-
Gdzie jesteś?! – krzyknął Kendall
-
Coś się stało? – z namiotu przy którym stałam wyszedł jakiś chłopak
-
Nie tylko kolega chce mnie zabić. – uśmiechnęłam się
-
To wbijaj. – powiedziała jakaś dziewczyna
-
Nie spoko. – zaśmiałam się
-
Karolina. – zauważyłam blond czuprynę Kenda
-
A jednak skorzystam. – weszłam do namiotu, a ten chłopak zasunął wejście
-
Co mu zrobiłaś? – zachichotała ta dziewczyna
-
No zaliczył glebę i kolejny raz prawie zaliczył. A jeszcze przeze mnie pewna
dziewczynka się do niego przykleiła.
Przedstawili
mi się, a potem obudził się ich synek i poznałam Kostka :) Posiedziałam kilka
minut u nich i wychodząc powiedziałam dzięki, a oni w odpowiedzi zachichotali i
powiedzieli, że służą pomocą. Gdy wyszłam z namiotu i tylko odwróciłam się ktoś
mnie złapał w talii.
-
Nie no! – był to James
-
Czyli się nie udało. – zaśmiał się Arek
-
To nie ten chce mnie zabić. – zachichotałam
-
Ale Kendall i tak Cię ukatrupi. – zaśmiał się James
-
Ochłonie to może nie.
-
James masz ją? – usłyszałam Kendalla
-
Nie. – zatkałam mu buzię ręką
-
Tak. – krzyknął James, a Martyna z Arkiem się zaśmiali
-
No dzięki. – chciałam się wyrwać Jamesowi, ale nic z tego
-
Karolcia. – wyszczerzył się Kendall
-
Co mi zrobisz? – zrobiłam minkę bezbronnego dziecka
-
Chodź. – pociągnął mnie za rękę, ale ja nie chciałam się ruszyć, więc wziął
mnie na ręce
-
Kend!
-
Bądź cicho łachudro.
Na
rękach zaniósł mnie pod Natę, a ja nie wiedziałam co on planuje. W końcu
oznajmił mi, że mnie po prostu upije, a ja będę miała rano zgon. Stawia to nie
ma problemu ;) Weszliśmy do klubu i Kendall poszedł zamówić po piwie.
-
Nie upij się zbytnio. – zaśmiał się James
-
Nie bój żaby. – spojrzał na mnie zaskoczony
-
Co? – znów się zaśmiał
-
Zwrot polski po angielsku.
-
Aha. – zaśmialiśmy się oboje
Przyszedł Kend i rzekł:
-
Duszkiem. – podstawił mi pod nos
-
Co? – tak to ja się upije, aż za szybko
-
Pij. – wzięłam i szybko wypiłam
-
Jedno, dwa i leżysz. – wyszczerzył się i usiadł naprzeciwko nas
-
Najwyżej.
-
Będziesz łatwiejsza. – poruszył brwiami i dostał ode mnie kopniaka pod stołem
-
No co ? – zaczął masować sobie nogę
-
A Ty tak ogólnie pij. – podał mi swoje nienaruszone piwo
-
No daj jej odetchnąć. – śmiał się James
-
No dobra. Ale to powoli. – wzięłam łyka
-
Nie, pij. – podszedł do mnie, przechylił moją głowę do tyłu i zaczął wlewać do
ust
-
Kendall! – śmiał się James i chciał
odciągnąć ode mnie to piwo, a że już wylało się na mnie to nie jego wina
-
Sorki! – krzyknęli oboje, a większość osób w klubie śmiała się razem z nami
-
Co wy robicie? – dosiedli się do nas Logan z Magdą
-
Oblewają mnie piwem. – wskazałam na swoją koszulkę
-
Będę piła powoli. – spiorunowałam wzrokiem Kendalla, gdy się wytarłam
-
Ok, ok. – zaśmiał się
-
Mi pasuje, żebyś się upiła. – szepnął mi do ucha James i się wyszczerzył
-
Kretyn. – uderzyłam go łokciem
-
Au!
-
Z takimi tekstami to nie do mnie. – wystawiłam język, a ten mnie od razu pocałował
-
Bleee! – powiedziała pozostała trójka
-
Spadówa. – wystawiliśmy im oboje języki i śmialiśmy się
-
Kocham Cię. – szepnął mi do ucha, a ja odpowiedziałam mu uśmiechem i przytuliłam
się do niego
Gdy
dopiłam te piwo nie powiem, ale zaczęło mi szumieć trochę w głowie. Kendallek
załatwił mi kolejne piwo i na jego szczęście nie zmuszał go we mnie tylko piłam
je sobie powoli. Ale w połowie już trochę wirowały mi obrazy.
-
Nie masz już dość? – zaśmiał się Kend
-
Mam. Pasuje.
-
A może łyka? – zaśmiał się Logan
-
Spadaj. – położyłam głowę na ramieniu Jamesa
-
Śpiąca? – spytał mnie mój chłopak :)
-
Śpiąca.
-
To wstawaj.
-
Dobra, dojdę sama. Posiedź z nimi. – wstałam i dla pewności przytrzymałam się
stołu
-
Dojdziesz? – zaśmiał się Kendall
-
Ja Cię lepiej odprowadzę. – wstał do mnie James z uśmiechem
-
Nie. – chciałam odejść, ale nogi się pode mną ugięły i wpadłam na Logana
-
Pijaczka no. – zaśmiał się ze mnie Logan
-
Przez Kenda. – odparłam od razu
-
Chodź. – wziął mnie pod ramię James i odprowadził do namiotu
-
Teraz możesz wracać do nich. – pomógł mi
usiąść na materacu, a sam kucnął przy mnie
-
Ale wole zostać z Tobą. – uśmiechnął się
-
Idź przypilnuj Magdy, bo jeszcze i ją Kendall upije. – zaśmiał się
-
Wrócę jak najszybciej. – musnął moje usta i chciał odejść, ale przyciągnęłam go
za koszulkę do siebie
-
Długo Cię nie będzie. – pocałowałam go dość długaśnie
-
Kocham. – musnął jeszcze raz moje usta, a ja położyłam się na materacu i
przykrywałam się kołdrą
Czułam
się, że nie minęło kilka minut, a ktoś narobił hałasu.
-
Ciszej. – otworzyłam jedno oko, żeby zobaczyć kto narobił hałasu
-
Sorki. – szepnął Carlos z Karolą
-
Nie dość, że Kend się nade mną znęcał to jeszcze wy.
-
Jak to znęcał? – spytała Karolina
-
Upił za karę. – wybuchli śmiechem
-
Ciszej! – zakrywałam sobie uszy, a oni od razu zatkali sobie usta dłońmi
-
Łajzy. – wyczłapałam się z materaca
-
Pomóż. – wyciągnęłam rękę, a Karola podciągnęła mnie do góry i zachwiałam się
-
Kendall to ma sposoby.
Chciałam
pomyśleć o zemście, ale poczułam tylko okropny ból głowy i darowałam sobie.
Rano pomyślę. Wyszłam z namiotu i skierowałam się do łazienki, a odchodząc już
od toalet złapał mnie ktoś w pasie.
-
Co tam mała? – zachichotał ktoś
-
Już przyszedłeś kochanie? – odwróciłam się i nie dałam mu szansy na odpowiedź i
zaczęłam całować, a po chwili znaleźliśmy się pod ścianą
-
Karola… - chciał coś powiedzieć
-
Oj cicho James.
-
Ale… - przerwałam mu pocałunkiem
Na
początku nie odwzajemniał, ale po chwili zaczął z cholerną namiętnością. Jego
dłonie znalazły się na mojej pupie, gdy usłyszałam:
- Ciszej tam. – i śmiech...------------------------------------------------------------------------------------------------------Jak myślicie czyj śmiech? :) (chce żyć!:D)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz