piątek, 24 sierpnia 2012

rozdział 40

- Gdzie jesteś?! – krzyknął Kendall
- Coś się stało? – z namiotu przy którym stałam wyszedł jakiś chłopak
- Nie tylko kolega chce mnie zabić. – uśmiechnęłam się
- To wbijaj. – powiedziała jakaś dziewczyna
- Nie spoko. – zaśmiałam się
- Karolina. – zauważyłam blond czuprynę Kenda
- A jednak skorzystam. – weszłam do namiotu, a ten chłopak zasunął wejście
- Co mu zrobiłaś? – zachichotała ta dziewczyna
- No zaliczył glebę i kolejny raz prawie zaliczył. A jeszcze przeze mnie pewna dziewczynka się do niego przykleiła.
Przedstawili mi się, a potem obudził się ich synek i poznałam Kostka :) Posiedziałam kilka minut u nich i wychodząc powiedziałam dzięki, a oni w odpowiedzi zachichotali i powiedzieli, że służą pomocą. Gdy wyszłam z namiotu i tylko odwróciłam się ktoś mnie złapał w talii.
- Nie no! – był to James
- Czyli się nie udało. – zaśmiał się Arek
- To nie ten chce mnie zabić. – zachichotałam
- Ale Kendall i tak Cię ukatrupi. – zaśmiał się James
- Ochłonie to może nie. 
- James masz ją? – usłyszałam Kendalla
- Nie. – zatkałam mu buzię ręką
- Tak. – krzyknął James, a Martyna z Arkiem się zaśmiali
- No dzięki. – chciałam się wyrwać Jamesowi, ale nic z tego
- Karolcia. – wyszczerzył się Kendall
- Co mi zrobisz? – zrobiłam minkę bezbronnego dziecka
- Chodź. – pociągnął mnie za rękę, ale ja nie chciałam się ruszyć, więc wziął mnie na ręce
- Kend!
- Bądź cicho łachudro.
Na rękach zaniósł mnie pod Natę, a ja nie wiedziałam co on planuje. W końcu oznajmił mi, że mnie po prostu upije, a ja będę miała rano zgon. Stawia to nie ma problemu ;) Weszliśmy do klubu i Kendall poszedł zamówić po piwie.
- Nie upij się zbytnio. – zaśmiał się James
- Nie bój żaby. – spojrzał na mnie zaskoczony
- Co? – znów się zaśmiał
- Zwrot polski po angielsku.         
- Aha. – zaśmialiśmy się oboje
 Przyszedł Kend i rzekł:
- Duszkiem. – podstawił mi pod nos
- Co? – tak to ja się upije, aż za szybko
- Pij. – wzięłam i szybko wypiłam
- Jedno, dwa i leżysz. – wyszczerzył się i usiadł naprzeciwko nas
- Najwyżej.
- Będziesz łatwiejsza. – poruszył brwiami i dostał ode mnie kopniaka pod stołem
- No co ? – zaczął masować sobie nogę
- A Ty tak ogólnie pij. – podał mi swoje nienaruszone piwo
- No daj jej odetchnąć. – śmiał się James
- No dobra. Ale to powoli. – wzięłam łyka
- Nie, pij. – podszedł do mnie, przechylił moją głowę do tyłu i zaczął wlewać do ust
- Kendall! – śmiał się  James i chciał odciągnąć ode mnie to piwo, a że już wylało się na mnie to nie jego wina
- Sorki! – krzyknęli oboje, a większość osób w klubie śmiała się razem z nami
- Co wy robicie? – dosiedli się do nas Logan z Magdą
- Oblewają mnie piwem. – wskazałam na swoją koszulkę
- Będę piła powoli. – spiorunowałam wzrokiem Kendalla, gdy się wytarłam
- Ok, ok. – zaśmiał się
- Mi pasuje, żebyś się upiła. – szepnął mi do ucha James i się wyszczerzył
- Kretyn. – uderzyłam go łokciem
- Au!
- Z takimi tekstami to nie do mnie. – wystawiłam język, a ten mnie od razu pocałował
- Bleee! – powiedziała pozostała trójka
- Spadówa. – wystawiliśmy im oboje języki i śmialiśmy się
- Kocham Cię. – szepnął mi do ucha, a ja odpowiedziałam mu uśmiechem i przytuliłam się do niego
Gdy dopiłam te piwo nie powiem, ale zaczęło mi szumieć trochę w głowie. Kendallek załatwił mi kolejne piwo i na jego szczęście nie zmuszał go we mnie tylko piłam je sobie powoli. Ale w połowie już trochę wirowały mi obrazy.
- Nie masz już dość? – zaśmiał się Kend
- Mam. Pasuje.
- A może łyka? – zaśmiał się Logan
- Spadaj. – położyłam głowę na ramieniu Jamesa
- Śpiąca? – spytał mnie mój chłopak :)
- Śpiąca.
- To wstawaj.
- Dobra, dojdę sama. Posiedź z nimi. – wstałam i dla pewności przytrzymałam się stołu
- Dojdziesz? – zaśmiał się Kendall
- Ja Cię lepiej odprowadzę. – wstał do mnie James z uśmiechem
- Nie. – chciałam odejść, ale nogi się pode mną ugięły i wpadłam na Logana
- Pijaczka no. – zaśmiał się ze mnie Logan
- Przez Kenda. – odparłam od razu
- Chodź. – wziął mnie pod ramię James i odprowadził do namiotu
- Teraz możesz wracać do nich.  – pomógł mi usiąść na materacu, a sam kucnął przy mnie
- Ale wole zostać z Tobą. – uśmiechnął się
- Idź przypilnuj Magdy, bo jeszcze i ją Kendall upije. – zaśmiał się
- Wrócę jak najszybciej. – musnął moje usta i chciał odejść, ale przyciągnęłam go za koszulkę do siebie
- Długo Cię nie będzie. – pocałowałam go dość długaśnie
- Kocham. – musnął jeszcze raz moje usta, a ja położyłam się na materacu i przykrywałam się kołdrą
Czułam się, że nie minęło kilka minut, a ktoś narobił hałasu.
- Ciszej. – otworzyłam jedno oko, żeby zobaczyć kto narobił hałasu
- Sorki. – szepnął Carlos z Karolą
- Nie dość, że Kend się nade mną znęcał to jeszcze wy.
- Jak to znęcał? – spytała Karolina
- Upił za karę. – wybuchli śmiechem
- Ciszej! – zakrywałam sobie uszy, a oni od razu zatkali sobie usta dłońmi
- Łajzy. – wyczłapałam się z materaca
- Pomóż. – wyciągnęłam rękę, a Karola podciągnęła mnie do góry i zachwiałam się
- Kendall to ma sposoby.
Chciałam pomyśleć o zemście, ale poczułam tylko okropny ból głowy i darowałam sobie. Rano pomyślę. Wyszłam z namiotu i skierowałam się do łazienki, a odchodząc już od toalet złapał mnie ktoś w pasie.
- Co tam mała? – zachichotał ktoś
- Już przyszedłeś kochanie? – odwróciłam się i nie dałam mu szansy na odpowiedź i zaczęłam całować, a po chwili znaleźliśmy się pod ścianą
- Karola… - chciał coś powiedzieć
- Oj cicho James.
- Ale… - przerwałam mu pocałunkiem
Na początku nie odwzajemniał, ale po chwili zaczął z cholerną namiętnością. Jego dłonie znalazły się na mojej pupie, gdy usłyszałam:
- Ciszej tam. – i śmiech...
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak myślicie czyj śmiech? :) (chce żyć!:D)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz