środa, 31 października 2012

rozdział 72

Nadszedł dzień urodzin Carlosa. Powiedział nam rano, że chciałby spędzić z nami ten dzień, a wszyscy na to przystali. Oprócz Karoliny, która nic nie powiedziała. Siedzę w pracy i chce jak najszybciej skończyć swoją pracę, bo chce być w domu jak najwcześniej. Niosłam pewne papiery do szefa i zastanawiałam się czy zapytać go czy mogę wcześniej wyjść. Wydawał się być fajnym gościem, ale pracuje tu dopiero tydzień i to chyba nie wypada.... Kurcze, a ja jeszcze pewnie będę musiała przekonywać Karolinę, żeby też tam była! Przecież to taki uparty osioł i nie da sobie nic przetłumaczyć. Nagle wszystkie dokumenty wylądowały na podłodze.
- Caroline przepraszam! - jakoś się przyjęło, że wszyscy mówią do mnie tą wersją imienia, a nawet tak wolę, ale co nie zmienia, że wszystko się pomieszało
- Nie zauważyłem Cię, przepraszam. - oboje ukucnęliśmy i zaczęliśmy zbierać te papiery
- Jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy. - powiedziałam do siebie, a Ethan spojrzał na mnie dziwnie
- Po prostu się śpieszę i wszystko leci mi z rąk. - przekręciłam oczami, choć to zrozumiałe, że ludzi dziwi język polski
- Pomogę Ci to ułożyć w końcu to moja wina, a potem Cię podwiozę. - uśmiechnął się
- Nie tam, dzięki. Poradzę sobie.
Jednak ten uparcie twierdził, że mi pomoże a potem odwiezie więc w końcu na to przystałam. Ułożyliśmy to z powrotem tak jak miało być i on odszedł, a ja jeszcze raz to sprawdziłam. Skierowałam się do szefa, gdzie właśnie wychodził Ethan. Uśmiechnął się do mnie i poszedł w stronę swojego biura. Gdy tylko weszłam do pokoju szefa i oddałam papiery ten oznajmił mi, że mogę wcześniej wyjść, bo dowiedział się, że się śpieszę. Byłam nieźle zaskoczona. Poszłam podziękować Ethanowi.
- Nie musiałeś, ale dziękuje. - uśmiechnęłam się, a ten wskazał swój policzek
- Bez przesady. - odparłam
- Żartuje. - puścił w moją stronę oczko
- Przy okazji sam mam wolne, bo Cię podwiozę. - wyszczerzył się
- A to tak. O swoje wolne walczyłeś? Spoko i naprawdę dziękuje.
Szybko zrobiłam to co miałam i zaraz siedziałam wraz z Ethanem w samochodzie. Odwiózł mnie pod sam dom i szybko popędziłam do domu. Chłopaków w domu jeszcze nie było, więc wszystko na spokojnie. Zajrzałam do pokoju dziewczyn, a była tam tylko Karolina.
- Będziesz gdzieś wychodzić?
- Nie, a co? - spytała zaskoczona
- Wezmę tylko prysznic i muszę o być z Tobą pogadać.
- Dobra, poczekam.
Poszłam wziąć szybki prysznic w łazience, a potem skierowałam swoje kroki ponownie do pokoju Karoliny i Magdy. Gdy tylko zapytałam czy zamierza spędzić ten dzień z nami, zaprzeczyła. Wiem, że było jej smutno, ale jestem pewna, że Carlos tego by nie zrobił. Gołym okiem widać, że oni się kochają. Tylko nie mogą się zgrać i w odpowiednim czasie zagrać tą samą melodię. Całe życie z wariatami... Nie wiem w którym momencie, jakimi słowami czy czynami, ale w końcu zgodziła się. Spędzi ten dzień z nami, a dla Carlosa to będzie szczęście. Choć zastanawia mnie jak pojawiła się w domu ta panna o której mówiła Karolina, a jedynie Carlos był w domu? Przecież nie mógł jej kochać i przespać się z inną. Nie robi się czegoś takiego osobie, którą się kocha...

~Magda
Nie pogodzę się z myślą, że Łukasz chce to zrobić. On jest nienormalny. Ale jego decyzja, więc jeśli chce to to zrobi. Przecież nikt go nie zmusi to zrezygnowania. Chyba, że Karolina... Jednak on boi się jej o tym powiedzieć, a ja nie mam odwagi robić tego za niego. Po za tym skoro sam tak zadecydował to niech jej sam o tym powie. Nie będę ratować tchórza. A tchórzem nie powinien być skoro postawił zrobić coś takiego. Czy on w ogóle myśli?! Jeszcze niecałe trzy tygodnie wakacji, a ja cały czas w domu. Wyjechałabym, ale wiem, że to niemożliwe skoro Karolina znalazła dopiero pracę. Jednak... Dzisiaj Savannah proponowała mi wyjazd z nią i jej rodzicami. Gdyby Karolina się zgodziła to może... Prosiła mnie, żebym porozmawiała z nimi, ale mi było głupio, ale gdybym tak się wyrwała? Fajnie by było. Trzeba obgadać sprawę z Jamesem i Karoliną. A może najpierw z Jamesem, a wtedy poparł by mnie u Karoliny? To jest myśl. Byłam już niedaleko domu, gdy nagle przy chodniku stanął samochód, a ktoś wciągnął do środka...




























Przestraszyłam się i to cholernie. Zaczęłam się szarpać, a po chwili usłyszałam śmiech. Rozejrzałam się po wnętrzu i zobaczyłam tą czwórkę debili. To Kendall mnie trzymał.
- Czy Ty normalny jesteś?!
- Nie i Ty dobrze o tym wiesz. - wyszczerzył się głupek i musnął moje usta
- Ej, ej! Ja tego nie muszę widzieć. Zaraz sobie Kend inaczej porozmawiamy. - odezwał się James
- Prędzej to ja sobie z Tobą pogadam.
- Co? O czym? Zaczynam się bać. - spojrzał na mnie zaskoczony
- Prędzej to ja. - wszyscy spojrzeli na mnie dziwnie, a ja jedynie przekręciłam oczami
Dojechaliśmy pod dom i nie widzę sensu, żeby wciągnęli mnie do środka, bo pół minuty później Logan parkował samochód. Weszliśmy do domu, a tam poprowadziłam Jamesa do ich pokoju. Powiedziałam mu co i jak, że chciałabym pojechać na wakacje z Savannah, a ten miał pogadać  z Karoliną. Oby się zgodzili! Bo nie chce siedzieć całych wakacji w domu.
Carlos kazał nam wszystkich o 18 pojawić się w salonie. Bez prezentów. Tak, jasne. Przecież każdy mu coś kupił na pewno. Ciekawe czy Karolina będzie chciała powiedzieć mu o ciąży...
W pokoju przeszukałam szafę, bo jakoś wcześniej tym się nie zainteresowałam. Po długim czasie zdecydowałam się różową koszulkę, na to jeansową kurtkę i jasne spodnie. Do naszego pokoju wbiła też Karolina i zaczęłyśmy szykować się.
- Ciebie trzeba zrobić na bóstwo i niech Carlos żałuje co może stracić.
- Stracił. - odparła Karolina, a ja spojrzałam na Karolinę, na co tylko pokręciłam głową, więc siedziałam cicho i nie ponawiałam tematu
Ledwo co wyrobiłyśmy się w czasie. W końcu każda z nas miała cudną fryzurę, makijaż i strój. Moja siostra jako pierwsza wyszła z pokoju, a za nią ja. Karolina chciała zostać jeszcze w chwilę w pokoju. Zeszłyśmy obok, gdy nagle Kendall objął mnie i zawisłam w powietrzu. Spojrzałam na niego, a ten uśmiechał się głupkowato. Musnęliśmy swoje usta, a zaraz dało się usłyszeć dzwonek. Zaciekawiona kto jeszcze przyszedł na urodziny Carlosa spojrzałam w stronę drzwi, gdzie Logan otworzył je i weszła do środka wysoka, ładna blondynka. Przywitała się z Loganem buziakiem w policzek.
- Kto to? - spytałam razem z Kendallem, a ten postawił się na podłodze
- Mam się sam bawić? Zaprosiłem swoją znajomą. Za zgodą solenizanta oczywiście. Poznajcie się. To Andrea. - i każdego z nas jej przedstawił
W chwili gdy Carlos zabawił się w dżentelmena i pocałował nowo poznaną dziewczynę w rękę, na schodach pojawiła się Karolina. Gdy tylko zauważyła Andreę od razu widać było, że nie spodobał jej się ten widok. Odwróciła się na pięcie i zaraz jej nie było.
- Co się stało? - zapytał nasz dzisiejszy solenizant
- Kochasz ją? - odparła mu pytaniem na pytanie moja siostra, a ten spojrzał na nią
- Kocha. - powiedzieli chórkiem Kendall, Logan i James
- Więc idź do niej głupku i pogódźcie się do cholery. - odwróciła go w stronę schodów i dała kopniaka w tyłek
- EJ!
- Na szczęście. Maszeruj do niej!
Carlos poszedł na górę i nie było innej opcji. Oni musieli się wreszcie pogodzić! Przytuliłam się do Kendalla. Cieszę się, że mnie spotkało te szczęście i mam tą ukochaną osobę przy sobie.



Co ona tu robi?! Dlaczego ją tu zaprosił?! Ale no tak! Zapomniałam, że oni ze sobą są! Jakby to jego ukochanej zabrakło na jego urodzinach! Nie mam zamiaru tam z nimi przebywać! Ale... To boli. Po policzkach spływały łzy, a ja wtuliłam się w poduszkę.
- Karolina... - usłyszałam jego głos
- Wyjdź stąd! Nie chce Cię znać! Tak trudno do zrozumieć?!
- Słońce, dlaczego płaczesz? - podszedł do mnie, ale od razu wstałam z łóżka i starałam się wypchnąć z pokoju
- Nie Twoja sprawa! Masz swoją panienkę to się nią zajmij! - trzasnęłam mu przed nosem drzwiami
- Co? O czym Ty mówisz?! - starał się wejść do pokoju, a w końcu to mu się udało
- Nie będziesz musiał dłużej mnie znosić! Wyniosę się stąd jak najszybciej. A teraz życzę Ci wszystkiego najlepszego na cudownej drodze życia z tą blond dziwką. - wyszłam z pokoju i chciałam się stąd ulotnić, ale Carlos przyciągnął mnie do siebie i pocałował
Szarpałam się z nim, chciałam się mu wyrwać, ale ściskał mnie tak mocno, że nie dawałam rady. A w końcu też odwzajemniłam pocałunek. Zwolnił delikatnie uścisk i staliśmy na tym przedpokoju całując się. Odsunął się ode mnie i oparł swoje czoło o moje. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Idź się pieprzyć ze swoją laseczką. Jesteście siebie warci. - odeszłam od niego i schodząc po schodach, spojrzał na tą... blondynkę
- Jest Twój. - i wyszłam z domu
Czułam się okropnie. Trudno było pogodzić się z tym, że już nie będziemy razem. Jednak musiałam to zrobić. Carlos już nie jest mój i nigdy nie będzie.
- Hej! Zaczekaj! - odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam tą dziewczynę
Tego mi jeszcze brakowało! Nasłucham się, że wygrała i że nie byłam jego warta.
- Dziewczyno, nie osądzaj po pozorach. Nie znasz mnie, a już coś masz do mnie. Może i jestem czasami suką, ale nie rozwalam czyichś związków. Wiedz, że Carlosa poznałam dopiero dziś. Logan mi się spodobał. Tyle w tym temacie. Zrób z tym co chcesz. - zakończyła swój monolog i skierowała się w stronę domu
- Poważnie mówisz?
- Nigdy nie kłamię. - weszła do domu, a w tej chwili z drzwi wyszedł Carlos
- Mogę wiedzieć o co Ci w ogóle chodzi? Wrzeszczysz na mnie. Twierdzisz, że mam jaką panienkę, a ja nie wiem o co Ci chodzi. Kocham Cię Karolina, rozumiesz? Przepraszam. Wiem, że czasami naprawdę zachowuje się jak dzieciak, ale postaram się to zmienić. Nie potrafię bez Ciebie żyć. Nie umiem przebywać z Tobą w jednym pomieszczeniu i nie móc Cię dotknąć, pocałować. To jest dla mnie za trudne. Karolina, błagam Cię. Wróć do mnie. - zamurowało mnie, stałam i gapiłam się na niego jak te cielę na malowane wrota





































W końcu jednak zrobiłam krok w jego stronę i musnęłam jego usta. Mówi, że mnie kocha. Tylko czy ucieszy się na wiadomość, że zostanie ojcem. Pociągnęłam go za rękę i gdy tylko weszliśmy do środka, zaczęli się uśmiechać i mówić coś, ale uciszyłam ich, podnosząc palec do ust. Doszliśmy do mojego pokoju i kazałam mu usiąść. Nie chce, żeby padł z wrażenia.
- Mam dla Ciebie prezent. Ciekawa jestem Twojej reakcji.
- Ale kochanie, poczekaj. Daj mi jeszcze coś powiedzieć. Prezent poczeka.
- Ty też możesz chwilę poczekać. - zaczęłam szukać bucików, ale złapał moje dłonie i odwrócił w swoją stronę po czym uklęknął
- Co Ty robisz? - zdziwiłam się
- Miałem to zrobić już dawno, ale... - podrapał się po głowie - mieliśmy, że tak powiem kryzys. Ale teraz już jesteśmy razem, tak? - spojrzał na mnie błagalnie
- Tak, chyba.
- Nie chyba. Kochanie, czy... - wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko i otworzył je - chciałabyś zostać moją żoną?
- A czy chcesz być tatą? - spytałam i udało mi się znaleźć ręką pudełeczko z malutkimi bucikami
- Oczywiście, że tak. - uśmiechnął się, a ja wzięłam pudełeczko przed siebie
- Otwórz. To mój prezent dla Ciebie.
(pierwotnie miał tu być tekst Carlosa: - Ale to nie mój rozmiar xd)
- Czy... Czy Ty? Kochanie! Ty jesteś w ciąży?! Przecież...! Przecież to nie możliwie! Będę ojcem?! - przytulił się do mojego brzucha, a potem go pocałował
- Nawet jak się cieszę. Ale to jak? Zostaniesz moją żoną?
Jaka była moja odpowiedź? To chyba oczywiste. Zgodziłam się. Gdy założył na mój palec piękny pierścionek, wtedy wpił się w moje usta. Brakowało mi tego. Jego dotyku, zapachu, wyznań. Tego jak mówi mi, że mnie kocha. Pełnia szczęścia została osiągnięta. Kocham tego mojego wariata i nie wiem jak ja wytrwałam tyle czasu bez niego...

------------------------------------------------------------------
Jutro mija rok od kiedy istnieje te opowiadanie :) Z tego względu, że jutro wyjeżdżam. Zapewne jak większość z Was :P to dodaje dziś :) Ze względu, że to rok... To wyszło tak długo :P Mam nadzieję, że nie usnęłyście po drodze ;D I te przerwy były specjalnie, żebyście chwilę pomyślały co i jak :P

DEDYKOWANE MOIM WIERNYM CZYTELNIKOM <333

sobota, 20 października 2012

rozdział 71

Jutro są urodziny Carlosa. Nie wiem jak to zniosę. Chciałam mu wszystko powiedzieć, ale teraz już na pewno tego nie zrobię. Znalazł sobie jakąś, a ja... Kim ja właściwe dla niego byłam? Pewnie ucieszył się, gdy z nim zerwałam, ale po co to wszystko? Przecież... Ja naprawdę myślałam po tym wszystkim co się zdarzyło, że on chciałby nadal być ze mną. Kilkakrotnie przecież prawie byśmy się pocałowali. Za każdym razem nam przeszkadzano, a tu nagle okazuje się, że żyłam tylko złudnymi nadziejami. On miał już kogoś innego. Byłam wściekła! Choć nie wiem czy na siebie czy na niego. Zostałam sama z dzieckiem, a co mam teraz ze sobą zrobić? Teraz nie ma opcji, muszę się stąd wyprowadzić. Kiedyś myślałam, że Carlos to ten jedyny. Pozory jednak mylą... U wszystkich się układa, jedynie nie u mnie. Co ja zrobiłam takiego w życiu, że teraz muszę cierpieć?
- Cholera! - walnęłam pięścią z nocną szafę, a coś z niej spadło
Schyliłam się, aby to podnieść, a w tej chwili zauważyłam wystające z mojej torby buciki. Z uśmiechem  na ustach wyciągnęłam je i po raz kolejny oglądałam. Położyłam dłoń na brzuchu, jak na razie tylko delikatnie zaokrąglonym. Wystarczyło założyć luźniejszą bluzkę i ci co nie wiedzieli o ciąży, jeszcze nic nie wiedzą. Całe szczęście.
Widziałam się wczoraj z Łukaszem. Na samą myśl co on wymyślił przeszył mnie dreszcz, a w oczach pojawiły łzy. Przecież... On spisuje się na śmierć! Straciłyśmy Julkę, a teraz jeszcze do tego i On? Mimo, że kiedyś nie lubiłam Go i wydaje mi się, że ze wzajemnością to teraz mam zupełnie przeciwne uczucia. Nie chciałam, żeby skrzywdził Karolinę, a On zawsze umiał się w coś wpakować, jednak tworzyli ładną parę. Nie wyszło im, ale jednak trafiła na Jamesa. Na pewno wyszło jej to na dobre, bo przy nim może czuć się bezpiecznie, ale... Najgorsze jest to, że Łukasz nadal ją kocha. To widać z daleka, a z tego wszystkiego chce zrobić coś takiego. Widzieć płaczącego faceta, którymi mówi o osobie, którą kocha... Nie mogłam tego znieść. Tłumaczy się tym, że chce, aby była Ona szczęśliwa z Jamesem. Jednak czy będzie szczęśliwa wiedząc na co on się pisze? Prędzej czy później... Nawet nie chce o tym myśleć. Czy on wiecznie musi mieć głupie pomysły?!
- Co tam? - do pokoju weszła uśmiechnięta Magda
- Nic... - przyjrzała się mi uważnie
- Jasne, co jest?
Prędzej czy później i tak się dowie. Opowiedziałam jej o Łukaszu i o tym co chce zrobić. Chciał tu przyjechać i się pożegnać. Tylko... Ja wiem i nie mogę pogodzić się z tą myślą, a co z Karoliną? Ona przeżyje to najbardziej. To Ona była z nim najbardziej związana. Kto mu w ogóle taki pomysł podsunął. Magda, gdy tylko usłyszała z jej oczu popłynęły łzy. Tak samo ja zareagowałam wczoraj. Chwilę wypytywała mi czy to naprawdę prawda, a gdy kolejny raz z kolei jej potwierdziłam, wyszła szybko z pokoju.
- Magda! - szybko za nią podążyłam, a w wejściu minęła się z Karoliną
- Magda! - także ją zawołała, ale nawet się nie zatrzymała
- Co się stało?! - spojrzała na mnie
- Nic, spokojnie. Umówiła się z koleżankami i nie chce się spóźnić.
- Na pewno?
- Tak. Jak tam w pracy? - spytałam, chcąc zmienić temat
Podłapała temat i opowiedziała o swojej pracy. A ja? Nie mam pieniędzy, nie mam pracy i będę samotną matką. W lepszej sytuacji nie mogłam się znaleźć. Rodzice nadal żyją w przekonaniu, że jestem z Carlosem. W końcu będę musiała im wyznać prawdę, bo najlepszym wyjściem będzie mój powrót do Polski. Tu mnie nic nie trzyma przecież.

~Magda
To jest jakiś żart! Denny żart! Przecież on nie może tego zrobić! Ja nie chce stracić przyjaciela! Dlaczego on chce to zrobić?! Wybiegłam z domu, mijając się z Karoliną. Mam nadzieję, że jednak Karola wymyśli mi jakąś dobrą wymówkę. Ona miała się nie dowiedzieć... Nie od nas. Jeśli to prawda to o wszystkim ma jej powiedzieć sam. On jest nienormalny! Gdy znalazłam się pod domem jego cioci i znalazłam w domu, od razu pobiegłam na górę do jego pokoju.
- Powiedz, że to nie jest prawda. Że nie chcesz tego zrobić. - powiedziałam, gdy tylko otworzyłam drzwi
Spojrzał w moje oczy i nic nie odpowiedział. Wyczekiwałam zaprzeczenia jednak w jego oczach był jedynie smutek.
- Nie możesz tego zrobić! Nie możesz nas zostawić! Łukasz, błagam nie rób tego! Ty jesteś nienormalny! Dlaczego chcesz to zrobić?! Przecież skazujesz się na pewną śmierć! Pomyśl! I błagam zrezygnuj! Nie zostawiaj nas! Rozumiesz?! Słyszysz co do Ciebie mówię?! Łukasz! - wściekła zaczęłam uderzać go pięściami, a ten jedynie mocno mnie przytulił
Nie byłam w stanie. Tak bardzo się martwiłam. Nie chciałam tego, przecież to nie może się stać! Mocno go objęłam i płakałam. Nie mogłam nad tym zapanować, a nawet nie chciałam. Tyle dla nas zrobił, a teraz chce zrobić coś takiego. Przecież to dobry człowiek, a dlaczego pisze się na pewną śmierć?!

-----------------------------------------------------------------
Taki smutaśny rozdział :) ale zbliża się coś... ;D nie powiem co, myślcie i może się domyślicie ;D
Spokojnie... Wy chcecie zgody Carlosa i Karoliny. Każdy z Was jest pewny, że oni się pogodzą? ;D Ajjj.... Wiem, lubię kręcić ;D i mieszać Wam w głowach ;D nie każde moje słowo jest na poważnie ;) tyle Wam powiem :D
Mam nadzieję, że się podobało :]

Sabgli to jest jakoś 10-11 tydzień. Sama nie jestem pewna :P

Anonimowy :) nie wiem jak się zwrócić :) to nie do końca jest tak z Carlosem, że przespał się z nią :)

Sylwietta a po 4 dniach pasuje? xd ale nie przyzwyczajajcie się! :D

ScaredGirl jeszcze nie widać :P 3 miesiąc to jeszcze nie tak bardzo jest widoczny, poza tym Karola coś tam o tym wspominała w rozdziale ;)

Epic Rusherka a jak nie Logan, ani Carlos? ;D

wtorek, 16 października 2012

rozdział 70

Następnego obudziła mnie Magda i zaczęła prosić mnie, żebym przyniosła jej jakieś picie z kuchni. Sama bała się wyjść, bo wyszła by z tego konfrontacja z Karoliną. Zaspana zeszłam na dół i zaraz wrócił z butelką wody, ale gdy otworzyłam drzwi, zdziwiłam się. Karola już pojawiła się w pokoju. Nie sądziłam, że ją tu zastanę. Podałam wodę Magdzie, zgarnęłam szlafrok i zeszłam z powrotem na dół, ale gdy tylko zobaczyłam kto tam jest, zawróciłam, ale zakręciło mi się w głowie i oparłam się o ścianę. Przed oczami miałam same czarne plamki, które wirowały, jednak szybko ten stan minął.
- Karolina, wszystko w porządku? - usłyszałam, a ktoś dotknął mojej dłoni
- Tak. - odparłam, opierając się nadal o ścianę z zamkniętymi oczami
- Na pewno?
- Tak, na pewno. - otworzyłam oczy i spojrzałam w oczy Jamesowi
- Martwię się o Ciebie.
- Nie martw się o mnie tylko co z Twoimi dziewczynami się stanie. Karolina gada z Magdą i nie wiem czy to dobrze, że je same zostawiłam.
- Obawiam się, że dobrze. - uśmiechnął się, a do mnie dotarło to, że Karolina się pogodziła z tą myślą, iż ta dwójka siebie kocha
Zaraz z pokoju wyszła uśmiechnięta Magda, a Karolina za nią i skierowała się do pokoju Kendalla. Temu to się zbierze opieprz za wczoraj... Czy ja dobrze usłyszałam? Gdy tylko zjawiła się tam, usłyszałam coś w stylu pisku? Czyżby Kendall tak się jej obawiał?
- Nie bij! - to na pewno był Kendall, a ja z Magdą i Jamesem wybuchliśmy śmiechem
Podeszłam do drzwi w celu podsłuchania tam czegoś, a dowiedziałam się co Karola mu powiedziała. Że jest zła, że ją upił, ale że akceptuje ich związek tylko jeśli już więcej jej nie upije. Nie potrafię być poważna! Zaniosłam się śmiechem, a zaraz drzwi się otworzyły. Wyszczerzyłam się w stronę Karoliny, ale zaraz obie się zaśmiałyśmy, a za nami reszta osób będąca przy nas. Spojrzenia Magdy i Kendalla się spotkały i oboje chcieli ruszyć w swoją stronę i prawie zrobili już krok, ale cofnęli się. Ich wzrok przeniósł się na panią Maslow, która przekręciła oczami.
- No przecież to akceptuje. - uśmiechnęła się, a Magda zaraz znalazła się w uścisku Kendalla
- W końcu wszystko ok! - usłyszałam śmiech Carlosa, a moja mina od razu zrzedła
Przypomniało mi się wszystko z dnia wczorajszego. Wracam sobie do domu, mając nadzieję, że może jednak opacznie zrozumiałam słowa Carlosa i chciał się pogodzić, ale gdy tylko kieruję się do jego pokoju to widzę otwarte drzwi i leżącego na łóżku chłopaka w samych spodniach, a po chwili z łazienki wychodzi dziewczyna, zakładająca męską bluzkę. Nikogo innego nie było przecież w domu, bo to on jako jedyny został. Podobno miał się przespać, bo był wyczerpany, ale dopiero potem okazało się o co mu dokładnie chodziło! Głupia miałam nadal nadzieję, a wszystko we mnie pękło, gdy zobaczyłam tą dziewczynę. Moje serce rozpadło się wtedy na milion kawałeczków...
Widząc jego uśmiechniętą teraz twarz, poczułam się jakbym dostała jeszcze mocno dużym kamieniem, w zranione już serce.
- Idę jeszcze pospać przed moim wyjściem skoro mogę. - starałam się powiedzieć to rozbawiona, a potem ze śmiechem potargałam Magdzie włosy i udałam się do pokoju

~ Magda

Jest szczęśliwa. Nie! Ja jestem prze szczęśliwa! Karolina zgodziła się i nie ma nic przeciwko mnie i Kendallowi! Wszystko zaczyna się układać! Jeszcze tylko jedna para się musi zejść, ale za nimi nie da się nadążyć. Raz jest dobrze, a teraz to Karolina gdyby mogła zabiłaby go wzrokiem... Coś się wczoraj musiało wydarzyć, ale niestety ja z wczoraj nic nie pamiętam.
- Co się wczoraj działo, co? Bo ja nie pamiętam nic oprócz tego, że zasnęłam na łące.
- Zadzwoniłem do Jamesa i z Karoliną przyjechali po nas. Ty byłaś w o wiele gorszym stanie, skarbie. - zachichotał i cmoknął mnie w czoło
- Spadaj! - dźgnęłam go łokciem
- Jesteś pewna? - mocno otulił mnie rękoma i łaskotał po szyi nosem
- Nie rób tego! - ale i tak ten wariat zaczął mnie łaskotać
- Kendall! - zaniosłam się śmiechem
Uwielbiałam takie dni i bardzo mnie to cieszyło, że nie musieliśmy się ukrywać. Oczywiście przez znajomymi, bo przed paparazzi musieliśmy...

------------------------------------------------

Się uśmiechałam pisząc to :D Piszczący Kendall <3 Nie było mnie 11 dni, to dużo? :) chyba znam odpowiedź... xd

piątek, 5 października 2012

rozdział 69

Wyszedłem w domu, aby od tego wszystkiego odpocząć. Wszyscy są na dobrej drodze, mają swoje miłości, a ja jestem sam jak palec. Karolina z Jamesem, słitaśne małżeństwo, Magda z Kendallem, szczęśliwa para najmłodszych, Karolina z Carlosem się zaraz pogodzą, a ja to się mogę z poduszką poprzytulać i po miziać. Skierowałem się do kawiarni w celu napicia się jakiejś dobrej kawy. Siedziałem przy tym stoliku i chciałem coś zmienić w swoim życiu. Zawsze pomagam innych, a o sobie nigdy nie myślę. Dobra, raz myślałem i przesadziłem... Gdy dopiłem kawę i wstawałem, wpadłem na kogoś.
- Cholera! Chodzić nie umiesz?! - krzyknęła na mnie blondynka
- Przepraszam. Nie chciałem.
- Ty nie chciałeś, a ja teraz będę się tłukła do domu w poplamionej bluzce!
- Ej, wyluzuj co? Nie chciałem.
- Chrzań się! - odeszła ode mnie stukając obcasami, ale pobiegłem za nią
- Mieszkam niedaleko. Chcesz to pojedziemy i spierzemy tą plamę.
- I na co liczysz? Na darmowy seks?
- Nie wyobrażaj sobie za dużo. Chce tylko pomóc. Po za tym nie mieszkam sam, nic Ci nie zrobię! - wkurzyłem się na nią, przecież niespecjalnie na nią wpadłem!
Zaraz skierowaliśmy się w drogę do domu, a jak się okazało Andrei - powiedziała mi swoje imię, gdy już przestała na mnie warczeć - to pokazałem gdzie jest łazienka, a sam poszedłem zrobić coś do picia.
- Twoja dziewczyna się chyba wkurzyła jak mnie zobaczyła. - w kuchni pojawiła się i ona
- Nie mam dziewczyny.
- A to Twoja współlokatorka jest zazdrosna, a z resztą nie ważne. Sory, że tak wcześniej na Ciebie nakrzyczałam.
- Zapomnijmy, ok? I zacznijmy tą znajomość od początku. - puściłem w jej stronę oczko
- Nie myśl sobie od razu za dużo.

~Karolina

Jest w ogóle zajebiście! Najpierw chciał mi powiedzieć, że chce, żeby wszystko było pomiędzy nimi normalnie, bo już ma jakąś panienkę! Trzasnęłam mocno drzwiami i opadłam na łóżko, zanosząc się po raz kolejny dziś płaczem. To zabolało, że Carlos mnie nie chce...
- Coś się stało? - usłyszałam Carlosa w drzwiach
- Wyjdź! - krzyknęłam, rzucając w niego pierwszym lepszym co miałam pod ręką, a ten zamknął szybko drzwi
- Co jest?! - krzyknął zza nich
- Nie chce Cię znać!
Nie mogłam przestać płakać. Myślałam, że jeszcze się zejdziemy, ostatnio nawet dawał mi takie znaki, a teraz co? Teraz wszystko poszło się... do śmieci. Gdy nagle drzwi otworzyły się, a w nich pojawiła się Karolina z pijaną Magdą. Spojrzała na mnie i położyła szybko Magdę na łóżku, podeszła do mnie i mocno przytuliła. Teraz właśnie tego było mi trzeba. Nienawidzę go! Nienawidzę po prostu!

~Logan

Z Andreą świetnie mi się rozmawiało i podobało mi się, że mówiła wszystko szczerze prosto z mostu, a że bez ogródek to mniejsza o to. Nagle wszyscy pojawili się w domu, a jak zauważyłem Magda nam się z Kendallem upiła.
- Karolina to ich chyba zabije jutro. Mogli sobie darować te wino. - wszedł do kuchni James i spojrzał pytająco na mnie
- James poznaj Andreę. Andrea to James. Mój kumpel z zespołu.
Chwilę potem dziewczyna musiała się zbierać. Co do czego, to ma rację. Jutro będzie tu awantura, że Kendall upił Magdę i pewnie zabroni im się spotykać. Jakie te życie jest dziwne... Jak bardzo miłość komplikuje nam życie. Ale serce nie sługa, samo wybiera.

-------------------------------
Powitajmy na pokładzie tego opowiadanie Andreę! :D Edzia, witaj w gronie znajomych BTR-ów xd
I co? Edzia ma dziś urodziny! Pisałam Ci już życzenia, ale i tak jeszcze raz życzę Ci naj, naj, najlepszego wszystkiego ;)
Rozdziały do przodu się skończyły... Trzeba się wziąć w garść i coś napisać, ale co ja Wam tu będę biadolić xd Do napisania, moi drodzy Czytelnicy <3