piątek, 24 sierpnia 2012

rozdział 53

On wpatrywał się w okno, a gdy popatrzyłam na niego w oknie nasze spojrzenia się spotkały. Odwróciłam wzrok, ale po chwili powróciłam oczami z powrotem. Nie chciałam okazywać, że jestem słaba. Mierzyliśmy się wzrokiem przez dłuższą chwile, ale to on pierwszy odwrócił wzrok. Byłam z siebie dumna. Gdy nalałam sobie herbaty, rozejrzałam się za cukrem. Stał przy Carlosie tak, że nie mogłam dosięgnąć. Fuck! Choć w sumie…
- Podasz mi cukier? – spytałam patrząc na Carlosa, a ten zaskoczony spojrzał na mnie i nic nie zrobił
- Mam rozumieć, że nie? – odpowie coś czy nie? Chciałabym usłyszeć jego głos…
- Sama sobie weź. – prychnął i upił łyk kawy
- Jakbym dosięgneła to bym sobie wzięła.            
- No to masz problem.
- Chyba Ty. – zaczynał mnie wkurzać
- Odwal się ode mnie. Przyszłaś się kłócić? – łaskawie na mnie spojrzał
- Kto tu się kłóci?!
- Dobra. Masz księżniczko. – wstał i przyniósł mi ten cholerny cukier
- Wielki pan z urażoną dumą. – tak wiem bez sensu to ciągnę, ale odezwała się moja wredna natura i nie chce ustąpić. Rozejrzałam się po kuchni. Każdy wpatrywał się w nas, ale nie odezwał się ani słowem.
- A niby to ja zachowuje się jak dzieciak. – ruszył w stronę drzwi
- Bo nim jesteś! – wściekła wstałam, a on się odwrócił
- A Ty udajesz wielką divę! – przesadził i dostał ode mnie w policzek, a potem przed oczami pojawiły mi się gwiazdki…

Gdy się ocknęłam, leżałam na jakimś niewygodnym łóżku. Chwila. Ona się lekko buja? Otworzyłam oczy i rozejrzałam się gdzie jestem.
- Karla, spójrz na mnie. – usłyszałam głos, a gdy spojrzałam na osobę, byłam już pewna, że to Karolina
Ogarnęłam to, że jestem w karetce. Chłopaki (oczywiście bez urażonego Carlosa) wpakowali mnie do ambulansu. Tak, kurwa umrę, bo jestem w ciąży. Poinformowałam lekarzy, że o tym co się ze mną dzieje mogą poinformować tylko Karolę. Nikt nie może się dowiedzieć, że jestem w ciąży, a w szczególności ojciec dziecka.
Cały dzień przesiedziałam w szpitalu, bez sensu. Aby usłyszeć, że z dzieckiem wszystko w porządku. Ludzie… Przez nich muszę zostać teraz na obserwacji. Super. Na szczęście w szpitalu została ze mną Karolina. Na początku starała się mnie przekonać do powiedzenia Carlosowi, ale tego nie zrobię. Nie dowie się, że jestem w ciąży. Nie może… Później nasza rozmowa przeszła na temat co ja mam teraz ze sobą zrobić. Wymusiła na mnie, żebym trochę pomieszkała u nich. Widziałam, że się o mnie bała z drugiej strony zrobię na złość Carlosowi. Gdyby nie był taki dziecinny to nie wylądowałabym w szpitalu. Głupia kłótnia, ale nawet jeśli miałabym mdleć to warto podokuczać Carlosowi. Tak wiem. Jestem wredna…

Z perspektywy Magdy

Gdy wróciliśmy do domu, zastaliśmy Carlosa w salonie. Rzucił na nas okiem, a potem nadal wpatrywał się w telewizor.
- Idiota. – szepnął James i poszedł na górę
- Potwierdzam. – powiedzieli razem Kendall z Loganem i oni także skierowali się na górę, a ja wolno zbliżyłam się do kanapy na której siedział pan ,,kretyn’’ i usiadł przy nim.
- Chcesz czegoś? – zapytał oschło, nie patrząc na mnie
- Chciałam Ci tylko powiedzieć, że z Karoliną wszystko w porządku.
- Ona już nic mnie nie obchodzi. – spojrzał na mnie i zobaczyłam w jego oczach ulgę
- Nie sądzę.
- A ja sądzę, że to nie Twoja sprawa. – kolejny poszedł na górę, a ja zrobiłam to samo. Byłam na siebie wściekła. Przecież wiedziałam, że przeze mnie się pokłócili. Wszystko, ta cała kłótnia wydarzyła się po przyjeździe z plaży. Byłam tak wkurzona, że nie dokładnie pociągnęłam za klamkę i wpadłam na drzwi. Nie ma to jak mój artytalent. Gdy w końcu bezpiecznie weszłam do pokoju, przez przypadek trzasnęłam za mocno drzwiami. Tak cholernie było mi głupio, że kłótnia zaczęła się ode mnie. Będę próbować ich pogodzić. Przecież to z daleka widać, że oni się kochają. Musiało to być coś poważnego skoro Carlos udaje, że nie zależy mu na Karolinie. Choć on często strzela ,,fochy’’. Taki już jest :) Ale te teksty o Kendallu mógł sobie darować. Życie jest skomplikowane. Chcesz być z osobą, którą kochasz, ale to nie jest możliwe. Kłótnia, osoby trzecie, duża różnica wieku czy nieodwzajemniona miłość. A możliwe nawet, że dwie rzeczy naraz… Mnie trafiła nieszczęśliwa miłość z dwoma rzeczami. Dzieli nas duża różnica wieku, a także jest ona nieodwzajemniona z jego strony. Na policzkach zaczął ukazywać mi się malutki wodospad. Głupia zaczęłam płakać. Po chwili zostałam objęta od tyłu.
- Mała nie płacz. – szepnął ten, którego darzyłam uczuciem i mogłabym słuchać całymi dniami
Odwróciłam się i spojrzałam mu w oczy. Już otworzył usta i chciał coś powiedzieć, ale pokręciłam głową i wtuliłam się w niego. W zasadzie to nie wiem dlaczego płakałam. Już tam mam, że płaczę bez sensu. A on mnie przytulał i cieszyło mnie to. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć, ale jako przyjaciela. Tylko przyjaciela…
- Madzia, co jest? – szepnął po dłuższej chwili
- Smutno mi. – odszepnęłam, a on otarł łzy z mojego policzka
- Chcesz o tym pogadać? – pokręciłam głową
Tak będę mu mówiła, że płaczę dlatego, że jest pomiędzy nami za duża różnica wieku i nic do mnie nie czuje. Chora to ja nie jestem.
- To chociaż przestań płakać, bo łamiesz mi serce i jeszcze sam zacznę płakać. – zaśmiałam się na jego słowa
- Chciałabym to zobaczyć. I dasz sobie cyknąć fotkę, ok.? Rusherki na pewno chciałyby Cię zobaczyć jak płaczesz i szybko by Cie pocieszyły.
- Tak zrób ze mnie debila. – zaśmiał się znów, a ten się fochnął
- Ej no! Żartowałam. – no super, jeszcze się na mnie obrazi. Kretynka.
- Wiem. – zaśmiał się po chwili
- No wiesz?! – a ja się przed nim błaźnie
Małpa. Wredna małpa. Po raz pierwszy tak długo patrzymy sobie w oczy i mogę stwierdzić, że ma zajebiste oczy. Wcześniej tak bardzo się im nie przyglądałam.
- Masz ładne oczy. – powiedziałam, a wcale tego nie chciałam. Od razu poczułam piekące Poliki
- Ja uważam, że cała jesteś śliczna, a Ty mi mówisz, że tylko oczy mam ładne? – nie wiem czemu, ale wybuchłam śmiechem. Tak wiem głupie, ale mówiłam, że jestem antytalentem. No i zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej, a on razem ze mną.
Później zaproponował, żebyśmy obejrzeli film. Oczywiście się zgodziłam. Zgarnął ze swojego pokoju laptopa i ułożyliśmy się na łóżku, a komputer ustawiłam na biurku. Pan wygodnicki położył się bliżej i dobrze widział ekran, a ja musiałam opierać się na łokciu. Głupio było mi zapytać czy mogę położyć się na jego torsie, ale ile można. W końcu zapytałam i zgodził się ochoczo z uśmiechem. Najgorsze było to, że jestem miękka na filmach i kilka łez zrobiło kap, kap na jego koszulkę.
- Płaczesz? – spytał mnie po chwili
- Nie. – starłam szybko łzy rozbawiona, denerwuje mnie to, że jestem taka ,,delikatna’’
- No Magda. – zaśmiał się i usiadł spoglądając na mnie
- Jesteś słodka. – uśmiechnął się i wytarł ostatnią łzę, która uchowała się na moim policzku
- A to jeszcze nie koniec filmu. – powiedziałam, gdy spojrzałam na ekran i zaśmialiśmy się oboje, a potem wróciliśmy do poprzedniej pozycji
Nawet nie wiem kiedy usnęłam…

---------------------------------------------------------------------
Wiecie co? To pierwszy rozdział, który trudno było mi napisać. Jakoś źle piszę mi się ,,Magdą'' :) z jednej strony ona ma ,,tylko'' 14 lat :P a pan którego kocha starszy o wiele ;) nie wiem czy zauważyłyście, ale przez całą perspektywy Magdy nie napisałam, który z nią tam był ;) ale pewnie domyślacie się, co? :)
A co do płci dziecka to co wy byście wolały? Chłopiec czy jednak dziewczyna? :) Piszcie w komach :) Bo ja nie wiem :D A jak macie propozycję imienia to jestem chętna :) Do dziewczynki jakiś pomysł mam, ale do chłopca nie :) ale możecie pisać męskie i żeńskie imiona :) może macie jakieś ulubione? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz