piątek, 24 sierpnia 2012

rozdział 25

- Przez Logana. – skłamałam
- Aha. Ja pierwszy raz tu przyszłam z Jamesem. Nie znam żadnego z nich.
- Hmm… Opowiedzieć Ci trochę o nich? – poruszyłam brwiami, a ona się zaśmiała
- No możesz. – uśmiechnęła się
- To tak. Blondyn to Kendall. Spoko facet, zabawny, ale ma opóźniony zapłon. – zaśmiałam się cicho
- Ten brunet obok którego siedziałam to właśnie Logan. Jest najrozważniejszy z nich wszystkich. A ten który siedział na fotelu to Carlos. Najzabawniejszy z nich i da się nabrać na wszystko. – zaśmiałam się przypominając sobie jak nabrałam go z Madzią
- To znaczy? – zapytała uśmiechając się
- Kiedyś oglądaliśmy horror i tam zabijała taka zmora, która mówiła, że osoba zginie za 7 dni i zadzwoniłam na stacjonarny numer, a James zrobiłam tak, że odebrał Carlos i mu to powiedziałam. Po tygodniu nabrałam go z moją młodszą siostrę. To był przecudny widok jak uciekał chowając się za wszystkim. – zaśmiałyśmy się obie
- To widzę, że śmiechu jest tu bardzo dużo. – uśmiechnęła się
- O tak. Wyśmiejesz się za wszystkie czasy.
- A nie wiesz czy James jest zajęty? – spytała rumieniąc się, a mnie wcięło
- Z tego co wiem, to ostatnio pokłócił się z dziewczyną i nie odzywają się do siebie. Ale jak będzie chciał to Ci powie. Ja nie chce się mieszać.
- Hmm… A nie powiesz nikomu, że on się mi podoba? – spytała nieśmiało
- Spoko. – uśmiechnęłam się, choć czułam jakby wielki kamień przyciskał mi serce
- A gdzie mogłabym się rozpakować? – spytała zmieniając temat
- Ta szafa jest pusta. – wskazałam na szafę obok okna
- Ok. – uśmiechnęła się i zaczęła się rozpakowywać
Wyszłam z pokoju i poszłam szybko do łazienki. Łzy same zaczęły mi lecieć. Miły dał mi prezent na urodziny. Nie ma co. Usiadłam na podłodze i wyciągnęłam telefon. Wybrałam numer do Karoliny. Musiałam się komuś wygadać.
- Karolina? – spytała odbierając telefon
- Tak to ja. – zaszlochałam
- Ej mała co jest? – głos jej zmiękł
- Ja już nie daję rady. – rozryczałam się jeszcze bardziej
- Co się stało?
- Dużo by opowiadać, ale James próbuje mi dogryźć i mu się udaje.
- Jak to James? Gdzie Ty teraz jesteś?
- U chłopaków.
- Jak to?
- Jesteś teraz w domu? – spytałam
- No tak.
- To bądź na skype, ok.?
- Dobrze. I nie płacz.
- To do zobaczenia. – rozłączyłam się, wytarłam oczy i poszłam do Logana
- Logi masz w lapku skype? – spytałam go
- Niestety nie. Ale któryś z chłopaków chyba ma.
- A ok. – poszłam do Carlosa, omijając pokój Jamesa
- Carlos masz skype? – spytałam, wchodząc do niego
- Niestety nie.
- Ok. – wyszłam i zeszłam do salonu, a tam siedział Kendall
- Hej. Masz skype na lapku?
- Ja nie, ale James ma.
- Jak chcesz to idź do mnie do pokoju. Ale nie odłączaj go z prądu, bo padł mi. A hasło znasz. – odpowiedział z kuchni
- Dzięki. – powiedziałam, choć chciałam tego uniknąć
Weszłam do Jamesa i nic się nie zmieniło w jego pokoju. Włączyłam skype, dodałam swój profil i zadzwoniłam do Karoliny.

~~perspektywa Karoli 2~~

Byłam szczęśliwa, że się odezwała. Straciłam wszystkie trzy przyjaciółki i mam wielką nadzieję, że Karolę odzyskam. Inaczej by się nie odzywała.
- Hej. – powiedziała nieśmiało
- No hej. Co się stało? Czemu płakałaś? – spytałam ciekawa o chodziło
- Może opowiem wszystko od początku? – zaproponowała
- Właśnie. Dlaczego głupia odeszłaś co? I nawet do nikogo się nie odezwałaś?
- Wpadłam z Łukaszem. – spuściła głowę
- CO?! – mocno się zdziwiłam
- No tak. Wtedy jak byliśmy w szpitalu to się dowiedziałam, ale nic nie powiedziałam.
- Przecież mogłaś mi powiedzieć. Kiedy będziesz rodzić? – spytałam
- Nie będę… - szepnęła
- Co? – zdziwiona, spojrzałam na jej brzuch
- Usunęłaś? – przestraszyłam się
- Nie… Poczekaj.
- Ok. Słucham.
- Te zdjęcia, które ukazały się w gazecie to było wtedy gdy powiedziałam Łukaszowi, że jestem w ciąży. Zaczął mnie całować, przytulać i ustaliśmy, że odcinamy się od rodziny i znajomych po czym zaczynamy nowe życie. Nie chciałam tego mówić rodzicom.
- Przecież rodzice by Ci pomogli.
- Bałam się, że zostanę z tym sama, a Łukasz znalazł domek, który wynajęliśmy i wprowadziliśmy się tam. Jakiś czas potem gdy włączyłam telefon i sprawdzałam kto dzwonił, zadzwonił James i obiecałam mu podczas tej rozmowy, że będę czasami do niego dzwonić i mówić co tam u mnie. Za każdym razem pytał czy go kocham, a ja zawsze mówiłam mu prawdę i utrzymywaliśmy kontakty. Jakiś czas potem gdy szłam z Łukaszem do lekarza, wpadłam na Logana i obiecał mi, że nie powie o ciąży nikomu. Kiedyś wpadł do mnie z piosenką napisaną przez Jamesa i wiedział już gdzie mieszkam. Dwa dni temu Łukasz wpadł do domu, powiedział, że musimy się wyprowadzić, a potem zaczął nas pakować, ale zadzwoniła policja do drzwi i go zamknęli.
- W co on się wpakował? – zdziwiłam się
- Dilował kretyn…
- Co za pieprzony gnojek. – wkurzyłam się na tego idiotę
- Po tym jak już policja pojechała zadzwoniłam do Logana i rozbolał mnie brzuch. Powiedział, żeby przyjechał i wypadł mi telefon. On nie mógł to wysłał Jamesa. James zawiózł mnie do szpitala i okazało się, że straciłam dziecko.
- Ojej…
- Wiesz masz mieszane uczucia co do tej ciąży. Z jednej strony jej nie chciałam, ale z drugiej to było moje dziecko i nie wiem jak się zachowywać. No ale przejdźmy do rzeczy. Potem wróciliśmy z Jamesem do domu i pogodziliśmy się.
- Seksiliście się co? – zaśmiałam się będąc i tak tego pewna
- Oj cicho małpo. – zachichotała
- Wczoraj wpadł właściciel domu i powiedział, że mam się wynosić. James stwierdził, że przeprowadzam się do nich, ale ja nie chciałam no i pokłóciliśmy się. Powiedział, że z Łukaszem to bez żadnych zahamowań mieszkam, a że z nim teraz nie chce.
- Czemu nie chciałaś?
- No bo nie chciałam tego spieprzyć.
- No ok, co dalej?
- Wybiegłam za nim i potem ktoś przyjechał, no ale to był Logan. On mi wytłumaczył na spokojnie, że i tak muszę z nimi zamieszkać, bo nie znajdę tak szybko mieszkania. No i pojechaliśmy. Cały czas James mnie olewał, a dziś rano w pokoju znalazłam trzy prezenty.
- Ojeju no tak, masz dziś urodzinki. Wszystkiego naj. – wyszczerzyłam się
- Dzięki. – uśmiechnęła się również
- Okazało się, że Kendall nic nie wiedział no i jeden był od Jamesa.
- Czyli mu zależy. – stwierdziłam
- Słuchaj dalej. Logan powiedział, że James chciał mi dać tą sukienkę w dniu wyjazdu do Polski. Potem siedzieliśmy sobie z chłopakami oglądając film, gdy James wprowadza jakąś pannę i ogłasza, że zamieszka razem ze mną w pokoju. Ja radośnie zaprowadziłam ją do pokoju, a James patrzył na mnie zdziwiony.
- Mądra dziewczyna. – powiedziałam i obie zaśmiałyśmy się
- W pokoju pogadałam z nią i powiedziała, że on jej się podoba. spuściła głowę
- Mała… Nie martw się. James się ogarnie i wrócicie do siebie.
- Tylko wiesz to już mnie wkurza. Nawrzuca mi zawsze i potem sobie wychodzi. Pamiętasz akcje jak musiałam polecieć do Polski poznać Madzię, albo awanturę jak powiedział, że wyjeżdżają na tydzień, a ja przyjęłam to normalnie, bo to logiczne, że jest gwiazdą i muszą wyjeżdżać, a on mi pojechał, że mi na nim nie zależy. A teraz ta awantura.
- A kochasz go? – spytałam
- Chyba kocham. Nie jestem już pewna. Smutno mi z powodu tej Jessiki, ale no zobaczymy jak to będzie. Jutro mama do mnie przylatuje. – przekręciła oczami
- Serio? To ja się z nią zabieram.
- Przestań nie będziesz zawalać szkoły.
- Jeszcze tylko jutro do szkoły i od poniedziałku wolne, bo święta.
- No tak, ale nie musisz lecieć dla mnie.
- Przy okazji do Carlosa. – poruszyłam brwiami
- Ty nie wiesz co on mi proponował. – zaśmiała się
- Co takiego? – zachichotałam
- Gdy wczoraj przyjechałam, wzięli moje walizki z Kendallem i poszli na górę. Zatrzymali się przy pokoju Jamesa i Logana i pytają: James czy Logan? Na to ja, że pokój gościny, a na to Kendall, że on ma też wolny pokój, a Carlos stwierdził, że do niego też mogę wbijać, bo jestem Twoją przyjaciółką i nie powinnaś być zazdrosna.
- Mój głupek. – uśmiechnęłam się i zaśmiałyśmy się. Ten mój Carlos to naprawdę szalony jest :)
- Czyli jutro się zobaczymy? – zapytała z uśmiechem
- No pewnie. Ale nie boisz się rozmowy z mamą?
- Boję i to jak cholera. Do tego James  mnie wkurwia. Grr…
- Będzie dobrze. – do pokoju wpadł James
- Ja tylko na chwilę. Jessica chce pożyczyć ode mnie jakąś koszulkę, bo zapomniała piżamy. – powiedział i zaczął szperać w szafie, a ja zauważyłam, że Karola się tam gotuje
- Zmień minę. Nie daj po sobie poznać. – powiedziałam do niej przez skype specjalnie po polsku, jak i przez całą naszą rozmowę gadałyśmy po polsku
- Ale jak? – powiedziała smutno i odwróciła się do komputera
- Nie załamuj się. Daj popalić dupkowi.
- Mam nadzieję, że nie gadacie o mnie. – odezwał się
- Nie martw się. Nie jesteś najważniejszą osobą, żeby z każdym o Tobie rozmawiać. – odpowiedziała oschle, a ja zaczęłam kaszleć ze śmiechu rozbawiona jej odpowiedzią
- Głupia. – powiedziała do mnie i się uśmiechnęła
- O co Ci chodzi, co? – odwrócił ją do siebie
- O nic. – okręciła głowę, ale on znów ją obrócił
- Co zazdrosna? – spytał uśmiechając się
- Chyba w marzeniach. – powiedziała, a James zamknął pokrywę laptopa i tyle ich widziałam, ale szczęśliwa zeszłam z laptopa, w końcu jakieś wieści od niej, a potem skontaktowałam się z jej mamą i obgadałam nasz wyjazd do nich

~~perspektywa Karoli 1~~

- Zazdrosna. – odparł James z uśmiechem i zaczął mnie całować
- James! – odepchnęłam go
- Co? – spytał zdziwiony
- Co Ty sobie myślisz, co? – wstałam i spojrzałam mu w oczy
- Zależy Ci na mnie? – podszedł do mnie bliżej
- Właśnie się nad tym zastanawiam.
- Jak to? – zdziwił się
- O wszystko masz do mnie pretensje. Teraz próbujesz wzbudzić we mnie zazdrość przyprowadzając tu Jessicę. O co Ci w ogóle chodzi?
- Dobra czasami może trochę przesadzam, ale wcześniej Ci to jakoś nie przeszkadzało.
- Ale od wczoraj zaczęło. Powiedziałeś co o tym wszystkim myślisz i sobie wyszedłeś. Tak trudno byłoby Ci wysłuchać dlaczego nie chciałam tu przyjechać? Coś by się stało jak bym to powiedziała.
- To powiedz mi teraz.
- Teraz to ja nie mam ochoty. – wyszłam z pokoju, trzaskając drzwiami
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kłótnia między nimi trwa :D Przeżyje, że ich kłócę? :D
Ta laba daje mi natchnienie i jak na razie dodaje codziennie ;)
Mam nadzieję, że się podoba :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz