piątek, 24 sierpnia 2012

rozdział 51

A genialny pomysł oznajmiłam im krótko.
- Lecimy z wami. – powiedziałam dzień przed odlotem
- Że co? – zdziwiła się pozostała trójka
- Jesteś po egzaminie – spojrzałam na Magdę
- A do końca semestru jeszcze trochę zostało, więc lecimy z wami. – wytłumaczyłam
- Serio?
- Pewnie. – wyszczerzyłam się, a ona skoczyła obok mnie i mocno przytuliła
- Co się tak cieszysz? – zaśmiałam się
- Po prostu.
- Wolne od szkoły no to wiesz. – zaśmiała się Karolina
Więc, gdy Karolina poszła do siebie się pakować, ja z Magdą zaczęłam swoje pakowanie i gdy wszystko już było gotowe, bilety zarezerwowane poszliśmy spać i następnego dnia czyli środa wsiedliśmy czwórką do samolotu, a tam na miejscu każdy z chłopaków nas wyściskał. Spędziłyśmy u nich półtora tygodnia i wróciłam z Magdą, a Karolina została. Czas do wakacji szybciutko minął i gdy Magda odebrała wszystkie papiery, wieczorem wsiadłyśmy do samolotu skierowanego do Los Angeles, a wylądowałyśmy o podobnej godzinie o której wsiadałyśmy do samolotu. Następnego dnia poszłyśmy złożyć papiery do szkoły, gdzie miała się przenieść po wakacjach. I zaczęły się prawdziwe wakacje… :D
- Co robimy żonko? – szepnął mi James do ucha, gdy wróciłyśmy
- Mężu nie mam pojęcia. – odszepnęłam z uśmiechem
- Zajmiecie się Magdą, co nie? – spytał biorąc mnie za rękę
- Pewnie. – odkrzyknęła większa część osób jaka była w pokoju
- Gdzie idziemy? – spytałam podążając za nim
- Niespodzianka. – uśmiechnął się i zaprowadził do swojego samochodu
- Dokładniej proszę? – zatrzymałam go i pocałowałam
- Twoja ciekawość musi trochę pocierpieć. – wsiedliśmy do samochodu
Po około 20 minutach jazdy znaleźliśmy się na łące w lesie.
- Co Ty chcesz tu robić? – zaśmiałam się, wychodząc z samochodu, a James z bagażnika wyciągnął koszyk oraz koc
- Piknik. – uśmiechnął się
- Podoba się pomysł? – podszedł do mnie
- Nawet bardzo.
Odeszliśmy trochę od samochodu i rozłożyliśmy koc, a następnie zjedliśmy pyszności, które przyszykował James. Było tam pełno słodkości, a potem położyliśmy się przytulając.
- Chcesz, żebym utyła? – spytałam uśmiechnięta
- Oczywiście. Wtedy na pewno będziesz moja.
- Głupi, przecież i tak jestem Twoja. A Ty mój.
- Mimo, że jesteśmy małżeństwem to i tak mamy kłótnie. – powiedział smutno
- Oj kochanie. W najlepszym małżeństwie zdarzają się kłótnie.
- Ale to wszystko przez Jess. Ona mnie pocałowała. Gdyby nie ona nie pokłócilibyśmy się.
- I byś nie przyleciał.
- A to jest plus.
- Ej no wiesz?! – oburzyłam się
- Ale, że co?
- Powinieneś powiedzieć, że i tak i tak byś do mnie przyleciał. – powiedziałam i roześmialiśmy się oboje
- Kocham Cię. – szepnęliśmy oboje i znów się zaśmialiśmy
Podczas pocałunku zobaczyłam błysk flesza.
- Ej! – odsunęłam się i zobaczyłam, że James trzyma rękę nad nami i zrobił nam fotkę
- Co Ty? – zaśmiałam się
- Jako małżeństwo nie mamy żadnej fotki. – ukazał swoje białe ząbki
- A to proszę Cię bardzo. – pocałowałam go i co chwila James ,,błyskał’’
- Zadowolony? – zaśmiałam się po dłuższym buziaku
- Bardzo. – wyszczerzył się i leżeliśmy tak patrząc na chmury

Z perspektywy drugiej Karoli

- Ej no. Nie chce mi się siedzieć w domu. – powiedziała Magda
- To gdzie się zgarniamy? – spytałam razem z Carlosem i Kendallem
- Jaka zmowa. – zaśmialiśmy się
- Plaża? – zaproponował Kend
- Oczywiście. – od razu biegiem skierowałam się z Magdą do pokoi, a chłopcy skomentowali to śmiechem
- Widzimy się za chwilę na dole. – powiedziałam i weszłam do naszego wspólnego pokoju z Carlitem
Wyszperałam w szafie moje bikini, a gdy się przebierałam ktoś nagle wszedł do pokoju. Na szczęście to był mój chłopak. Ten szybko zrzucił z siebie ciuchy i wbił się w kąpielówki, następnie podszedł do mnie z uśmiechem.
- Może pomóc?
- A możesz zawiązać. – odkręciłam się do niego tyłem, a ten zawiązał i musnął ustami moją szyję
- Dziękuje. – narzuciłam na siebie koszulkę i wciągnęłam spodenki, po czym zeszliśmy na dół i pojechaliśmy w czwórkę na plażę. Widziałam, że tą dwójkę ciągnie do siebie. Duża różnica między nimi, ale miłość nie zna granic.
- Może pójdziemy się wykąpać i zostawimy ich? – szepnął mi na ucho Carlos, gdy rozłożyłam koc
- Ok. My idziemy. – ściągnęłam ubranie, a Carlito zrzucił koszulkę
- Złapiesz mnie? – zaśmiał się i ruszył w kierunku morza
- Oczywiście. – pobiegłam za nim i wskoczyłam mu po chwili na barana, a że Carlito stracił równowagę to wpadliśmy do wody
- Głupia! – zaśmiał się, gdy wypłynął na wierzch
- No i co z tego? – uśmiechnęłam się i złączyliśmy się w pocałunku
- Kocham Cię. – powiedzieliśmy i razem i roześmieliśmy się, a  potem spojrzałam na brzeg
- Są coraz bliżej. – powiedziałam, co zauważyłam
- Będą razem i będzie mały Carlito. – odparł mój chłopak
- Jak się wda w wujka to będzie głupi, że hej!
- Ej! – zaśmiał się, a w wodzie zabawiliśmy się dłuższy czas, żeby dać im pobyć trochę samym
- Poczekaj! - krzyknął po dłuższym czasie i pobiegł do nich
- No ej! – ruszyłam za nim a ten zakradł się i po chwili przybiegł ze swoją koszulką, wrzucił do wody , wyszczerzył się, a potem ze swojej wyjął moją
- Carlos! – zaśmiałam się, będę wracała na mokro
- Chodź. – szepnął i pociągnął mnie w stronę Magdy i Kenda
- Dajesz. – szepnął i wycisnął swoją koszulkę na Magdę, a ja na Kenda
- Ej! – usiedli oboje jak oparzeni, a raczej oblani
- To jego pomysł! – rzuciłam w niego swoją koszulką śmiejąc się
- Carlos!
- No co? – zaśmiał się
- Nie żyjesz. – Kend wstał i zaczął ścigać Carlita
Ganiali się jak małe dzieci, ale Kendallowi nie udało się go dogonić. W końcu ścigany przybiegł do nas i schował się za Magdą prosząc o ratunek. Gdy Kend pojawił się poprosił, żeby się odsunęła.
- Nie, Madziu! Proszę! Jest Twoim przyjacielem!
- Też jestem! – krzyknął Kendall
- Kogo bardziej lubisz? – spytał mój chłopak
- Carlos! – chętnie bym go zabiła
- No co? – zaczął się śmiać, a Magda się zarumieniła, a jednak!
- Róbcie co chcecie. – wstała i odeszła w stronę wody
- Jesteś idiotą! – wkurzona odeszłam od nich


- Co ja takiego zrobiłem? – zdziwiłem się reakcją dziewczyn
- Nic w ogóle i w szczególe. – Kendall spojrzał w stronę odchodzących dziewczyn
- Ej no, a Tobie o co biega?
- O nic. Zbierajmy się lepiej.
Zgarnęliśmy oboje wszystko co tu mieliśmy, a ja skierowałem się do samochodu, a Kendall poszedł po dziewczyny. Gdy przyszli i otworzyłem drzwi Karoli, żeby wsiadła, olała mnie i usiadła z tyłu. W końcu z przodu usiadła Magda, a moja dziewczyna i przyjaciel byli wrodzy w stosunku do mnie. Co ja niby takiego zrobiłem? Proste pytanie, prosta odpowiedź. Ale odpowiedzi to ja się chyba nie doczekam… Gdy wróciliśmy do domu oni poszli na górę, a Magda usiadła przed telewizorem. Ja za to stałem jak głupek przy wejściu do salonu i zastanawiałem się co mam ze sobą zrobić.
- Madzia jesteś na mnie zła? - usiadłem przy niej
- Nie, czemu? – spojrzała na mnie
- No za ten tekst na plaży. Tamta dwójka się na mnie obraziła. – spojrzałem w kierunku schodów
- Nie jestem zła, tylko głupio mi się zrobiło, gdy zapytałeś którego bardziej lubię.
- A czemu? – poruszyłem brwiami
- No… - zaczerwieniła się
- Carlos chodź tu! – spojrzałem na schody i stała tam Karolina
Gdy poszliśmy do pokoju rozpętała się awantura nie z tej ziemi…

Oczami Karoli numer 1

Po powrocie z pikniku nie było za wesołej atmosfery. Carlos chodził naburmuszony i gdy tylko ktoś na niego spojrzał warczał na tą osobę. Zaczęło się ode mnie. Kendall chętnie zabiłby go wzrokiem, a Magda siedziała cicho w fotelu. Gdy my tylko weszliśmy do salonu, zaraz za nami pojawił się Logan.
- A co tu się stało? – zaśmiał się widząc grobową ciszę w pokoju, ale nikt mu nie odpowiedział
- Ktoś odpowie? – zapytałam, ale cisza
- Carlos? – spytałam go, gdy wyszedł z kuchni
- Odwalcie się. – nie spojrzał nawet na mnie i poszedł na górę
- Magda? – zapytałam podchodząc do niej
- Gdy wróciliśmy z plaży Karolina pokłóciła się z Carlosem. – szepnęła cicho
- A gdzie ona jest?
- Wybiegła, płacząc. – od razu wyszłam z domu i zaczęłam iść w stronę parku, dzwoniąc do niej także, ale jak się spodziewałam nie odbierała
Miałyśmy takie miejsce w parku, które odkryłyśmy i wydawało nam się, że tylko my tam chodziłyśmy, więc od razu się tam skierowałam. W zasadzie to było za parkiem i było tam trochę drogi, ale znalazłam ją tam. Płakała, a ja czułam, że łamie mi się serce. Nie mogę znieść widoku moich przyjaciół, gdy płaczą. To jest dla mnie po prostu mordęga.
- Karolcia… - szepnęłam i usiadłam przy niej, a ona się we mnie wtuliła
- Ej, co się stało? – czułam, że łzy same zbierają mi się pod powiekami
- Pokłóciłam się z Carlosem…
- O co poszło?
Opowiedziała mi historię i co się wydarzyło na plaży, a potem jak Carlos wypytywał Magdę w salonie i że potem poszli do pokoju i rozpętała się wojna. Wykrzyczała mu, że zachowuje się jak dziecko, nie umie się zachować poważnie i robi mnóstwo głupich, dziecinnych rzeczy. W końcu powiedział, że może się rozstaną, a ona, że to może dobry pomysł po czym wybiegła. Rozpłakała się jeszcze bardziej, a mi także spłynęły łzy i obie siedziałyśmy tak płacząc, ale jeszcze nie wiedziałam wszystkiego…
- Karola tylko, że jeszcze jest jedna sprawa. – powiedziała szlochając
- Co się stało? – przestraszyłam się
- Bo…
------------------------------------------------------------------
No i kłótnia nastała ;) Tak, tak wiem. Wredna zołza ze mnie i lubię ludzi kłócić :D tu chociaż nie zamierzam nikogo zabić :D (chyba;)) oddałam Wam kolejny rozdział i liczę na opinie i komki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz