Niecały
miesiąc później gdy Łukasz wpadł do mieszkania powiedział:
-
Karolina musisz się stąd wyprowadzić. –
powiedział i poszedł na górę
- Co się stało? – poszłam za nim
- Masz nie być pod żądnym pozorem sama.
- Ale co się stało?
- Dostałem wezwanie na policję gdzie się
nie stawiłem i złapali mnie. Sprzedałem jednego i jego koledzy chcą się ze mną
policzyć, a policja chce mnie zamknąć. – pakował moje ciuchy
- Jak to policzyć? – zdenerwowałam się
- No chcą mnie zabić. – spojrzał na mnie
smutno
- W jaki sposób Ty pracujesz?
- Narkotyki.
- Dilujesz?! –
wkurzyłam się
- Tak. – zadzwonił dzwonek do drzwi
- Idź otwórz. – zeszłam na dół i przede
mną stało 2 policjantów
- Jest pan Christopher Diamond?
- Tak jestem. –
wyszedł Łukasz
- Jest pan zatrzymany. – wcięło mnie
- Dobrze. – zszedł do nich
- Mogę się pożegnać? – spojrzał na mnie
- Chwila. – odpowiedział mu policjant, a
on podszedł do mnie i przytulił mnie po czym szepnął do ucha
- Ja tak prędko nie wyjdę. Jak chcesz
skontaktuj się z tym całym Jamesem. Pod żadnym pozorem masz nie być sama.
Pieniądze dla naszego dziecka są w naszym pokoju za kaloryferem w dużej
kopercie.
- Przecież Ty wyjdziesz. –
zaczęłam płakać
- Mała nie martw się. Poradzisz sobie. Masz
dużo pieniędzy dla siebie.
- Ale Łukasz… -
szepnęłam i przytuliłam go mocniej
- Kocham Cię mała. – pocałował mnie, a ja
odwzajemniłam
- W końcu. – uśmiechnął się
- Kretyn. – wtuliłam się w niego mocno, a
po chwili policja go zabrała
Włączyłam
szybko telefon i wybrałam numer Logana.
- Co
tam? – spytał radośnie
-
Logan… - znów zaczęłam płakać
-
Hej Karola co się stało?
-
Logan co ja mam zrobić?
-
Mała, ale co się stało?
-
Zamknęli Łukasza… Au! – zabolał mnie brzuch i szybko się za niego złapałam
-
Hej co jest? – przestraszył się
-
Logan przyjedź. – powiedziałam głośno oddychając
-
Nie… - upuściłam telefon
-
Cholera! – telefon się rozwalił
Po
jakimś czasie ktoś zapukał do drzwi.
-
Logi wchodź. – krzyknęłam i brzuch zaczął mnie znów boleć
-
Logan nie mógł przyjechać, więc poprosił mnie. – do pokoju wszedł James
-
James? Karolina? – powiedzieliśmy razem, a mnie znów zabolał brzuch
-
Kotek co Ci jest? – przyszedł do mnie szybko
-
James brzuch mnie boli.
-
Ale? – spojrzał na niego
-
Tak.. – powiedziałam smutno
- Z Łukaszem?
-
Tak. Wpadłam z nim wcześniej.
-
Kotku mogłaś mi powiedzieć. – pogłaskał mnie po policzku
-
James ja przepraszam… Nie chciałam… Cholera! – złapałam się znów za brzuch, a
on wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do samochodu
Zawiózł
mnie do szpitala, a tam zaczęli mi robić badania. Okazało się, że straciłam te
dziecko. Było mi smutno, ale z jednej strony cieszyłam się też. Nie chciałam
mieć dziecka z Łukaszem. Wypuścili mnie od razu do domu, a James odwiózł mnie do
domu. Przez całą drogę żadne z nas nie odezwało się ani słowem. Gdy zgasił już
samochód odezwałam się:
-
James wejdziesz?
- Po
co? – spytał oschło
-
James przepraszam. – spuściłam głowę
-
Karolina… Przecież się nie gniewam. – gdy podniosłam głowę zobaczyłam, że
szeroko się uśmiecha
- No
wiesz? – oburzyłam się, a po chwili oboje się zaśmialiśmy
- To
wejdziesz? – uśmiechnęłam się
-
Wejdę Alice. – zaśmiał się i wyszedł z samochodu
-
Logi Ci powiedział? – spytałam wychodząc
-
Nie, ale gdy zadzwonił do mnie dziś powiedział, że Alice coś się stało i czy
nie mógłbym pojechać. Powiedziałem, że ok i powiedział tylko, żebym nie robił
awantury i rozłączył się.
-
Nie bądź na niego zły. Ubłagałam go, żeby nikomu nie mówił. – weszliśmy do
środka i rozebraliśmy się, po czym poszliśmy do kuchni i zrobiłam coś ciepłego
do picia.
-
James ja Cię przepraszam za to wszystko. – chciałam usiąść na krześle, ale
pociągnął mnie do siebie na kolana z uśmiechem, a potem objął mnie w talii,
żebym nie spadła
-
Kochanie ja Cię rozumiem. Wpadłaś z byłym i te zdjęcia były zrobione wtedy gdy
mu to powiedziałaś, tak?
- No
tak. Musiałam się do tego wszystkiego przyzwyczaić. Łukasz szybko znalazł
mieszkanie i szybko się przeprowadziliśmy, bo chcieliśmy jak najszybciej zerwać
kontakty. Nie chciałam mówić rodzicom o ciąży dlatego odeszłam z Łukaszem. –
spuściłam głowę
- A
tak ogólnie to gdzie on jest? – spytał
-
Zatrzymali go. Jest na policji. – powiedziałam smutno
-
Zdenerwowałaś się i poroniłaś. – stwierdził
-
Tak. Z jednej strony to się cieszę, bo nie chciałam tego dziecka z nim, a z
drugiej stronie to te dziecko niczemu nie zawiniło. – popłynęła mi łzy
-
Mówisz, że z nim nie chciałaś. A ze mną byś chciała? – zmienił szybko temat i
uśmiechnął się
-
Głupek. – zaśmiałam się i przytuliłam go
- No
co? Stwierdzam tylko fakty. – zachichotał
-
Jak na razie dzieci nie planuje. Za młoda jestem. – powiedziałam rozbawiona i
spojrzałam mu w oczy
- A
właśnie. Ty masz niedługo urodziny. Według polskiego prawa będziesz już
dorosła. – uśmiechnął się
-
Niby tak. – uśmiechnęłam się
-
Dobrze pamiętam, że 18 grudzień? – spytał z uśmiechem
-
Tak. – pocałowałam go w policzek
- To
za dwa dni. – stwierdził i odpłynął gdzieś myślami
-
James nad czym myślisz? – zamyślił się i nic nie odpowiedział
-
James no. – pogłaskałam go palcem po policzku
-
Tak skarbie? – ocknął się
-
Nic nie planuj. – powiedziałam poważnie
-
Dobrze. – przekręcił oczami
-
James. – powiedziałam surowo
- No
ok. – powiedział z uśmiechem i spojrzał mi w oczy
-
Kocham Cię James. – powiedziałam, a on uśmiechnął się słodko
- Ja
Ciebie też skarbie. – musnął moje usta, a po chwili złączyliśmy się w namiętnym
pocałunku, lecz po chwili zadzwonił mój telefon
-
Logan… - odebrałam i zaczęłam płakać, a James spojrzał na mnie zdziwiony
- Co
się stało? – spytał szybko Logan, a James chciał coś powiedzieć i zatkałam mu
szybko usta ręką
-
Pokłóciłam się z Jamesem. Z tego już nic
nie będzie. – zaszlochałam, a James się wyszczerzył
-
Co? Co za pajac. Chłopaki dzwońcie do niego. – krzyknął, a ja szybko
powiedziałam
-
Poczekaj wezmę chusteczkę. – odsunęłam telefon
-
Wycisz telefon. Będą do Ciebie dzwonić. – szepnęłam mu na ucho, a on wyciągnął szybko telefon i go
wyciszył
-
Już jestem. – powiedziałam przykładając telefon do ucha
-
Kurczę Karolina sorki. Sądziłem, że się pogodzicie.
-
Też miałam taką nadzieję, ale pokłóciliśmy się i to na maksa. – powiedziałam
smutno
-
Przyjechać do Ciebie? – spytał
-
Nie Logan. Chce dziś być sama. – do Jamesa zaczął dzwonić Carlos
-
Kurde ten kretyn nie odbiera. – usłyszałam Carlosa
-
Karola spróbujemy się z nim skontaktować. Zobaczysz będzie dobrze.
-
Mam taką nadzieję.
-
Nie martw się.
-
Logan ja idę spać. Chce zapomnieć o dzisiejszym dniu.
-
Ok. Zadzwonię jutro.
-
Dobrze. Pa Logi. - rozłączyłam się
- Ma
za swoje. Powinien mi powiedzieć. – powiedział James
- Ja
sobie tylko teraz żartowałam, żeby mieli surprise. James ja go ubłagałam, żeby Ci nic nie mówił.
-
Ale…
-
James nie bądź na niego zły. To wszystko moja wina. Powinieneś się na mnie
gniewać, a nie na niego.
- Na
Ciebie nie potrafię. – powiedział uśmiechając się
-
Więc na Logiego też masz nie być zły.
-
Ale kotek…
-
James nie.
- No
dobra. W sumie racja. Trudno mu było wybrać.
-
Właśnie. James a Ty się naprawdę na mnie nie gniewasz?
-
Nie skarbie. – uśmiechnął się, a ja pocałowałam go i po chwili wstał razem ze
mną na rękach i przeszliśmy do sypialni
-
Chcesz tego? – spytałam Jamesa
- Ja
tak, a Ty? – spytał całując mnie i kładąc na łóżku
-
Tak. – uśmiechnęłam się
Po
wszystkim wtuliliśmy się w siebie i leżeliśmy tak prawie całą noc.
-
Czyli znów jesteśmy razem? – spytaliśmy jednocześnie i zaśmialiśmy się
-
Czyli? – spytaliśmy znów razem
-
James. Karolina. – znów razem
- Zacznijmy
od nowa, co? – powiedział, poprzednio kładąc palec na moich ustach
-
Dobrze. – uśmiechnęłam się
-
Ale chcesz tego? – spytał dla pewności
-
Bardzo James. – musnął moje usta i zaczął nucić piosenkę, którą napisał po
naszej kłótni i zaczęłam się uśmiechać. Śpiewał Nothing even matters.
Zasnęłam
słuchając tą piosenkę. Gdy się obudziłam jak codziennie rano położyłam rękę na
brzuchu, ale był strasznie płaski i usiadłam raptownie budząc przy tym Jamesa.
- Co
się stało? – spytał przeciągając się
-
Codziennie rano, gdy się budziłam kładłam rękę na brzuchu no i zaspana
zdziwiłam się, że jest płaski.
-
Kotku… - pogłaskał mnie po policzku
-
Nie ważne. Jak się spało? – spytałam lekko się uśmiechając
- W
końcu dobrze, bo z Tobą przy boku. – uśmiechnęłam się do niego
-
Słodzisz. – pocałowałam go
Gdy
jedliśmy akurat śniadanie, ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłam otworzyć, a do domu
wpadł właściciel do domu.
-
Proszę się stąd wynieść. Nie będę wynajmował domu osobom, które sprzedają
narkotyki.
-
Ale proszę pana… - przerwał mi
-
Nie ma mowy. Dzisiaj ma nie być tu ani Ciebie, ani żadnej rzeczy, któregoś z
was.
-
Ale…
-
Nie ma żadnego ale. Klucze mają leżeć na stole. – wyszedł, a ja stałam tam
wmurowana
-
Czyli wprowadzasz się do nas. – powiedział James
- No
przestań James. – zaprotestowałam
-
Całe wakacje u nas mieszkałaś i jakoś nie byłaś przeciwna.
-
Nie James.
-
Przecież znów jesteśmy razem to możesz zamieszkać ze mną.
-
James powiedziałam, że nie i nie zmienię zdania.
-
Przestań się wydurniać. Chodź Cię spakujemy. – wziął moją dłoń i chciał
zaprowadzić mnie na górę
-
Cholera James! Nie będę mieszkać z wami!
-
Dlaczego co?
-
Nie James i już.
- Z
Łukaszem to jakoś mogłaś, a ze mną nie możesz? Świetnie. – wziął kurtkę i
wyszedł trzaskając drzwiami
-
James! – wybiegłam za nim, ale odpalił już silnik i odjechał
Stałam
tak przed drzwiami i zaczęłam płakać, a po chwili usłyszałam, że ktoś wysiadł z
samochodu.
-
James? – podniosłam głowę i…
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak na początek zaczęcia ferii dodaje ;)
a wy już zaczęłyście czy dopiero za jakiś czas? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz