piątek, 24 sierpnia 2012

rozdział 41

- Ciszej tam. – i śmiech Jamesa?
- James? – odsunęłam się od chłopaka z którym się całowałam
- Tak. Karola? – przyjrzałam się uważniej osobie z którą się całowałam, a to był Marcin
- Kretynie! – odsunęłam go od razu
- Karola z kim jesteś? – zapalił światło, a ja od razu się skrzywiłam
- Świetnie! – krzyknął i odszedł od nas
- James! – krzyknęłam za nim
- Jak mogłeś kretynie?! Przecież powiedziałam James to powinieneś się domyślić, że się pomyliłam. – uderzyłam Marcina po twarzy
- Przepraszam. – szepnął
- Takie głupie przepraszam nic nie zmieni.
- Ale sama mnie pocałowałaś.
- Bo myślałam, że to James, a nie Ty!
- Przepraszam. – powtórzył się
- Jesteś skończonym kretynem.
- Wiem. – szepnął, a ja pokręciłam głową i pobiegłam za Jamesem, ale nigdzie go nie widziałam
- James! – krzyknęłam, ale nic z tego, a potem skierowałam się do namiotu
Ale gdy otworzyłam naszą sypialnię nie było ani Jamesa, ani Magdy.
- Szlag niech to trafi!
- Co jest? – ze swojej sypialni wyjrzał Carlos
- Pokłóciłam się z Jamesem i nie wiem gdzie jest.
- Czekaj. Spokojnie. – wyszedł z ich sypialni po woli i naciągnął spodnie
- Chodź go poszukamy.
- Nawet nie wiem gdzie go szukać.
- A gdzie reszta ogólnie?
- Byli w Nacie.
- To chodź tam sprawdzimy.
W Nacie go nie było, a Carlos powiedział reszcie i zaczęły się poszukiwania Jamesa. Chodziliśmy tak i chodziliśmy, ale nic z tego Jamesa nigdzie nie było, a dzwonienie do niego nic nie dało. W końcu każdy już bym śpiący i Carlos wymusił na mnie, żebym go nie szukała.
- Kładź się spać. – powiedział w namiocie
- Jakbym mogła.
- Spróbuj. – weszłam do naszej sypialni, a za mną Magda i zasunęłam ją, ale gdy ktoś zaczął otwierać swoją, ja otworzyłam tylne wyjście i wyszłam od razu.
- Nie mów nikomu. – szepnęłam Magdzie do ucha
- Dobrze. – odparła smutno, a potem poszłam do samochodu. Łzy same zaczęły spływać po moim policzku, gdy wsiadałam do samochodu.

(perspektywa pisania ~~James~~)
Nie rozumiem jak mogła zrobić coś takiego? Gdybym się nie odezwał już pewnie jebałaby się z nim. Ja ją kocham, a ona… Nagle usłyszałem, że ktoś otwiera drzwi od samochodu i gdy zapaliło się światło zobaczyłem płaczącą Karolę. Powoli zsunąłem się na podłogę, żeby pod żadnym pozorem mnie nie zobaczyła i udało się, ale cały czas płakała. Nie byłem w stanie tego słuchać. Nie wytrzymałem i szepnąłem:
- Proszę Cię, nie płacz.
- James? – odwróciła się od razu, ale nie odpowiedziałem
- James. – przeszła na kolejne fotele, ale nie zauważyła mnie, a ja się bardziej schowałem
- Kocham Cię no. – szepnęła i jeszcze bardziej się rozpłakała, aż w końcu usnęła, a ja po cichu wyszedłem z samochodu i udałem się do jakiegoś pubu napić się. Na szczęście jeszcze były otwarte i wypiłem dwa czy trzy piwa, a potem gdy już zamknęli poszedłem na plaże i przesiedziałem tam do samego rana, a potem  wróciłem do namiotu.
- Gdzieś Ty był do cholery co? – naskoczyli na mnie od razu chłopaki
- Nie wasza sprawa.
- Wiesz jak Karolina się martwiła? – powiedziała Magda, a po chwili sama ona wyszła z naszej sypialni
- James… - podeszła do mnie, ale ja szybko odwróciłem się i wyszedłem z namiotu

Z perspektywy Karoliny
- James poczekaj! – złapałam go za rękę, ale wyrwał mi się i odszedł, a potem zobaczyłam Marcina, a on zaczął iść w jego kierunku
- James nie! – pobiegłam za nim, a ten już złapał Marcina za bluzkę
- Sukinsynie! – puścił go jedną ręką i uderzył z pięści
- Przestań! – złapałam jego rękę, gdy zaczął się szykować do drugiego ciosu
- Całowałaś się z nim. – spojrzał na mnie wściekły
- Wiesz, że byłam pijana i myślałam, że to Ty. Dopiero, gdy usłyszałam Twój głos spojrzałam na niego i zobaczyłam, że to nie Ty.
- To gdybym tamtędy nie przeszedł do co byście się ze sobą pieprzyli?!
- Nie! – powiedziałam razem z Marcinem
- Co przestałbyś? – spojrzał zły na Marcina
- Nie posunąłbym się do tego.
- Ale całować czyjąś dziewczynę to możesz?!
- Przepraszam.
- Jakby to zmieniło, że się całowaliście. – odszedł
- Co Ty sobie myślałeś odwzajemniając to wszystko?! – zapytałam Marcina
- Nie wiem.
- A ja wiem, że jesteś kretynem. – poszłam za Jamesem, ale cholera znowu gdzieś uciekł, a ja skierowałam się nad morze, ale po drodze usiadłam gdzieś na ławce
Miałam dość tego. Tak cholernie mnie to bolało i winiłam siebie. Jak nie wyczułam tego, że to James? Jak mogłam pomylić go z Marcinem? Alkohol tego nie wyjaśnia. Przespałam kilka godzin i już powinnam wytrzeźwieć, ale jednak całowałam się z nim. Ja nie zniosłabym widoku jak James całowałby się z jakąś panną. Ale ja go kocham! Mam nadzieję, że mi przebaczy, bo jak nie to… Moje życie bez niego nie jest warte niczego. Przesiedziałam tam jakiś czas, gdy zaczął dzwonić mój telefon. Dzwoniła Karolina, a ja rozłączyłam się i wyłączyłam telefon. Nie chciałam z nikim gadać, lecz po kilku chwilach zauważyłam, że w moim kierunku idą Logan, więc szybko odeszłam z ławki mając nadzieję, że mnie nie zauważył, ale myliłam się. Po chwili dobiegł do mnie.
- Dlaczego nie odbierasz, co? – zatrzymał mnie
- Logi daj mi spokój. – chciałam odejść, ale zatrzymał mnie
- Karola o co poszło?
- Nie chce o tym gadać.
- Dobra nie musimy, ale wracajmy.
- Nie wrócę. Nie chce się jeszcze bardziej z nim pokłócić.
- Dobra, więc idę z Tobą.
- Daj mi spokój. – odeszłam, ale zaraz pojawił się obok mnie i poszedł za mną na plażę
Większość dnia przesiedział obok mnie i nic nie mówił, ale w końcu musiałam to komuś powiedzieć. Dusiło mnie to. Z drugiej strony chciałam też dowiedzieć się tego jak on, by zareagował na ,,taką’’ scenę.
- Całowałam się z Marcinem, a James to widział. – wydusiłam z siebie po dość długiej ciszy pomiędzy nami, a gdy on nic nie mówił i spojrzałam na niego, wpatrywał się we mnie
- Zapewne wkurzył bym się tak samo jak on, ale mu przejdzie. Wiesz, że James zawsze był nadpobudliwy.
- Przynajmniej mogę być, że na pewno mu zależy.
- Dziewczyno, wiesz, że to Ty jesteś jego życiem. Odkąd jest z Tobą, świata poza Tobą nie widzi.
- A ja teraz spieprzyłam. – poczułam łzy na swoich policzkach
- Ej, młoda nie płacz. – przytulił mnie do siebie i pozwolił wypłakać
Około 17-tej skierowaliśmy się w stronę pola namiotowego. Kiedy dotarliśmy do namiotu, Jamesa nie było. Tak bardzo chciałabym z nim porozmawiać i przekonać, żeby mi uwierzył, że ja go kocham. Naprawdę kocham. Posiedziałam trochę z nimi, ale nie chciałam im psuć humorów moją głupotą. Gdy chciałam wyjść od razu pytanie:
- Gdzie idziesz?
- Tylko do łazienki. – odeszłam od nich, ale byłam pewna, że mi nie uwierzyli, choć żadne za mną nie poszło i całe szczęście
Skierowałam się nad morze, ale nie doszłam tam. Usiadłam na tej ławce co rano. Wyrywał tam wtedy swoje imię, a gdy teraz tam poszłam zauważyłam także plusik i James. Rozejrzałam się od razu, ale nigdzie go nie zauważyłam. Ale za to ktoś inny zaszczycił mnie swoją obecnością.
- Czemu taka smutna? – dosiadł się do mnie jakiś facet
- Czasami tak w życiu bywa.
- A może się przejdziemy?
- Nie mam ochoty.
- Chodź. – pociągnął mnie za rękę
- Nie zostaw. – chciałam się wyszarpnąć
- Zostaw! – ścisnął mnie mocniej za nadgarstki
------------------------------------------------------------------------------------------------
W zasadzie to nie mam nic do napisania :)
Mam nadzieję, że miło się czytało :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz