piątek, 24 sierpnia 2012

rozdział 10

- Co mówi? – spytał James
- Że nie chce z nikim gadać. – powiedziała mu po angielsku
- Nawet ze mną? – spytał
- Nawet z Tobą. – powiedziałam wściekła
- Karolina jak komuś powiesz to będzie lepiej.
- Nie sądzę.
- Nie warto się przekonać? – podeszłam do drzwi i otworzyłam je
- Właź. – powiedziałam do niej
Usiadłyśmy na wannie.
- Co jest? – spytała
- Moi rodzice adoptują jakąś dziewczynkę.
- No to chyba fajnie, no nie?
- Fajnie, fajnie.
- To czemu się tak wściekasz?
- Bo mama każe mi przylecieć i powitać ją.
- Co?! – krzyknęła zdziwiona
- Właśnie. Ja nie chce lecieć.
- I zostawisz mnie samą? – spytała zła
- Masz powiedzieć, że nie przylecę? To nawet nie wrócę tutaj.
- No dzięki. – powiedziała i wyszła szybko z łazienki
Wybiegłam za nią do pokoju Carlosa, ale się szybko zamknęła.
- Karolina! – zaczęłam walić w drzwi
- Nie chce z Tobą gadać!
- No ej! Co ja mam zrobić? Tak to polecę tylko na 4 dni, a jak bym nie poleciała to sami by tu przyjechali i już bym tu nie wróciła.
- Może byś powiedziała to Jamesowi? – powiedziała specjalnie po angielsku
- Co takiego? – spytał
- Zaczekaj. – powiedziałam do niego
- Karolina nie wkurzaj się na mnie.
- Nie chce tu zostać sama z czteroma chłopakami. – powiedziała wychodząc z pokoju
- Wrócę we środę.
- A kiedy masz wyjechać? – zapytała
- W niedziele.
- Czyli po jutrze.
- No niestety.
- Musisz powiedzieć panu J.
- Wkurzy się tak jak Ty.
- On nie jest taki jak ja. Ja jestem nadpobudliwa. – zaśmiałyśmy się
- To się zgadza.
- Kotku już ok.? – spytał James
- Powiedzmy.
- To powiesz mi o co chodzi? – spytał
- Powinnam. – powiedziałam i pociągnęłam go do pokoju
- Więc o co chodzi? – spytał zamykając drzwi
- Moi rodzice adoptują jakąś dziewczynkę.
- I dlatego się tak wściekasz?
- Nie. Mama kazała mi przyjechać, żeby ją powitać.
- Co takiego? – spojrzał na mnie zdziwiony
- Muszę polecieć do domu.
- Akurat jak staliśmy się parą. Świetnie. – powiedział i wyszedł z pokoju
- No James. – powiedziałam wychodząc za nim, a jego już nie było w domu
- Co się stało? – spytał Logan
- Nic. – wyszłam na dwór, ale nigdzie go nie widziałam i wróciłam do domu
- Źle to przyjął. – stwierdziła Karolina
- No co Ty? – powiedziałam i poszłam do siebie, wchodząc trzasnęłam drzwiami
- Hej mała. – wszedł za mną Logan
- Co chcesz? – powiedziałam oschło
- Co się stało? – spytał delikatnie
- Nie ważne. – powiedziałam
- Możesz mi powiedzieć.
- Nie chce.
- Mała możesz mi zaufać, przecież.
- Nie o to chodzi.
- Mogę Ci obiecać, że nie zareaguje tak jak James i Karolina.
- Yyhh. No bo moi rodzice postanowili, że zaadoptują jakąś 13-letnią dziewczynkę.
- No to chyba fajnie?
- No tak, ale chodzi o to, że mama kazała mi przylecieć i poznać ją.
- No i co w związku z tym? Nie ogarniam za bardzo.
- Właśnie o to wkurzył się  James i Karolina.
- Chyba musisz poznać swoją nową siostrę. Na ile jedziesz?
- Na 4 dni.
- Przecież to bardzo krótko.
- James się wkurzył, że od razu jak jesteśmy parą wyjeżdżam.
- Ale musisz.
- No muszę. Ja bym chciała tu zostać jak najdłużej. Ale w sumie powinnam poznać siostrę.
- Właśnie.
- Jak bym nie pojechała to rodzice sami by przyjechali i zabrali, a wtedy już na pewno bym tu nigdy nie wróciła.
- James to zrozumie. Daj mu czas.
- Ale ja nie rozumiem za co on się na mnie wkurzył. To nie moja wina.
- Poniosło go trochę za bardzo, ale sama wiesz, że długo nie jesteście parą. – zaśmiał się
- Oj no! – zaśmiałam się i walnęłam go w ramię
- Dzięki. – przytuliłam go
- Zawsze możesz na mnie liczyć. – uśmiechnął się
- Dzięki jeszcze raz.
- Spoko. – wszedł James
- Chyba przeszkadzam. – powiedział i wyszedł
- James! – krzyknęłam razem z Loganem, a chłopak za nim poszedł
- Musicie pogadać. – wepchał Jamesa do środka i zamknął drzwi
- James. – powiedziałam i wstałam do niego
- Przeszkodziłem wam. – powiedział i się odwrócił do wyjścia
- James niby w czym?
- A skąd ja mam wiedzieć co pomiędzy wami jest?
- Co takiego? – spytałam go zdziwiona odwracając do siebie
- Mówię co widziałem.
- Widziałeś jak mnie przytula i sądzisz, że coś nas łączy? – spytałam go wściekła
- Nie wiem.
- Przynajmniej on zrozumiał, że muszę jechać do domu. Myślisz, że nie chciałabym zostać? Mama nie zmusiła do tego.
- Po co mu to powiedziałaś?
- To jest przyjaciel to chyba mogłam mu powiedzieć.
- Nie potrzebnie.
- James ogarnij się, co?
- Ja? To Ty wyjeżdżasz zaraz po tym jak staliśmy się parą. Co mam o tym myśleć?
- James jadę, żeby poznać nową siostrę. Myślisz, że nie chce z Tobą być?
- Nie wiem. – powiedział i spuścił głowę
- Wyciągasz pochopne wnioski, oskarżasz, że łączy mnie coś z Loganem i wkurzasz się na mnie, że mu to powiedziałam. To jest nienormalnie. – powiedziałam i wyszłam z pokoju, a potem z domu
Poszłam do domu cioci Julii po pieniądze. Weszłam szybko do pokoju mojego i Łukasza, ale na szczęście go tam nie było. Wzięłam kasę i zadzwoniłam po taksówkę. Po kilku minutach była i wsiadłam do niej prosząc kierowcę o kurs na lotnisko. Gdy dojechałam zapytałam się o loty do Warszawy. Okazało się, że za 20 minut odlatuje i że jest akurat kilka wolnych miejsc. Wykupiłam bilet i od razu skierowałam się do sali odlotów. Weszłam na pokład samolotu i usiadłam na swoim miejscu. Po chwili zauważyłam, że do samolotu wszedł Łukasz.
- Nie no super. – szepnęłam do siebie i odwróciłam głowę, ale okazało się, że usiadł obok mnie
- Karolina? – spytał
Nie odwracałam głowy i patrzyłam się w okno.
- Hej Karola. – odwrócił moją głowę
- Co tu robisz? – spytał
- No ciekawe. – powiedziałam i odwróciłam głowę
- Słońce ja Cię przepraszam. – znów odwrócił mnie i przytrzymał
- Ja nie chcę tego słuchać.
- Przepraszam. Nie wiem co mną wtedy kierowało.
- Nie obchodzi mnie to. I tak z nami koniec.
- Kochanie ja Ciebie kocham. – próbował mnie pocałować
- Łukasz ja Ciebie nie. – odwróciłam głowę
- Przez tą głupią szmatę.
- Pretensje miej do siebie. Gdyby nie Ty z tego by nic nie wyszło.
- Nie żałujesz, że to się skończyło? – spytał, a stewardessa powiedziała, żeby zapiąć pasy
- Nie. Tego akurat nie żałuje. – powiedziałam, nie patrząc na niego tylko zapinając się
- A czego? – spytał smutno, zapinając pasy i nie patrząc na mnie
- Że Ci się oddałam.
- Skarbie nie chciałem tego.
- Nie mów tak do mnie. My już nigdy nie będziemy parą.
- A przyjaciółmi?
- Nie wiem. – spojrzałam na niego
- Ty mówisz serio, że chcesz się ze mną przyjaźnić?
- Jeśli nie związek to chociaż to.
- Nie wiem. Nie myślałam o tym.
- A czemu wracasz do Warszawy?
- Moi rodzice adoptują dziewczynkę.
- O fajnie. Będziesz mieć siostrzyczkę.
- Też się cieszę. – uśmiechnęłam się
- Wracasz jeszcze do L.A.?
- Zamierzam.
- A kiedy?
- Nie wiem jeszcze, a co?
- Tak pytam, a gdzie będziesz nocować?
- Najprawdopodobniej u znajomych.
- Jak chcesz to możesz u naszej cioci. – powiedział
- Nie wiem jeszcze. Zastanowię się.
- Mnie już nie będzie to spokojnie możesz zając nasz pokój.
- Pomyślę nad tym, ale dzięki. – uśmiechnęłam się
Po jakimś czasie czułam, że usypiam. Położyłam głowę na ramieniu chcąc sprawdzić jak zareaguje. Pogłaskał mnie po policzku i powiedział:
- Nawet nie wiesz jak Cię kocham i żałuje tego co się stało. – mówił tak, bo myślał, że spałam
- Jeszcze o Ciebie zawalczę. – powiedział i pocałował mnie w czoło
Po chwili usnęłam naprawdę. Obudziłam się gdy Łukasz zaczął mnie dotykać po brzuchu.
- Co jest? – odsunęłam jego ręce
-------------------------------------------------------
 I oto postaw kolejny odcinek :) Dziękuje za ostatnie komentarze i proszę o kolejne :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz