On
wpatrywał się w okno, a gdy popatrzyłam na niego w oknie nasze spojrzenia się
spotkały. Odwróciłam wzrok, ale po chwili powróciłam oczami z powrotem. Nie
chciałam okazywać, że jestem słaba. Mierzyliśmy się wzrokiem przez dłuższą
chwile, ale to on pierwszy odwrócił wzrok. Byłam z siebie dumna. Gdy nalałam
sobie herbaty, rozejrzałam się za cukrem. Stał przy Carlosie tak, że nie mogłam
dosięgnąć. Fuck! Choć w sumie…
-
Podasz mi cukier? – spytałam patrząc na Carlosa, a ten zaskoczony spojrzał na
mnie i nic nie zrobił
-
Mam rozumieć, że nie? – odpowie coś czy nie? Chciałabym usłyszeć jego głos…
-
Sama sobie weź. – prychnął i upił łyk kawy
-
Jakbym dosięgneła to bym sobie wzięła.
-
No to masz problem.
-
Chyba Ty. – zaczynał mnie wkurzać
-
Odwal się ode mnie. Przyszłaś się kłócić? – łaskawie na mnie spojrzał
-
Kto tu się kłóci?!
-
Dobra. Masz księżniczko. – wstał i przyniósł mi ten cholerny cukier
-
Wielki pan z urażoną dumą. – tak wiem bez sensu to ciągnę, ale odezwała się
moja wredna natura i nie chce ustąpić. Rozejrzałam się po kuchni. Każdy
wpatrywał się w nas, ale nie odezwał się ani słowem.
-
A niby to ja zachowuje się jak dzieciak. – ruszył w stronę drzwi
-
Bo nim jesteś! – wściekła wstałam, a on się odwrócił
-
A Ty udajesz wielką divę! – przesadził i dostał ode mnie w policzek, a potem
przed oczami pojawiły mi się gwiazdki…
Gdy
się ocknęłam, leżałam na jakimś niewygodnym łóżku. Chwila. Ona się lekko buja?
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się gdzie jestem.
-
Karla, spójrz na mnie. – usłyszałam głos, a gdy spojrzałam na osobę, byłam już
pewna, że to Karolina
Ogarnęłam
to, że jestem w karetce. Chłopaki (oczywiście bez urażonego Carlosa) wpakowali
mnie do ambulansu. Tak, kurwa umrę, bo jestem w ciąży. Poinformowałam lekarzy,
że o tym co się ze mną dzieje mogą poinformować tylko Karolę. Nikt nie może się
dowiedzieć, że jestem w ciąży, a w szczególności ojciec dziecka.
Cały
dzień przesiedziałam w szpitalu, bez sensu. Aby usłyszeć, że z dzieckiem
wszystko w porządku. Ludzie… Przez nich muszę zostać teraz na obserwacji.
Super. Na szczęście w szpitalu została ze mną Karolina. Na początku starała się
mnie przekonać do powiedzenia Carlosowi, ale tego nie zrobię. Nie dowie się, że
jestem w ciąży. Nie może… Później nasza rozmowa przeszła na temat co ja mam
teraz ze sobą zrobić. Wymusiła na mnie, żebym trochę pomieszkała u nich.
Widziałam, że się o mnie bała z drugiej strony zrobię na złość Carlosowi. Gdyby
nie był taki dziecinny to nie wylądowałabym w szpitalu. Głupia kłótnia, ale
nawet jeśli miałabym mdleć to warto podokuczać Carlosowi. Tak wiem. Jestem
wredna…
Z perspektywy Magdy
Gdy
wróciliśmy do domu, zastaliśmy Carlosa w salonie. Rzucił na nas okiem, a potem
nadal wpatrywał się w telewizor.
-
Idiota. – szepnął James i poszedł na górę
-
Potwierdzam. – powiedzieli razem Kendall z Loganem i oni także skierowali się
na górę, a ja wolno zbliżyłam się do kanapy na której siedział pan ,,kretyn’’ i
usiadł przy nim.
-
Chcesz czegoś? – zapytał oschło, nie patrząc na mnie
-
Chciałam Ci tylko powiedzieć, że z Karoliną wszystko w porządku.
-
Ona już nic mnie nie obchodzi. – spojrzał na mnie i zobaczyłam w jego oczach
ulgę
-
Nie sądzę.
-
A ja sądzę, że to nie Twoja sprawa. – kolejny poszedł na górę, a ja zrobiłam to
samo. Byłam na siebie wściekła. Przecież wiedziałam, że przeze mnie się pokłócili.
Wszystko, ta cała kłótnia wydarzyła się po przyjeździe z plaży. Byłam tak
wkurzona, że nie dokładnie pociągnęłam za klamkę i wpadłam na drzwi. Nie ma to
jak mój artytalent. Gdy w końcu bezpiecznie weszłam do pokoju, przez przypadek
trzasnęłam za mocno drzwiami. Tak cholernie było mi głupio, że kłótnia zaczęła
się ode mnie. Będę próbować ich pogodzić. Przecież to z daleka widać, że oni się kochają.
Musiało to być coś poważnego skoro Carlos udaje, że nie zależy mu na Karolinie.
Choć on często strzela ,,fochy’’. Taki już jest :) Ale te teksty o Kendallu
mógł sobie darować. Życie jest skomplikowane. Chcesz być z osobą, którą
kochasz, ale to nie jest możliwe. Kłótnia, osoby trzecie, duża różnica wieku
czy nieodwzajemniona miłość. A możliwe nawet, że dwie rzeczy naraz… Mnie
trafiła nieszczęśliwa miłość z dwoma rzeczami. Dzieli nas duża różnica wieku, a
także jest ona nieodwzajemniona z jego strony. Na policzkach zaczął ukazywać mi
się malutki wodospad. Głupia zaczęłam płakać. Po chwili zostałam objęta od
tyłu.
-
Mała nie płacz. – szepnął ten, którego darzyłam uczuciem i mogłabym słuchać
całymi dniami
Odwróciłam
się i spojrzałam mu w oczy. Już otworzył usta i chciał coś powiedzieć, ale
pokręciłam głową i wtuliłam się w niego. W zasadzie to nie wiem dlaczego
płakałam. Już tam mam, że płaczę bez sensu. A on mnie przytulał i cieszyło mnie
to. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć, ale jako przyjaciela. Tylko przyjaciela…
-
Madzia, co jest? – szepnął po dłuższej chwili
-
Smutno mi. – odszepnęłam, a on otarł łzy z mojego policzka
-
Chcesz o tym pogadać? – pokręciłam głową
Tak
będę mu mówiła, że płaczę dlatego, że jest pomiędzy nami za duża różnica wieku
i nic do mnie nie czuje. Chora to ja nie jestem.
-
To chociaż przestań płakać, bo łamiesz mi serce i jeszcze sam zacznę płakać. –
zaśmiałam się na jego słowa
-
Chciałabym to zobaczyć. I dasz sobie cyknąć fotkę, ok.? Rusherki na pewno
chciałyby Cię zobaczyć jak płaczesz i szybko by Cie pocieszyły.
-
Tak zrób ze mnie debila. – zaśmiał się znów, a ten się fochnął
-
Ej no! Żartowałam. – no super, jeszcze się na mnie obrazi. Kretynka.
-
Wiem. – zaśmiał się po chwili
-
No wiesz?! – a ja się przed nim błaźnie
Małpa.
Wredna małpa. Po raz pierwszy tak długo patrzymy sobie w oczy i mogę
stwierdzić, że ma zajebiste oczy. Wcześniej tak bardzo się im nie przyglądałam.
-
Masz ładne oczy. – powiedziałam, a wcale tego nie chciałam. Od razu poczułam
piekące Poliki
-
Ja uważam, że cała jesteś śliczna, a Ty mi mówisz, że tylko oczy mam ładne? – nie
wiem czemu, ale wybuchłam śmiechem. Tak wiem głupie, ale mówiłam, że jestem antytalentem.
No i zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej, a on razem ze mną.
Później
zaproponował, żebyśmy obejrzeli film. Oczywiście się zgodziłam. Zgarnął ze swojego
pokoju laptopa i ułożyliśmy się na łóżku, a komputer ustawiłam na biurku. Pan
wygodnicki położył się bliżej i dobrze widział ekran, a ja musiałam opierać się
na łokciu. Głupio było mi zapytać czy mogę położyć się na jego torsie, ale ile
można. W końcu zapytałam i zgodził się ochoczo z uśmiechem. Najgorsze było to,
że jestem miękka na filmach i kilka łez zrobiło kap, kap na jego koszulkę.
-
Płaczesz? – spytał mnie po chwili
-
Nie. – starłam szybko łzy rozbawiona, denerwuje mnie to, że jestem taka
,,delikatna’’
-
No Magda. – zaśmiał się i usiadł spoglądając na mnie
-
Jesteś słodka. – uśmiechnął się i wytarł ostatnią łzę, która uchowała się na
moim policzku
-
A to jeszcze nie koniec filmu. – powiedziałam, gdy spojrzałam na ekran i zaśmialiśmy
się oboje, a potem wróciliśmy do poprzedniej pozycji
Nawet
nie wiem kiedy usnęłam…
---------------------------------------------------------------------
Wiecie
co? To pierwszy rozdział, który trudno było mi napisać. Jakoś źle piszę
mi się ,,Magdą'' :) z jednej strony ona ma ,,tylko'' 14 lat :P a pan
którego kocha starszy o wiele ;) nie wiem czy zauważyłyście, ale przez
całą perspektywy Magdy nie napisałam, który z nią tam był ;) ale pewnie
domyślacie się, co? :)
A
co do płci dziecka to co wy byście wolały? Chłopiec czy jednak
dziewczyna? :) Piszcie w komach :) Bo ja nie wiem :D A jak macie
propozycję imienia to jestem chętna :) Do dziewczynki jakiś pomysł mam,
ale do chłopca nie :) ale możecie pisać męskie i żeńskie imiona :) może
macie jakieś ulubione? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz