piątek, 24 sierpnia 2012

rozdział 39


- Zaraz, zaraz. Nie bądź taki pewny. – poprawił się, a ja zjechałam niżej i poczułam namiocik
- James. – zaśmiałam się
- No co? – wyszczerzył się i położył kartę
- Czyżby masz ochotę? – szepnęłam mu do ucha i przygryzłam jego płatek uszny
- Jakbyś nie wiedziała. – zaśmialiśmy się
- To wygrywaj i gdzieś się przejdziemy. – przejechałam noskiem po jego policzku i musnęłam go ustami
- Ale mnie nie rozpraszaj. – uśmiechnął się i musnął moje usta
- Rozpraszaj, rozpraszaj. – wtrącił Logan
- Spadaj. – powiedziałam razem z Jamesem i wszyscy zaczęliśmy się śmiać
Szybko skończyli i Logan przegrał.
- Miałaś go rozpraszać.
- Oj cicho. Chodź. – wstałam z Jamesa i pociągnęłam za rękę
- Gdzie idziemy? – szepnęłam przed namiotem
- Mam pomysł. – okrążył namiot, a ja podążyłam za nim
- Co Ty James? – spytałam
- Czekaj. – otworzył ,,tajemne wejście’’ i wyszedł z ręcznikiem
- Aaa. – wyszczerzyłam się
- Co wy? – z drugiej strony pojawili się Logan i Kendall
- Nic. – James zdążył schować ręcznik i wyszczerzył się
- Pff… - powiedzieli i zamknęli naszą sypialnie, a potem zaśmialiśmy się piątką
- Chodź. – pociągnął mnie za rękę i poszliśmy pod prysznic
Zamknął szybko drzwi na klucz i zaczął się rozbierać, a ja zaczęłam się na niego patrzyć i śmiać.
- No co? – wyszczerzył się zdejmując spodnie
- Mam głupiego chłopaka. – zachichotałam i zaczęłam zdejmować bluzkę, a gdy James już był w samych bokserkach sam zaczął wszystko ze mnie zdejmować i po chwili miałam na sobie tylko bieliznę
- Kocham Cie Kotek. – powiedział i zaczął mnie całować, a po chwili już nie miałam na sobie stanika, a po chwili także i dolnej partii razem z Jamesem i weszliśmy pod prysznic, a James okręcił wodę
- Żeby nie było. – powiedział i zaśmialiśmy się, a po chwili już się zaspokoiliśmy
- Napaleniec. – uśmiechnęłam się
- A to wszystko przez Ciebie. – wystawił ząbki
- Nikt mi Cię nie odbierze? – spytałam cicho
- Nie. Jestem tylko Twój. – na potwierdzenie pocałował mnie
- Chyba, że Ty nie będziesz mnie chciała. – powiedział smutno
- Nigdy w życiu. – mocniej go przytuliłam
- I bardzo mnie to cieszy.
Wytarliśmy się i wyszliśmy z pod prysznica, a tam Logan mył ręce.
- Tył zwrot. – powiedziałam, ale już za późno
- A wy co? – podszedł do nas i zaczął się śmiać
- Dobra, przecież wiadomo. – brechtał z nas Logan
- Buźka na kłódkę. – ostrzegłam go
- Spoko, spoko. – zaśmiał się
Poszliśmy do namiotu, a James jeszcze poszedł do tyłu zostawić ręcznik i przeszedł do środka przez naszą sypialnię.
- Aaa braliście prysznic. – zaśmiał się Kendall widząc mnie
- Fuck. Mokre włosy. – dotknęłam swoich włosów
- Nawet nic nie musiałem mówić. – znów śmiał się Logan
- Spadówa. – wystawiłam im język
- O czym gadka? – spytała rozbawiona Madzia
- Aaa… No yh… wyczaili co zrobiłam z Jamesem.
- Czyli? – zaczęła się śmiać
- Wkurzające jest to, że każdy musi wiedzieć kiedy to robimy.
- Przed nimi nie da się nic ukryć. – objął mnie James
- To nie jest pocieszające. – zaśmiałam się
- Oj tam, oj tam. Niech sobie wiedzą. – objął mnie w talii i przytulił od tyłu, a potem zaczął smyrać noskiem po szyi
- Chyba nie do końca go zaspokoiłaś. – zaśmiał się Kendall
- Stul pyszczek. – kopnęłam go w tyłek, a on się przewrócił i rzecz jasna skomentowaliśmy to śmiechem
- Dzięki. – wstał i widziałam, że chce się jakoś odegrać, więc wyrwałam się Jamesowi i wybiegłam z namiotu
- I tak Cię złapie. – wybiegł za mną, a ja już byłam na ulicy
- Kendall, ale to nie moja wina, że się potknąłeś. – szłam rozbawiona przodem do niego, a ten szedł już wolniejszym tempem
- Nie wcale. Jak byś mnie nie kopnęła to bym nie zaliczył gleby.
- Oj tam, oj tam. – zaśmiałam się
- Ja Ci dam oj tam, oj tam. – zaczął na nowo biec, więc i ja biegiem ruszyłam do przodu
- Karolina no! – zaczął się śmiać, ale nie miałam zamiaru zwolnić
- Kendall no! – papugowałam go i biegłam dalej, odwracając się na chwilę i nie był to dobry pomysł, bo na kogoś wbiegłam
- Sory! – zobaczyłam, że to Marcin
- Spoko. – uśmiechnął się
- Czy mi się wydaje, czy Kendall Cię goni? – zaśmiał się, a ja się odwróciłam i już zaraz był przy nas
- Tak. – zaśmiałam się i odbiegłam od niego, a w końcu schowałam się za drzewem, a Kendalla nigdzie nie widziałam
- Buu!!! – krzyknął mi po chwili ktoś do ucha, a ja się przewróciłam
- Kendall! – zmierzyłam go wzrokiem
- Łachudro jedna. – usiadł na mnie okrakiem i oczywiście zaczął łaskotać
- Kendall ja Cię proszę! – śmiałam się cały czas
- Bezkarnie Ci to nie przejdzie. – śmiał się razem ze mną
- Jasne, jasne. – przestał na chwilę
- Pewna?
- Tak. – wyszczerzyłam się
- Marzysz. – zaczął mnie znów łaskotać i dręczył mnie dłuższą chwilę
- Piotrek zobacz jak się tam gwałcą. – powiedział ktoś głośniej, a ja od razu się odwróciłam i zobaczyłam jak Fabian i Piotrek stoją niedaleko na ulicy
- Chyba sam się gwałcisz. – zaśmiałam się
- A Ty łajzo przestań. – udało mi się złapać ręce Kendalla
- Ups… - spojrzał na mnie zdziwiony, a ja wyślizgnęłam się spod niego
- Jesteś świnią Kendallu Schmidtcie! (nie wiem czy dobrze napisałam :))
- Kendall Schimdt? – było słychać głos kilku dziewczynek i gdy spojrzałam na ulice rozglądały się
- Kładź się. – powiedział cicho i nim zdążyłam coś zrobić już leżał na mnie i położył głowę na moim lewym ramieniu, tak żeby żadna go nie zauważyła
- I nie waż się coś krzyknąć. – szepnął mi do ucha
- A wy to na co się gapicie i się brechtacie? – do chłopaków podszedł Michał i popatrzył tam gdzie i oni patrzyli czyli na nas
- A Ci to co? – zaśmiał się
- Gwałcą się. – odpowiedzieli, a potem jeszcze głośniej zaczęli się śmiać
- Pożałujesz tych słów. – zauważył błyski fleszy
- Kendall już mamy miejsce w gazecie. – odwróciłam od razu głowę do niego
- Co? – zdziwił się i odwrócił głowę do mnie, że mieliśmy twarze w małej odległości od siebie
- Ktoś nam fotki cyknął. Jakaś szuja przyjechała tu za nami.
- Najwyżej. – zaśmiał się i odchylił głowę, żeby się porozglądać
- Żadnej dziewczynki. – wstał ze mnie i podał rękę
- Szuja. – podniosłam się i zaczęłam otrzepywać
- O to już się nie gwałcą? – powiedział Fabian i zaczął się na nowo śmiać
- Nie. – wyszliśmy zza tego drzewa i podeszliśmy do nich
- Co Ci zrobiła? – spytał rozbawiony Michał
- Kopnęła i zaliczyłem glebę. – spiorunował mnie wzrokiem, a ja wraz z chłopakami wybuchliśmy śmiechem
- No dzięki. – założył ręce na klacie
- Wyluzuj. Przepraszam no. – pocałowałam go w policzek
- Nie działa. A jeszcze wykrzykujesz moje nazwisko.
- Kendall! – krzyknęła jakaś dziewczynka i wbiegła w jego ramiona
- Świetnie. – próbował ją jakoś odciągnąć, ale nic z tego
- Ej Patrycja wyluzuj co? – chłopaki jakoś odciągnęli ją od niego
- Kto to? – spytałam ich
- Miejscowa fanka każdego zespołu. – powiedział Piotrek specjalnie po angielsku (dziewczynka miała około 10 może 11 lat) i mogliśmy mieć pewność, że nie zrozumiała, bo zadała pytanie.
- Co powiedziałeś? Nic nie zrozumiałam.
- Nie ważne. Idź lepiej do domu.
- Fajnie. – założyła ręce i odeszła
- Ja się idę schować. – zmroził mnie wzrokiem i udał w stronę pola namiotowego
- Dobra ja też spadam. Narazka. – podbiegłam do niego i podskoczyłam na jego ramionach
- Karola! – krzyknął i upadł, ale oparł się na rękach i nie dosłownie leżał, a znów usłyszeliśmy śmiech chłopaków
- Sorki! – zaśmiałam się i zaczęłam biec w stronę namiotu, a gdy do niego wbiegłam, wpadłam do naszej sypialni i zasunęłam ją
- Co jest? – usłyszałam pytanie od Magdy, Jamesa i Logana
- Cicho! – szepnęłam, a po chwili usłyszałam Kendalla
- Gdzie ta łachudra? – nikt mu nie odpowiedział
- Pewnie tu. – widziałam, że podszedł do naszej sypialni, a ja otworzyłam tyle przejście i schowałam się za jakimś namiotem
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie ma to jak wredna Karolcia :D I nie wiem czy pisałam, Bohaterowie są zaktualizowani :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz