piątek, 24 sierpnia 2012

rozdział 23

Yyy… Muszę kończyć. – rozłączyłam się szybko
Niecały miesiąc później gdy Łukasz wpadł do mieszkania powiedział:
- Karolina musisz się stąd wyprowadzić. – powiedział i poszedł na górę
- Co się stało? – poszłam za nim
- Masz nie być pod żądnym pozorem sama.
- Ale co się stało?
- Dostałem wezwanie na policję gdzie się nie stawiłem i złapali mnie. Sprzedałem jednego i jego koledzy chcą się ze mną policzyć, a policja chce mnie zamknąć.  – pakował moje ciuchy
- Jak to policzyć? – zdenerwowałam się
- No chcą mnie zabić. – spojrzał na mnie smutno
- W jaki sposób Ty pracujesz?
- Narkotyki.
- Dilujesz?! – wkurzyłam się
- Tak. – zadzwonił dzwonek do drzwi
- Idź otwórz. – zeszłam na dół i przede mną stało 2 policjantów
- Jest pan Christopher Diamond?
- Tak jestem. – wyszedł Łukasz
- Jest pan zatrzymany. – wcięło mnie
- Dobrze. – zszedł do nich
- Mogę się pożegnać? – spojrzał na mnie
- Chwila. – odpowiedział mu policjant, a on podszedł do mnie i przytulił mnie po czym szepnął do ucha
- Ja tak prędko nie wyjdę. Jak chcesz skontaktuj się z tym całym Jamesem. Pod żadnym pozorem masz nie być sama. Pieniądze dla naszego dziecka są w naszym pokoju za kaloryferem w dużej kopercie.
- Przecież Ty wyjdziesz. – zaczęłam płakać
- Mała nie martw się. Poradzisz sobie. Masz dużo pieniędzy dla siebie.
- Ale Łukasz… - szepnęłam i przytuliłam go mocniej
- Kocham Cię mała. – pocałował mnie, a ja odwzajemniłam
- W końcu. – uśmiechnął się
- Kretyn. – wtuliłam się w niego mocno, a po chwili policja go zabrała
Włączyłam szybko telefon i wybrałam numer Logana.
- Co tam? – spytał radośnie
- Logan… - znów zaczęłam płakać
- Hej Karola co się stało?
- Logan co ja mam zrobić?
- Mała, ale co się stało?
- Zamknęli Łukasza… Au! – zabolał mnie brzuch i szybko się za niego złapałam
- Hej co jest? – przestraszył się
- Logan przyjedź. – powiedziałam głośno oddychając
- Nie… - upuściłam telefon
- Cholera! – telefon się rozwalił
Po jakimś czasie ktoś zapukał do drzwi.
- Logi wchodź. – krzyknęłam i brzuch zaczął mnie znów boleć
- Logan nie mógł przyjechać, więc poprosił mnie. – do pokoju wszedł James
- James? Karolina? – powiedzieliśmy razem, a mnie znów zabolał brzuch
- Kotek co Ci jest? – przyszedł do mnie szybko
- James brzuch mnie boli.
- Ale? – spojrzał na niego
- Tak.. – powiedziałam smutno
- Z Łukaszem?
- Tak. Wpadłam z nim wcześniej.
- Kotku mogłaś mi powiedzieć. – pogłaskał mnie po policzku
- James ja przepraszam… Nie chciałam… Cholera! – złapałam się znów za brzuch, a on wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do samochodu
Zawiózł mnie do szpitala, a tam zaczęli mi robić badania. Okazało się, że straciłam te dziecko. Było mi smutno, ale z jednej strony cieszyłam się też. Nie chciałam mieć dziecka z Łukaszem. Wypuścili mnie od razu do domu, a James odwiózł mnie do domu. Przez całą drogę żadne z nas nie odezwało się ani słowem. Gdy zgasił już samochód odezwałam się:
- James wejdziesz?
- Po co? – spytał oschło
- James przepraszam. – spuściłam głowę
- Karolina… Przecież się nie gniewam. – gdy podniosłam głowę zobaczyłam, że szeroko się uśmiecha
- No wiesz? – oburzyłam się, a po chwili oboje się zaśmialiśmy
- To wejdziesz? – uśmiechnęłam się
- Wejdę Alice. – zaśmiał się i wyszedł z samochodu
- Logi Ci powiedział? – spytałam wychodząc
- Nie, ale gdy zadzwonił do mnie dziś powiedział, że Alice coś się stało i czy nie mógłbym pojechać. Powiedziałem, że ok i powiedział tylko, żebym nie robił awantury i rozłączył się.
- Nie bądź na niego zły. Ubłagałam go, żeby nikomu nie mówił. – weszliśmy do środka i rozebraliśmy się, po czym poszliśmy do kuchni i zrobiłam coś ciepłego do picia.
- James ja Cię przepraszam za to wszystko. – chciałam usiąść na krześle, ale pociągnął mnie do siebie na kolana z uśmiechem, a potem objął mnie w talii, żebym nie spadła
- Kochanie ja Cię rozumiem. Wpadłaś z byłym i te zdjęcia były zrobione wtedy gdy mu to powiedziałaś, tak?
- No tak. Musiałam się do tego wszystkiego przyzwyczaić. Łukasz szybko znalazł mieszkanie i szybko się przeprowadziliśmy, bo chcieliśmy jak najszybciej zerwać kontakty. Nie chciałam mówić rodzicom o ciąży dlatego odeszłam z Łukaszem. – spuściłam głowę
- A tak ogólnie to gdzie on jest? – spytał
- Zatrzymali go. Jest na policji. – powiedziałam smutno
- Zdenerwowałaś się i poroniłaś. – stwierdził
- Tak. Z jednej strony to się cieszę, bo nie chciałam tego dziecka z nim, a z drugiej stronie to te dziecko niczemu nie zawiniło. – popłynęła mi łzy
- Mówisz, że z nim nie chciałaś. A ze mną byś chciała? – zmienił szybko temat i uśmiechnął się
- Głupek. – zaśmiałam się i przytuliłam go
- No co? Stwierdzam tylko fakty. – zachichotał
- Jak na razie dzieci nie planuje. Za młoda jestem. – powiedziałam rozbawiona i spojrzałam mu w oczy
- A właśnie. Ty masz niedługo urodziny. Według polskiego prawa będziesz już dorosła. – uśmiechnął się
- Niby tak. – uśmiechnęłam się
- Dobrze pamiętam, że 18 grudzień? – spytał z uśmiechem
- Tak. – pocałowałam go w policzek
- To za dwa dni. – stwierdził i odpłynął gdzieś myślami
- James nad czym myślisz? – zamyślił się i nic nie odpowiedział
- James no. – pogłaskałam go palcem po policzku
- Tak skarbie? – ocknął się
- Nic nie planuj. – powiedziałam poważnie
- Dobrze. – przekręcił oczami
- James. – powiedziałam surowo
- No ok. – powiedział z uśmiechem i spojrzał mi w oczy
- Kocham Cię James. – powiedziałam, a on uśmiechnął się słodko
- Ja Ciebie też skarbie. – musnął moje usta, a po chwili złączyliśmy się w namiętnym pocałunku, lecz po chwili zadzwonił mój telefon
- Logan… - odebrałam i zaczęłam płakać, a James spojrzał na mnie zdziwiony
- Co się stało? – spytał szybko Logan, a James chciał coś powiedzieć i zatkałam mu szybko usta ręką
- Pokłóciłam się z Jamesem.  Z tego już nic nie będzie. – zaszlochałam, a James się wyszczerzył
- Co? Co za pajac. Chłopaki dzwońcie do niego. – krzyknął, a ja szybko powiedziałam
- Poczekaj wezmę chusteczkę. – odsunęłam telefon
- Wycisz telefon. Będą do Ciebie dzwonić. – szepnęłam mu na ucho, a on wyciągnął szybko telefon i go wyciszył
- Już jestem. – powiedziałam przykładając telefon do ucha
- Kurczę Karolina sorki. Sądziłem, że się pogodzicie.
- Też miałam taką nadzieję, ale pokłóciliśmy się i to na maksa. – powiedziałam smutno
- Przyjechać do Ciebie? – spytał
- Nie Logan. Chce dziś być sama. – do Jamesa zaczął dzwonić Carlos
- Kurde ten kretyn nie odbiera. – usłyszałam Carlosa
- Karola spróbujemy się z nim skontaktować. Zobaczysz będzie dobrze.
- Mam taką nadzieję.
- Nie martw się. 
- Logan ja idę spać. Chce zapomnieć o dzisiejszym dniu.
- Ok. Zadzwonię jutro.
- Dobrze. Pa Logi. - rozłączyłam się
- Ma za swoje. Powinien mi powiedzieć. – powiedział James
- Ja sobie tylko teraz żartowałam, żeby mieli surprise.  James ja go ubłagałam, żeby Ci nic nie mówił.
- Ale…
- James nie bądź na niego zły. To wszystko moja wina. Powinieneś się na mnie gniewać, a nie na niego.
- Na Ciebie nie potrafię. – powiedział uśmiechając się
- Więc na Logiego też masz nie być zły.
- Ale kotek…
- James nie.
- No dobra. W sumie racja. Trudno mu było wybrać.
- Właśnie. James a Ty się naprawdę na mnie nie gniewasz?
- Nie skarbie. – uśmiechnął się, a ja pocałowałam go i po chwili wstał razem ze mną na rękach i przeszliśmy do sypialni
- Chcesz tego? – spytałam Jamesa
- Ja tak, a Ty? – spytał całując mnie i kładąc na łóżku
- Tak. – uśmiechnęłam się
Po wszystkim wtuliliśmy się w siebie i leżeliśmy tak prawie całą noc.
- Czyli znów jesteśmy razem? – spytaliśmy jednocześnie i zaśmialiśmy się
- Czyli? – spytaliśmy znów razem
- James. Karolina. – znów razem
- Zacznijmy od nowa, co? – powiedział, poprzednio kładąc palec na moich ustach
- Dobrze. – uśmiechnęłam się
- Ale chcesz tego? – spytał dla pewności
- Bardzo James. – musnął moje usta i zaczął nucić piosenkę, którą napisał po naszej kłótni i zaczęłam się uśmiechać. Śpiewał Nothing even matters.
Zasnęłam słuchając tą piosenkę. Gdy się obudziłam jak codziennie rano położyłam rękę na brzuchu, ale był strasznie płaski i usiadłam raptownie budząc przy tym Jamesa.
- Co się stało? – spytał przeciągając się
- Codziennie rano, gdy się budziłam kładłam rękę na brzuchu no i zaspana zdziwiłam się, że jest płaski.
- Kotku… - pogłaskał mnie po policzku
- Nie ważne. Jak się spało? – spytałam lekko się uśmiechając
- W końcu dobrze, bo z Tobą przy boku. – uśmiechnęłam się do niego
- Słodzisz. – pocałowałam go
Gdy jedliśmy akurat śniadanie, ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłam otworzyć, a do domu wpadł właściciel do domu.
- Proszę się stąd wynieść. Nie będę wynajmował domu osobom, które sprzedają narkotyki.
- Ale proszę pana… - przerwał mi
- Nie ma mowy. Dzisiaj ma nie być tu ani Ciebie, ani żadnej rzeczy, któregoś z was.
- Ale…
- Nie ma żadnego ale. Klucze mają leżeć na stole. – wyszedł, a ja stałam tam wmurowana
- Czyli wprowadzasz się do nas. – powiedział James
- No przestań James. – zaprotestowałam
- Całe wakacje u nas mieszkałaś i jakoś nie byłaś przeciwna.
- Nie James.
- Przecież znów jesteśmy razem to możesz zamieszkać ze mną.
- James powiedziałam, że nie i nie zmienię zdania.
- Przestań się wydurniać. Chodź Cię spakujemy. – wziął moją dłoń i chciał zaprowadzić mnie na górę
- Cholera James! Nie będę mieszkać z wami!
- Dlaczego co?
- Nie James i już.
- Z Łukaszem to jakoś mogłaś, a ze mną nie możesz? Świetnie. – wziął kurtkę i wyszedł trzaskając drzwiami
- James! – wybiegłam za nim, ale odpalił już silnik i odjechał
Stałam tak przed drzwiami i zaczęłam płakać, a po chwili usłyszałam, że ktoś wysiadł z samochodu.
- James? – podniosłam głowę i…

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak na początek zaczęcia ferii dodaje ;)
a wy już zaczęłyście czy dopiero za jakiś czas? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz