna sprawa, że piliśmy na słońcu i troszeczkę nas wzięło...

----------------------------------------
I chłopcy się upili ;D
Mam nadzieję, że się podobał taki Loganowy rozdział :)
Wkurzyłam się na onet za te niepokazujące rozdziały i o, jestem na blogspocie ;) Wszystkie rozdziały są, takie same jakie pojawiły się na onecie :) Tutaj też był remont w bohaterach ;)

piątek, 24 sierpnia 2012

rozdział 60

Ta miła chwila została nam przerwana, bo zapukał do nas Kendall, który powiedział, że listonosz ma do mnie list, więc skierowałam się na dół i odebrałam go. Okazało się, że jest on z banku. Ciekawa jestem ile mi zostało po tych ostatnich sporych wydatkach. Mam jeszcze kilka dolarów, czy raczej debet? Usiadłam na fotelu w salonie i zaczęłam otwierać list.
- Skąd? – spytał James
- Z banku.
- Wszystko się dziś wokół pieniędzy kręci. – przekręciłam oczami
- W moim przypadku to raczej ich brakiem. – zmierzył mnie wzrokiem, ale ja tylko się uśmiechnęłam
Wyciągnęłam złożone kartki papieru i od razu zaczęłam szukać wzrokiem kwoty jaka mi pozostała i byłam porządnie zdziwiona gdy ją zobaczyłam. Przecież to niemożliwe, żebym miała tyle kasy! Przejrzałam dokładnie wszystkie kartki i znalazłam druk, gdzie pisały wszystkie transakcje. Najdziwniejsza była ta, która była z Polski z kwotą trzech tysięcy złotych i to kilkakrotnie. Od razu dorwałam się do telefonu.
- Co jest, Karola? – zdziwił się James
- Muszę coś wyjaśnić.
- Ale co? – zdziwił się i pokazałam mu kwotę posiadaną przeze mnie na koncie
- Skąd Ty masz dwanaście tysięcy?
- Przelew z Polski, w ciągu… a z resztą przeczytaj. – podałam mu kartkę, a sama właśnie naciskałam zieloną słuchawkę przy kontakcie Łukasza
- No co tam słońce? – zapytał, gdy odebrał
- Mogę wiedzieć dlaczego to robisz?
- Ale co? – zdziwił się
- Dlaczego przesyłasz mi pieniądze na konto?
- CO?! O czym Ty mówisz dziewczyno?
- Czyli to nie Ty? – zdziwiłam się
- Ty lepiej otwórz drzwi, bo stoję jak głupek pod nimi gadając z Tobą w małej odległości.
- Że co proszę?! – od razu skierowałam się do drzwi, a za nimi stał uśmiechnięty Łukasz na którego od razu się rzuciłam
Gdy już wystarczająco go naprzytulałam wciągnęłam go do salonu, a James nie powiem, żeby był zadowolony z tej wizyty, ale jednak wiem, że będzie go tolerował ze względu na mnie. Kiedy tylko usiedliśmy w salonie, Łukasz wybrał fotel, a ja usiadłam przy Jamesie i zaczęliśmy rozmawiać, a James splótł nasze dłonie. Zazdrośnik jeden, więc mocniej uścisnęłam jego dłoń, ale nie udało nam się długo porozmawiać, bo nagle ze schodów zeszła Karolina na początku nie zauważając Łukasza, ale gdy to się stało rzuciła się na niego tak samo jak ja, a ja musnęłam szybko usta Jamesa.
- To Ciebie kocham. – uśmiechnęłam się
- Wiem. – ale i tak obejmę Cię, a ja nie miałam nic przeciwko temu i wtuliłam się w jego ramię
- Wie? – spytał po polsku Łukasz, patrząc na Jamesa
- Nie. – odparła Karolina
- No to my pójdziemy porozmawiać. – powiedział Łukasz i chwycił za dłoń Karoliny w chwili, gdy Carlos akurat zjawił się w salonie nawet nie wiem skąd, a Karola nie pozwoliła, aby Łukasz puścił jej dłoń na oczach jej ukochanego, a ten tylko zmierzył drugiego wzrokiem, na co ten wykorzystany pokręcił bezradnie głową, gdy tamten jak najszybciej się od nich oddalił
- Czysty dom wariatów. – skwitował James, gdy zostaliśmy sami w salonie
- Ja bym bardziej stwierdziła, że czysty dom zazdrośników, ale ok. – wyszczerzyłam się do niego
- Że niby kto zazdrosny? – oburzył się James, a po chwili namiętnie mnie pocałował
- Nie moja wina, że Cię kocham i nie zniósłbym tego, gdybym Cię stracił.
- Nie stracisz. – przytuliłam go mocno
Nadal dręczyło mnie to od kogo mogą przychodzić te pieniądze z Polski. Skoro nie Łukasz to kto? Czy może on się tylko wymiguje i nie chce przyznać? Muszę z nim jeszcze na ten temat porozmawiać. James zaczął wypytywać od kiedy zaczynam pracę i co w ogóle będę robić. Zaczynam od poniedziałku i może jakaś cudowna praca to nie jest, ale będę sekretarką w jakimś biurowcu. Mojemu mężowi nadal było to nie w smak, ale nie będę cały czas na jego utrzymaniu. Dobrze, jesteśmy małżeństwem, ale to nie znaczy, że on ma za wszystko płacić, a po za tym takie siedzenie całe dnie w domu już mnie dobija. W końcu nuda zostanie przerwana. Kolejną sprawą nad którą myślałam było te nagłe pojawienie się Łukasza u nas. Czy coś się stało, że przyjechał? Oby nie.
- James, ja pójdę do nich, dobrze? - spytałam, a ten przyjrzał mi się uważnie
- No dobra. - zanim pozwolił mi odejść złożył na moich ustach pocałunek
Skierowałam się ku górze i przed wejściem zapukałam, a gdy weszłam zauważyłam Karolinę, która chowała coś pod poduszkę.
- A to Ty. - uśmiechnęła się i z powrotem wyjęła daną rzecz z pod pościeli, jak się okazało były to zdjęcia malucha z USG
- Ej! To nawet ja nie wiedziałam. - wpakowałam się im na łóżku i zaczęłam oglądać fotki małej istotki, która rozwijała się w brzuchu mojej przyjaciółki

~Magda

Wracałam właśnie do domu po zakupach, które się udały. Kupiłam sobie dwie bluzki i szczęśliwa weszłam do domu. W salonie zastałam Jamesa, który oglądał telewizor. On za to na szczęśliwego to nie wyglądał.
- Co Ty taki smętny? - spytałam, siadając obok niego na sofie
- Wydaje Ci się. - bawił się pilotem i przełączał kanały
- Uważam, że jednak nie wydaje mi się. Co jest tatku? - spytałam rozbawiona, próbując go rozśmieszyć
- Nie lubię Cię córka. - zaśmiał się
- No wiesz co?! Ojciec mam Cię w nosie! - 'obrażona' wyrwałam mu pilot z dłoni
- Idź na górę do waszego pokoju, macie gościa. - przyjrzałam mu się uważnie
- Jakiego gościa?
- Jak myślisz?
- Łukasz?! - krzyknęłam, a ten pokiwał głową i od razu biegiem skierowałam się do naszego pokoju, po drodze wbiegając w Kendalla
- Sorki! - zaśmiałam się i zaraz zjawiłam się w pokoju  w którym obradowały Karolcie z naszym gościem
- I ja się dopiero dowiaduje, że tu jesteś! - wskoczyłam na łóżku i mocno go przytuliłam
- Czy wy mnie chcecie zabić tym przytulaniem? - zaśmiał się
- Co Cię tu do nas sprowadza? - spytałam
- Przyjechałem odwiedzić moje kochane przyjaciółeczki po prostu.
- Ooo! - musnęłam go w policzek i zauważyłam, że moja siostra robi to samo, a Karolina z braku miejsca, pocałowała go w czoło, po czym wszyscy zaczęliśmy się śmiać
- Brakowało mi tego. - uśmiechnął się Łukasz, a ja przytuliłam go mocno

-------------------------------------------
Pojawił się Łukasz, ale czy coś się wydarzy? Przyjechał w odwiedziny czy jednak chodzi o coś innego? O tym w kolejnych rozdziałach ;)
Wpisujcie się do Informowanych :)
Mam nadzieję, że się podobało :)

Zapraszam na jednorazówkę :)

rozdział 59

Karolina wyszła z Loganem z kuchni, więc zapewne Logi także będzie wiedział o jej ciąży. Jako jedyny w ogóle zwrócił na to uwagę. Przez tą dzisiejszą rozmowę z Jamesem sama zaczęłam pragnąć dziecka, choć byłoby to uciążliwe i popsuło moje teraźniejsze plany o których w końcu muszę powiedzieć Jamesowi. Jednak gdybym zaszła w ciążę bardzo by mnie to cieszyło, choć wtedy musielibyśmy jednak pomyśleć o wyprowadzeniu się stąd. Mieszkanie w tym dużym domu z tyloma osobami byłoby trudne. Z resztą o czym ja myślę. Nie jestem w ciąży, a tym wszystkim będę się martwić, gdy tak się stanie. Chłopcy też za miesiąc ruszają w trasę i zaczynają osiągać szczyt sławy, a nie chciałabym, żeby dziecko przeszkodziło Jamesowi w karierze, ale on chce tego, więc to też w sumie zmienia to postać rzeczy :)

~ Magda
Ta cała sytuacja była mocno pogięta. Wychodzi na to, że Kendall o tym nie pamięta, a więc nie będzie zaczynał tego tematu i bardzo dobrze. Wolę nie odbywać tej rozmowy, bo nie chce dowiedzieć się, że nic dla niego nie znaczę... Umówiona dziś byłam z koleżankami ze szkoły, więc po śniadaniu od razu poszłam do swojego pokoju i zmieniłam strój z piżamy, na coś wyjściowego. Wzięłam swoją kartę kredytową o której wiedziałam tylko ja i pewna osoba, po czym udałam się w umówione z dziewczynami miejsce, a stamtąd wybrałyśmy się na podbój sklepów.

~ Karolina 2
Prosimy o brawa dla mnie! Logan domyślił się wszystkiego i gdy tylko znaleźliśmy się w takim miejscu, aby nikt nie usłyszał naszej rozmowy zapytał prosto z mostu czy jestem w ciąży, a ja cóż, przyznałam się, bo co innego mi zostało? Wymusiłam na nim to, aby obiecał mi, że Carlos się o tym nie dowie. Ten zaczął mnie namawiać, abym mu o tym powiedziała, bo nie chce po raz kolejny oszukiwać przyjaciela w sprawie ciąży jego dziewczyny, gdzie zaznaczyłam, że byłej, aż w końcu obiecał. Carlos nie może się dowiedzieć i nie dowie. Zrobię wszystko, aby to się nie stało. Kocham go, ale jeśli miałoby coś z nas być, musi wszystko zrozumieć. Jestem w ciąży, a dwójką dzieciaków nie mam zamiaru się zajmować. Jeden maluch wystarczy, a nie mam zamiaru przepuszczać mu wszystkich jego wygłupów. Niech to zrozumie, a sądzę, że w najbliższej przyszłości to się nie wydarzy, bo wciąż jest na mnie obrażony za te słowa. Czy on nie mógłby pośpieszyć się z tym myśleniem? Czy mu już nie zależy? Chciałabym, żeby mu zależało wciąż... Bo mi zależy... Tak, chce z nim być... Tęsknie za nim i chętnie bym teraz wstała zza stołu i podeszła, po czym przytuliła go mocno i chciała usłyszeć te dwa magiczne słowa, kocham cię...  Nagle dało się słyszeć krzyczącego Jamesa.
- Fajnie, że dowiaduje się o wszystkim po fakcie! – usłyszałam trzaskające drzwi i od razu wyszłam z pokoju Logana, a tam zauważyłam, że James już pojawił się przy schodach, ale zawrócił i wrócił do pokoju
- Ja ich czasami nie ogarniam. – stwierdził Logan
- Ja tu nie ogarniam każdego, a szczególnie Poznańskich, ale ok. – wyszłam z pokoju i skierowałam się do pokoju

~ Karola
Mogłam się spodziewać, że Jamesowi nie spodoba się nowina, którą mu właśnie przekazałam i wściekły wyszedł z pokoju, ale po chwili wrócił, zły to zły, ale spojrzał mi w oczy.
- No dobra. Rozumiem. Spodziewałaś się takiej mojej reakcji no, ale mogłaś mi powiedzieć, że chciałabyś gdzieś pracować, a nie nagle mi oznajmić, że masz pracę.
- A pozwoliłbyś mi ją znaleźć? Powiedziałbyś, że Ty wystarczająco zarabiasz, a ja nie chce żyć za Twoje pieniądze.
- Kochanie, a zapomniałaś, że jesteśmy małżeństwem? Co moje, jest i Twoje.
- Wiem, ale i tak chce się dokładać do wszystkiego za co do tej pory w większości płaciłeś Ty. Mam też pod opieką Magdę, a to też zmienia postać rzeczy.
- Kochanie jeszcze raz Ci przypominam, że my, MY razem opiekujemy się Magdą. – powiedział, obejmując mnie i dodał rozbawiony - Magda jest też moją córką. – zaśmialiśmy się na te słowa oboje
- Bardzo Cię kocham. – położyłam rękę na jego policzku
- Ja Ciebie też bardzo kocham. Na zawsze razem. – ujął moją dłoń w swoją
- Na zawsze. – odparłam z uśmiechem, a nasze usta połączyły się

----------------------------------------
Taki nijaki, bez ładu i składu, nie wiadomo o czym w sumie. Ale jeden wątek poruszony i w pewien sposób będzie kontynuowany w następnym rozdziale, ale i przez kilka kolejnych ;)
Może dziś, może jutro, a może pojutrze, ale postaram się jak najszybciej także na Katie (informacja dla tych co czytają oba moje blogi:)) Zaraz siadam przed Wordem i postaram się coś naskrobać :)
Wpisujcie się do Informowanych! :)