A genialny
pomysł oznajmiłam im krótko.
- Lecimy z
wami. – powiedziałam dzień przed odlotem
- Że co? –
zdziwiła się pozostała trójka
- Jesteś po
egzaminie – spojrzałam na Magdę
- A do końca
semestru jeszcze trochę zostało, więc lecimy z wami. – wytłumaczyłam
- Serio?
- Pewnie. –
wyszczerzyłam się, a ona skoczyła obok mnie i mocno przytuliła
- Co się tak
cieszysz? – zaśmiałam się
- Po prostu.
- Wolne od
szkoły no to wiesz. – zaśmiała się Karolina
Więc, gdy
Karolina poszła do siebie się pakować, ja z Magdą zaczęłam swoje pakowanie i
gdy wszystko już było gotowe, bilety zarezerwowane poszliśmy spać i następnego
dnia czyli środa wsiedliśmy czwórką do samolotu, a tam na miejscu każdy z chłopaków
nas wyściskał. Spędziłyśmy u nich półtora tygodnia i wróciłam z Magdą, a
Karolina została. Czas do wakacji szybciutko minął i gdy Magda odebrała
wszystkie papiery, wieczorem wsiadłyśmy do samolotu skierowanego do Los
Angeles, a wylądowałyśmy o podobnej godzinie o której wsiadałyśmy do samolotu.
Następnego dnia poszłyśmy złożyć papiery do szkoły, gdzie miała się przenieść
po wakacjach. I zaczęły się prawdziwe wakacje… :D
- Co robimy
żonko? – szepnął mi James do ucha, gdy wróciłyśmy
- Mężu nie
mam pojęcia. – odszepnęłam z uśmiechem
- Zajmiecie
się Magdą, co nie? – spytał biorąc mnie za rękę
- Pewnie. –
odkrzyknęła większa część osób jaka była w pokoju
- Gdzie
idziemy? – spytałam podążając za nim
-
Niespodzianka. – uśmiechnął się i zaprowadził do swojego samochodu
- Dokładniej
proszę? – zatrzymałam go i pocałowałam
- Twoja
ciekawość musi trochę pocierpieć. – wsiedliśmy do samochodu
Po około 20
minutach jazdy znaleźliśmy się na łące w lesie.
- Co Ty
chcesz tu robić? – zaśmiałam się, wychodząc z samochodu, a James z bagażnika
wyciągnął koszyk oraz koc
- Piknik. –
uśmiechnął się
- Podoba się
pomysł? – podszedł do mnie
- Nawet
bardzo.
Odeszliśmy
trochę od samochodu i rozłożyliśmy koc, a następnie zjedliśmy pyszności, które
przyszykował James. Było tam pełno słodkości, a potem położyliśmy się
przytulając.
- Chcesz,
żebym utyła? – spytałam uśmiechnięta
-
Oczywiście. Wtedy na pewno będziesz moja.
- Głupi,
przecież i tak jestem Twoja. A Ty mój.
- Mimo, że
jesteśmy małżeństwem to i tak mamy kłótnie. – powiedział smutno
- Oj
kochanie. W najlepszym małżeństwie zdarzają się kłótnie.
- Ale to
wszystko przez Jess. Ona mnie pocałowała. Gdyby nie ona nie pokłócilibyśmy się.
- I byś nie
przyleciał.
- A to jest
plus.
- Ej no
wiesz?! – oburzyłam się
- Ale, że
co?
- Powinieneś
powiedzieć, że i tak i tak byś do mnie przyleciał. – powiedziałam i
roześmialiśmy się oboje
- Kocham
Cię. – szepnęliśmy oboje i znów się zaśmialiśmy
Podczas
pocałunku zobaczyłam błysk flesza.
- Ej! –
odsunęłam się i zobaczyłam, że James trzyma rękę nad nami i zrobił nam fotkę
- Co Ty? –
zaśmiałam się
- Jako
małżeństwo nie mamy żadnej fotki. – ukazał swoje białe ząbki
- A to
proszę Cię bardzo. – pocałowałam go i co chwila James ,,błyskał’’
-
Zadowolony? – zaśmiałam się po dłuższym buziaku
- Bardzo. –
wyszczerzył się i leżeliśmy tak patrząc na chmury
Z perspektywy drugiej Karoli
- Ej no. Nie
chce mi się siedzieć w domu. – powiedziała Magda
- To gdzie
się zgarniamy? – spytałam razem z Carlosem i Kendallem
- Jaka
zmowa. – zaśmialiśmy się
- Plaża? –
zaproponował Kend
-
Oczywiście. – od razu biegiem skierowałam się z Magdą do pokoi, a chłopcy
skomentowali to śmiechem
- Widzimy
się za chwilę na dole. – powiedziałam i weszłam do naszego wspólnego pokoju z
Carlitem
Wyszperałam
w szafie moje bikini, a gdy się przebierałam ktoś nagle wszedł do pokoju. Na
szczęście to był mój chłopak. Ten szybko zrzucił z siebie ciuchy i wbił się w
kąpielówki, następnie podszedł do mnie z uśmiechem.
- Może
pomóc?
- A możesz
zawiązać. – odkręciłam się do niego tyłem, a ten zawiązał i musnął ustami moją
szyję
- Dziękuje.
– narzuciłam na siebie koszulkę i wciągnęłam spodenki, po czym zeszliśmy na dół
i pojechaliśmy w czwórkę na plażę. Widziałam, że tą dwójkę ciągnie do siebie.
Duża różnica między nimi, ale miłość nie zna granic.
- Może
pójdziemy się wykąpać i zostawimy ich? – szepnął mi na ucho Carlos, gdy
rozłożyłam koc
- Ok. My
idziemy. – ściągnęłam ubranie, a Carlito zrzucił koszulkę
- Złapiesz
mnie? – zaśmiał się i ruszył w kierunku morza
- Oczywiście.
– pobiegłam za nim i wskoczyłam mu po chwili na barana, a że Carlito stracił
równowagę to wpadliśmy do wody
- Głupia! –
zaśmiał się, gdy wypłynął na wierzch
- No i co z
tego? – uśmiechnęłam się i złączyliśmy się w pocałunku
- Kocham
Cię. – powiedzieliśmy i razem i roześmieliśmy się, a potem spojrzałam na brzeg
- Są coraz
bliżej. – powiedziałam, co zauważyłam
- Będą razem
i będzie mały Carlito. – odparł mój chłopak
- Jak się
wda w wujka to będzie głupi, że hej!
- Ej! –
zaśmiał się, a w wodzie zabawiliśmy się dłuższy czas, żeby dać im pobyć trochę
samym
- Poczekaj!
- krzyknął po dłuższym czasie i pobiegł do nich
- No ej! –
ruszyłam za nim a ten zakradł się i po chwili przybiegł ze swoją koszulką,
wrzucił do wody , wyszczerzył się, a potem ze swojej wyjął moją
- Carlos! –
zaśmiałam się, będę wracała na mokro
- Chodź. –
szepnął i pociągnął mnie w stronę Magdy i Kenda
- Dajesz. –
szepnął i wycisnął swoją koszulkę na Magdę, a ja na Kenda
- Ej! –
usiedli oboje jak oparzeni, a raczej oblani
- To jego
pomysł! – rzuciłam w niego swoją koszulką śmiejąc się
- Carlos!
- No co? –
zaśmiał się
- Nie
żyjesz. – Kend wstał i zaczął ścigać Carlita
Ganiali się
jak małe dzieci, ale Kendallowi nie udało się go dogonić. W końcu ścigany
przybiegł do nas i schował się za Magdą prosząc o ratunek. Gdy Kend pojawił się
poprosił, żeby się odsunęła.
- Nie,
Madziu! Proszę! Jest Twoim przyjacielem!
- Też
jestem! – krzyknął Kendall
- Kogo
bardziej lubisz? – spytał mój chłopak
- Carlos! –
chętnie bym go zabiła
- No co? –
zaczął się śmiać, a Magda się zarumieniła, a jednak!
- Róbcie co
chcecie. – wstała i odeszła w stronę wody
- Jesteś
idiotą! – wkurzona odeszłam od nich
- Co ja
takiego zrobiłem? – zdziwiłem się reakcją dziewczyn
- Nic w
ogóle i w szczególe. – Kendall spojrzał w stronę odchodzących dziewczyn
- Ej no, a
Tobie o co biega?
- O nic.
Zbierajmy się lepiej.
Zgarnęliśmy
oboje wszystko co tu mieliśmy, a ja skierowałem się do samochodu, a Kendall
poszedł po dziewczyny. Gdy przyszli i otworzyłem drzwi Karoli, żeby wsiadła,
olała mnie i usiadła z tyłu. W końcu z przodu usiadła Magda, a moja dziewczyna
i przyjaciel byli wrodzy w stosunku do mnie. Co ja niby takiego zrobiłem?
Proste pytanie, prosta odpowiedź. Ale odpowiedzi to ja się chyba nie doczekam…
Gdy wróciliśmy do domu oni poszli na górę, a Magda usiadła przed telewizorem.
Ja za to stałem jak głupek przy wejściu do salonu i zastanawiałem się co mam ze
sobą zrobić.
- Madzia
jesteś na mnie zła? - usiadłem przy niej
- Nie, czemu?
– spojrzała na mnie
- No za ten
tekst na plaży. Tamta dwójka się na mnie obraziła. – spojrzałem w kierunku
schodów
- Nie jestem
zła, tylko głupio mi się zrobiło, gdy zapytałeś którego bardziej lubię.
- A czemu? –
poruszyłem brwiami
- No… -
zaczerwieniła się
- Carlos
chodź tu! – spojrzałem na schody i stała tam Karolina
Gdy
poszliśmy do pokoju rozpętała się awantura nie z tej ziemi…
Oczami Karoli numer 1
Po powrocie
z pikniku nie było za wesołej atmosfery. Carlos chodził naburmuszony i gdy
tylko ktoś na niego spojrzał warczał na tą osobę. Zaczęło się ode mnie. Kendall
chętnie zabiłby go wzrokiem, a Magda siedziała cicho w fotelu. Gdy my tylko
weszliśmy do salonu, zaraz za nami pojawił się Logan.
- A co tu
się stało? – zaśmiał się widząc grobową ciszę w pokoju, ale nikt mu nie
odpowiedział
- Ktoś
odpowie? – zapytałam, ale cisza
- Carlos? –
spytałam go, gdy wyszedł z kuchni
- Odwalcie
się. – nie spojrzał nawet na mnie i poszedł na górę
- Magda? –
zapytałam podchodząc do niej
- Gdy wróciliśmy
z plaży Karolina pokłóciła się z Carlosem. – szepnęła cicho
- A gdzie
ona jest?
- Wybiegła,
płacząc. – od razu wyszłam z domu i zaczęłam iść w stronę parku, dzwoniąc do
niej także, ale jak się spodziewałam nie odbierała
Miałyśmy
takie miejsce w parku, które odkryłyśmy i wydawało nam się, że tylko my tam
chodziłyśmy, więc od razu się tam skierowałam. W zasadzie to było za parkiem i
było tam trochę drogi, ale znalazłam ją tam. Płakała, a ja czułam, że łamie mi
się serce. Nie mogę znieść widoku moich przyjaciół, gdy płaczą. To jest dla
mnie po prostu mordęga.
- Karolcia…
- szepnęłam i usiadłam przy niej, a ona się we mnie wtuliła
- Ej, co się
stało? – czułam, że łzy same zbierają mi się pod powiekami
- Pokłóciłam
się z Carlosem…
- O co
poszło?
Opowiedziała
mi historię i co się wydarzyło na plaży, a potem jak Carlos wypytywał Magdę w
salonie i że potem poszli do pokoju i rozpętała się wojna. Wykrzyczała mu, że
zachowuje się jak dziecko, nie umie się zachować poważnie i robi mnóstwo
głupich, dziecinnych rzeczy. W końcu powiedział, że może się rozstaną, a ona,
że to może dobry pomysł po czym wybiegła. Rozpłakała się jeszcze bardziej, a mi
także spłynęły łzy i obie siedziałyśmy tak płacząc, ale jeszcze nie wiedziałam
wszystkiego…
- Karola
tylko, że jeszcze jest jedna sprawa. – powiedziała szlochając
- Co się
stało? – przestraszyłam się
- Bo…
------------------------------------------------------------------
No i kłótnia
nastała ;) Tak, tak wiem. Wredna zołza ze mnie i lubię ludzi kłócić :D tu
chociaż nie zamierzam nikogo zabić :D (chyba;)) oddałam Wam kolejny rozdział i
liczę na opinie i komki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz