sobota, 29 grudnia 2012

rozdział 77

Od samego rana wszędzie walały się walizki. Nie mogłam pogodzić się z tym, że oni wyjeżdżają aż na miesiąc. Dopiero co wróciliśmy do siebie z Carlosem, a teraz znów musi się rozstać. Przecież ja zwariujeje bez tego wariata! Latał w tą i z powrotem co chwila do walizki, bo zapomniał czegoś spakować. Takie rzeczy tylko z Carlosem. W końcu straciłam nerwy do tego jak co chwila schodzi na dół z czymś w ręku i poszłam sama przejrzeć wszystko i wziąć mu to co jest potrzebne. Rozejrzałam się po wszystkim.
- Już masz chyba wszystko. - wziął mnie na ręce
- Carlos!
- Będę miał wszystko jak uda Was mi się przemycić w samolocie. - wpiłam się szybciutko w jego usta
- Kocham Cię wariacie.
- Ja tam Ciebie mocniej. - ostrożnie postawił mnie na podłodze, jakby mógł mi coś zrobić
- Codziennie do siebie dzwonimy, prawda?
- No pewnie. - do wyjścia na lotnisko, niezliczoną ilość razy mnie całował
Nie chciałam się z nim rozstawać, niestety jest to przymusowe. Miejmy nadzieje, że szybko mi to minie. Zamówiliśmy trzy taksówki, bo inaczej byśmy nie byli w stanie dojechać tam. Wszyscy się zapakowaliśmy i pojechaliśmy na miejsce gdzie będziemy musieli się rozstać. Kiedy wysiedliśmy z taksówki nawet nikt na siebie nie spojrzał tylko każdy ze smutną miną ruszył w stronę odpraw. Doszliśmy tam, chłopcy nadali bagaż, a wtedy Carlos spojrzał mi w oczy. Zaraz odciągnął mnie na bok i znalazłam się w jego ramionach. Pożegnał się ze mną i miał odchodzić, ale wrócił się i ukucnął mówiąc do mojego brzucha.
- Skarbie, proszę Cię. Nie rób kłopotów mamusi i nie szalej za bardzo. Pamiętaj, tatuś Cię bardzo kocha. - wpił się w moje usta i odszedł, nawet nie wiem kiedy z pod moich powiek poleciały łzy
Podeszła do mnie Karolina, która mnie do siebie przytuliła. Gdy zniknęli z poza zasięgu naszego wzroku poszłyśmy do taksówki i wróciłyśmy do domu. Nie mam zielonego pojęcia co ja będę robić przez ten miesiąc. Karola będzie chodzić do pracy, a ja co? Nie mam jak teraz znaleźć pracy ani nic w tym stylu. Z nudów weszłam na komputer poczytać jakieś plotki. Dawno nic nie było o naszych chłopcach. W sumie to bardzo dobrze. Powiedziałam wszystko w porę... Już znalazły się zdjęcia moje i Carlosa. Nie minęła godzina od tego i już?! To teraz wszyscy już będą przypuszczać, że jestem w ciąży. Zrobili nam zdjęcie, gdy Carlito przemawiał do naszego malucha. Zjechałam niżej, a tam...
- Karolcia, ja idę do pracy. Widzimy się potem. - odwróciłam się w jej stronę i myślałam co mam jej zrobić
- Ej, co jest? Wszystko w porządku?
- Karola, ok?
- Czy ok?! Czy Ty jesteś normalna?! Jak mogłaś to zrobić Jamesowi?!
- O co Ci chodzi?
- O to! - podniosłam do góry laptopa, tak aby zobaczyła artykuł
- Nie... Nie... Cholera jasna! To nie było tak no! Przecież....
- Nie to wcale nie było tak, że wczoraj na pożegnanie całowałaś się z Łukaszem, a dziś z Jamesem i zrobili Ci zdjęcia w tym momencie? To ja chyba potrzebuje okulary, bo tak właśnie widzę na tym zdjęciu!
- Ale Karolina, bo...
- Nie mi się tłumacz. James jak się o tym dowie... Nawet nie chce o tym myśleć. Akurat jak wyjechał w trasę. Trzeba było mu chociaż o tym powiedzieć.
- Dobra, nie wtrącaj się, ok?! Ty jakoś Carlosowi o ciąży nie chciałaś powiedzieć!
- To zupełnie inna sytuacja!
- To moja sprawa. - odwróciła się na pięcie i wyszła z mojego pokoju
Ja naprawdę nie poznaję tej dziewczyny. Nie wiem co się z nią dzieje. W ostatnim czasie się zmieniła. Czy ona nadal kocha Łukasza? To był tylko taki impuls? Nawet nie można z nią normalnie porozmawiać, bo już się unosi!

Już po świętach, ale mam nadzieję, że fajnie spędziliście :) Teraz to mi jedynie zostaje życzyć Szczęśliwego Nowego Roku :) Oby był dla Was wszystkich szczęśliwych :)
I czytajcie ze zrozumieniem :D praktycznie nikt nie ogarnął, że wyjeżdżają w trasę ;D ahh Wy moje <3 :D

sobota, 8 grudnia 2012

rozdział 76

Nagle jednak zauważyłam go przy wejściu na pokład samolotu. Zaczęłam biec w tamtym kierunku, nawołując go. Jednak on nie zważając na mnie, szedł dalej. Gdy miał przechodzić przed drzwi prowadzące do samolotu, odwrócił się. Gdy mnie zauważył na jego twarzy widać było zaskoczenie. Teraz zauważyłam dlaczego mnie nie słyszał. Wyjął z uszu słuchawki, a ja w tym czasie dobiegłam do niego i wpadłam w jego ramiona.
- Łukasz... Ja nie chciałam tego wszystkiego wczoraj powiedzieć. Poniosło mnie, ja nie chce żeby coś Ci się stało. Nie pogodzę się, jeśli coś Ci się kiedykolwiek stanie. - próbował mi przerwać, jednak ja mówiłam nadal -  Nie mogę Cię stracić, rozumiesz? Jesteś jedną z najważniejszych dla mnie osób, a Ty piszesz się na takie coś... - położył dłoń na moich ustach
- Nic mi się nie stanie, ok? Skarbie, przecież nic mi się nie stanie. Nie jadę tam po to, aby zginąć. Wszystko będzie dobrze, a jeszcze nie raz będziemy się widzieć, gdy wrócę z misji.
- Ty jesteś nienormalny, wiesz? Prze...
- Przepraszam, że państwu przeszkadzam, ale samolot zaraz odlatuje. - przerwała nam jakaś kobieta i odeszła
Nagle Łukasz wpił się w moje usta. Moje oczy na pewno powiększyły się, jednak odwzajemniłam pocałunek. Nawet nie chce myśleć o konsekwencjach tego, ale przecież wiem, że on kocha mnie nadal... Kocham Jamesa, ale jednak gdzieś jakaś malusieńka część mojego serca należy do Łukasza. To James jest dla mnie najważniejszy, ale chłopak, który mnie właśnie całuje też coś dla mnie znaczy...
- Kocham Cię i zawsze będę. Życzę Wam szczęścia. - musnął moje usta i odszedł ode mnie
Kiedy dotarło do mnie to co właśnie powiedział, z moich oczu wypłynęły łzy. On odchodził, aby nie przeszkadzać mojemu małżeństwu. Znaczyłam dla niego tak wiele, że nie chciał mi przeszkadzać w szczęściu. Czy on myśli, że ja będę szczęśliwa wiedząc, że on znajduje się w takim miejscu?!
Wzrok wszystkich ludzi na lotnisku zwrócony był w moją stronę. Jeśli ktoś widział, jak całowałam się z Łukaszem, jeśli dojdzie to w niepowołane ręcę to przecież... Wsiadłam do samochodu Logana i poprosiłam go, żebyśmy już wracali, jednak ten nadal nie odpalał auta.
- Logan, co jest?
- To Ty mi powiedz co to było? Czułe pożegnanie na lotnisku? Zdradzasz Jamesa, a chcesz mnie w to mieszać? Już kiedyś mocno nadwyrężyłem naszą przyjaźń, zgadzając się na związek z Tobą, a teraz co? Znowu mam go okłamywać? To po co Ty w ogóle z nim jesteś skoro jest Łukasz?!
- Mówisz poważnie?! Sądzisz, że zdradzam Jamesa?! No chyba sobie kpisz!
- To co to niby było?! Dlaczego całowałaś się z Łukaszem?!
- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy! Żałuje, że w ogóle poprosiłam Cię o pomoc, łaskawy panie Hendersonie! - wściekła wyskoczyłam z samochodu, trzaskając drzwiami i udając się na przystanek
Jednak po paru krokach pociągnął mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę. Przez dłuższą chwilę mierzyliśmy sie wzrokiem, a z moich oczu nadal płynęły łzy.
- Chodź, wracamy do domu.
- Nie mam zamiaru z Tobą wracać. - siłą pociągnął mnie w stronę samochodu i przypiął pasami

Odkąd obudziłam się w środku nocy, nie mogłam zasnąć. Cały czas było mi niedobrze. Pierwszy raz mi się tak zdarzyło, żebym nudności miała tak długo. Jednak warto to wszystko ścierpieć dla tej małej istotki znajdującej się pod moim sercem. Kiedy któryś raz szłam do łazienki przez przypadek obudziłam Carlosa. Będzie się niepotrzebnie zamartwiał...
- Kochanie, wszystko wporządku? - szepnął przy drzwiach łazienki
- Skarbie, po prostu jeden z objawów ciąży. Nic mi nie będzie.
- Jesteś strasznie blada. - dłonią dotknął mojego policzka
- Nie martw się, chodź się kładziemy. - uśmiechnęłam się do niego odrobinę, jednak widziałam po nim, że i tak będzie się niepokoił
Oboje leżeliśmy w łóżku, ale przez cały czas czułam na sobie jego wzrok. Przysunął się do mnie i delikatnie głaskał mój brzuch, mówiąc do malucha, żeby dał spokój mamusi. Uniósł głowę do góry i zauważył na mojej twarzy uśmiech.
- Zobaczysz, że posłucha się tatusia.
- Na pewno tak będzie. - zbliżył się do mojej twarzy i zaczął muskać moje usta
- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham. Nie wiem jak wytrzymam ten miesiąc bez Was.
- Damy radę.
- Stracę znów czas, nie widząc tego wszystkiego jak młody się rozwija. Straciłem trzy miesiące, a teraz jeszcze jeden... - jego oczy lekko się zaszkliły
- Carlos... Ale teraz całe życie przed nami, tak? Przez ten miesiąc będę informować Cię o każdej chwili i o tym co się dzieje.
- O tym dobrym i tym złym. -  dodał - Jak ja Was kocham... - wtuliłam się mocno z niego
- A my Ciebie tatusiu. - uśmiechnął się jak słodko, a do tego był dumny, że będzie ojcem...
Wreszcie mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa.


W ostatnim rozdziale była taka mała wpadka... Pojawiła się Magda, która ''wyjechała'' na wakacje z przyjaciółką :D za ten błąd przepraszam, Magdy tam nie było jak coś xd

Zapraszam do lajkowania na mojej strony :)