Wątki z poprzednich rozdziałów:
- Tajemnicza osoba wysyłająca zdjęcia chłopaków do gazet
- Dziecko Jamesa z Jessicą
- Łukasz zaciągnął się do wojska
- Magda zerwała z Kendallem z powodu wieku
- Magda jest z Alexem, który no cóź przypomina jej Kendalla
- Karolina nadal nie wie kto przesyła jej pieniądze na konto
U Logana i Andrei oraz Karoliny i Carlosa jest sielanka, przynajmniej na razie ;)
Karolina
Przespałam całą noc, a kiedy rano obudziłam się, nie było przy mnie Carlosa. Moja zguba szybko się znalazła. Weszłam do pokoju Vivienne, a mała leżała na rękach mojego ukochanego mężczyzny. Nasza córeczka nie spała, leżała spokojnie w ramionach taty. Ostrożnie wzięłam ją z rąk Carlosa, jednak on obudził się.
- Oj... - szepnęłam
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się do mnie i skradł mi całusa
Uśmiechnięta trzymałam Viv na rękach, a Carlos poszedł odgrzać mleko dla małej. Czułam się naprawdę szczęśliwa. Gdy wrócił Carlos, podał mi butelkę i zaczęłam ją karmić. Mój narzeczony podszedł do mnie i przytulił się.
- Wiesz, że was kocham? - spojrzałam na niego i sprzedałam mu buziaka
- I tak my ciebie bardziej. - uśmiechnął się do mnie, a potem musnął w kark i wyszedł, zostawiając nas same
Nakarmiłam Vivenne, a potem posiedziałam chwilę z nią, jednak jak tak to było zawsze, zaraz usnęła, zapadając w drzemkę. Wróciłam do pokoju i wybrałam ubrania, w które miałam się przebrać. Przez to wszystko co się ostatnio działo jak nikt nie pomyślał o przygotowaniu świąt. Zdecydowaliśmy, że na te święta zamówimy coś. Nikt nie miał czasu na to, aby przygotować wszystkiego do kolacji wigilijnej. Kiedy zeszliśmy oboje na śniadanie, w kuchni byli już chłopcy, a także Karolina.
- Wesołych świąt wszystkim. - odezwał się Carlos, a każdy odpowiedział mu to samo, uśmiechając się
- Wesołych. - podeszłam do Karoliny, przytulając ją, co odwzajemniła, bardzo mocno się przytulając
Zjedliśmy wszyscy śniadanie, a potem każdy to co chciał wybrał sobie z cateringu, z którego zamówiliśmy naszą 'kolację wigilijną'. Te święta będą zupełnie inne niż wszystkie, o ile można je w ogóle nazwać świętami. Jednak zbytnio nie przeszkadzało mi to, miałam spędzić je z przyjaciółmi. Dawno jednak ani ja ani Carlos nie widzieliśmy się z naszymi rodzicami, ale Vivienne jeszcze nie powinna latać samolotem, a na podróż do rodziców Carlosa też było jeszcze za wcześnie, ale z przyjaciółmi też będzie bardzo miło.
Magda
Na szczęście Karolina była zajęta, dlatego udało mi się wymknąć z domu na spotkanie z Alexem. Kiedy tylko doszłam na umówione miejsce, chłopak zbliżył się do mnie i rozpoczął pocałunek. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum, które uwielbiałam. Czułam się jak w raju, a chłopak dopiero po dłużej chwili się ode mnie odsunął. Uśmiechnęliśmy się do siebie, a potem złapał moją dłoń i splótł nasze palce. Nie wyrwałam dłoni, nie chciałam tego, a on szedł zadowolony. Nadal nie wiedział ile tak naprawdę mam lat, ale gdyby dowiedział się, że mam czternaście, raczej by mu się do nie spodobało. Było dobrze jak jest i nie chciałam tego psuć. Będę starać się zapomnieć o Kendallu przy Alexie. Pomiędzy nami była jednak różnica wieku, a Savannah powiedziała, że to wstyd spotykać się w chłopaku o tyle lat starszym. Było to dla wszystkich dziwne, że spotykam się z takim staruchem, więc zakończyłam to. Nie chciałam wyróżniać się przy innych.
- O czym myślisz? - zagaił Alex
- A o wszystkim.
- Może tak o mnie? - uśmiechnął się łobuzersko, przyciągając mnie do siebie i wpijając w usta
Przestałam o tym wszystkim myśleć i w pełni oddałam się temu spotkaniu. Zajęłam się jedynie Alexem, bo myślenie o Kendallu mi nie służyło...
Andrea
Szykowałam się na te spotkanie 'świąteczne' do domu Btrów, bo Logan powiedział, że muszę być tam z nimi. Niestety swój prezent odkrył już dawno, znalazł go w moim domu i nici z niespodzianki. Z moją rodziną jakoś nadal nie miałam za dobrego kontaktu i obawiałam się dnia w, którym się spotkamy i będę musiała o wszystkim opowiedzieć. Wiem, że taki dzień nastąpi i to może dość niedługo, ale nie chciałam sobie zawracać tym głowy. Logan przyjechał do mnie kilka godzin, abyśmy spędzili dziś trochę tego dnia sam na sam. Najpierw czule się przywitaliśmy, a potem wyjął małe pudełeczko z kieszeni. Uśmiechnął się do mnie, a ja otworzyłam je. Patrzyłam na jego zawartość zaskoczona, a były tam kluczyki.
- Żartujesz chyba? - spojrzałam na niego jak na wariata
- Nie, kochanie. Nie mogłem już patrzeć jak ciągle tłuczesz się tymi autobusami.
- Nie, Logan. Nie mogę tego przyjąć. - nie mogłam uwierzyć, nie chciałam brać od niego pieniędzy
- Andrea, proszę. - patrzył na mnie, tymi oczami... Tak kochanymi oczkami, jednak nie mogłam zgodzić się na coś takiego.
- Ale oddam ci te pieniądze.
- Andreaaa!
- Logan, samochód jest zbyt kosztowny.
- Proszę mi tu nie marudzić, tylko chodźmy zobaczyć twoje nowego autko. - mimo wszystko byłam podekscytowana i szybko zbiegłam na dół. Jeszcze bardziej zaskoczona byłam, widząc ten samochód.
- Nie wypłacę ci się do końca życia. - odwróciłam się do niego
- Ważne, że będziesz.
- Nie pozbędziesz mnie się ze swojego życia już nigdy.
- I to chciałem usłyszeć. - uśmiechnął się słodko, ukazując moje ulubione dołeczki
- Kocham cię wariacie! - bardzo mocno go przytuliłam, a po chwili jednak wpiłam się w usta mojego ukochanego mężczyzny. Jestem szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa.
Karolina
Po świątecznej kolacji wszyscy się już zebrali, a mnie zostawili samą z Jamesem. Nie miałam pojęcia, iść do naszego pokoju czy zostać tutaj i przespać się w salonie. Wczorajszego wieczoru nie nocował w sypialni, więc czy to oznacza koniec?
- Kochanie, porozmawiamy? - poczułam jego dłoń, którą splótł z moją, więc spojrzałam na niego - Spotkałem się z Jessicą. - na te słowa, aż wstrzymałam oddech - Potwierdziła to, że jestem ojcem. - gwałtowne mruganie oczami łączące się z wypływającymi łzami z pod ich nasady - Kochanie... - wyjęłam dłoń z jego uścisku
- Muszę pomyśleć. - szepnęłam wstając i kierując swoje kroki ku górze
Idąc już po schodach gorzkie łzy spływały po moim policzku. Nie zdając sobie sprawy wpadłam na kogoś kto mnie przytulił. Ta osoba poprowadziła mnie po chwili do któregoś pokoju i posadziła na łóżku.
- Karola... Tak nie można... - usłyszałam głos Carlosa
- A co byś zrobił na moim miejscu? - podał mi znalezioną w szafce paczkę chusteczek, którą otworzyłam
- Nie załamywać tak. Kochacie się przecież.
- Mam być egoistką i odebrać dziecku ojca? Przecież tego nie zrobię.
- A co na to James? - zdałam sobie sprawę z tego, że nasz związek nie ma sensu
Nie mogę kazać Jamesowi wybierać między mną, a jego dzieckiem. Ten maluch nie zasługuje na to, żeby wychowywać się bez pełnej rodziny. Podziękowałam Carlosowi, który odpowiedział mi uśmiechem. Zajrzałam do sypialni, nie wiedząc gdzie jest James. Leżał w łóżku, a zauważając mnie raptownie usiadł na łóżku.
- Nie każę ci wybierać między mną, a małym. - przyglądał mi się uważnie - Odchodzę. - szepnęłam, a James pojawił się przy mnie
- Chcę być z tobą, a jedyne co mogę dawać to pieniądze na małego. Chcę dziecka, ale z tobą. Jeśli nie jest to możliwe, nic to nie zmienia. Chcę ciebie i tylko ciebie. - spojrzałam mu w oczy
- Ale ja nie potrafię z tobą być. Przespałeś się z nią, a konsekwencje trzeba ponosić. Nie mogę...
Magda
Zapukał ktoś do drzwi, więc szybko zamknęłam komputer ze stroną banku internetowego. Krzyknęłam proszę, a do środka weszła moja siostra, która wyglądała jak nie ona. Tak przybitej nie widziałam jej nigdy. Poprosiła, żebym spakowała kilka najpotrzebniejszych rzeczy i przenosimy się na jakiś czas do hotelu. Zrobiłam to bez zająknięcia, od razu ogarniając pokój i biorąc torbę szkolną do której wsadziłam trzy pary spodni, trzy koszulki, bieliznę i kosmetyki. Zeszłam na dół, czekając tam na siostrę, która tam już była.
- Przecież ja nie mówiłem o tym, żebyś się wyprowadzała! - krzyknął oburzony Carlos
- Tak zdecydowaliśmy z Jamesem. - odparła mu i jej mąż spojrzał na nią wściekły
- Ty zadecydowałaś, a nie ja. - siostra spostrzegła mnie i zaczęła się żegnać z każdym, a Kendall wyleciał z tym, że nas odwiezie
Myślałam, że zabije go wzrokiem, ale on nic sobie z tego nie zrobił i zabrał ode mnie i Karoliny torby niosąc je do bagażnika. Wskoczyłam na tył, założyłam w uszy słuchawki i włączyłam playlistę. Siostra usiadła z przodu, ale po jej minie nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Coś naprawdę porządnego musiało się między nimi wydarzyć. Spojrzałam na Kendalla w lusterku wstecznym, który na mnie też spoglądał. Odwróciłam wzrok, ale chyba coś do mnie mówił. Zerknęłam tam ponownie, a z jego ust zrozumiałam, że mam czegoś posłuchać. Ściszyłam zdezorientowana muzykę i usłyszałam jak zagaduje Karolinę.
- Dlaczego to robisz?
- Mam mu kazać wybierać? Nie będę odbierać dziecku ojca.
- Wiesz o tym, że to się da pogodzić.
- Ile by ze mną wytrzymał? Ostatnio cały czas mówił o dziecku i mam uwierzyć w to, że naprawdę mógłby z niego zrezygnować? A ja nie mogę mu go dać, to boli najbardziej. - zaskoczona otworzyłam buzię i spojrzałam przestraszona na Kendalla - Wiesz kto jest matką dziecka? - spojrzała na niego, więc odwróciłam wzrok, próbując zrobić obojętną minę, ale nie wiem co odpowiedział Kend, bo nie odpowiedział słownie - Jessica.
- Słucham?! - krzyknęłam razem z blondynem, a siostra spojrzała na mnie zaskoczona
- To co powiedziałam. - odwróciła głowę w stronę szyby
Siedziałam z tyłu, próbując to wszystko pozbierać. Słyszałam jedynie pogłoski o tej Jessice, nic więcej. Podobno coś ją łączyło z Jamesem, ale nie wiem co. Nie byłam w stanie tego wszystko zrozumieć, ale te dziecko było z początku okresu ich związku czy James dopuścił się zdrady. Nie wiedziałam nic. Dojechaliśmy pod jakiś hotel, a Karolina poszła zarezerwować jakiś pokój. Powiedziałam, że pomogę Kendallowi, ale tak naprawdę chciałam z niego wyciągnąć to co wie.
- Powiedz mi co wiesz. - spojrzał na mnie, otwierając bagażnik - Proszę cię. Nikt nigdy nie chciał mi mówić. Jedynie wiem, że coś łączyło tą laskę z Jamesem.
- Karolina z Jamsem pokłócili się kiedyś i rozstali, a pijany się przespał z Jessicą. Mały ma teraz prawie dwa latka. Spotkał się z nią i ona potwierdziła to, że jest ojcem.
- Dziękuje, że kazałeś mi posłuchać.
Zwykły impuls, ale wpiłabym się w usta blondyna, gdyby obok nas nie stanęła moja siostra. Zaczęłam wrzucać sobie w myślach na temat tego co chciałam zrobić. Zabrałam torbę i szybko poszłam do hotelu. Jednak jak na złość poszedł z nami na górę i starał się przemówić Karolinie do rozumu. Leżałam na łóżku, słuchając muzyki i pisząc z Alexem. Denerwowała mnie ta jego pewność siebie, zależało mu tylko na tym, żeby było po jego myśli. W końcu olałam sms od niego i rzuciłam telefon na półkę. Zauważyłam, że Karoliny nigdzie nie ma, a Kendall mi się przygląda. Zmrużyłam oczy mając nadzieję, że przestanie tylko to na niego nie działało.
- Przestań, ok?! - wrzasnęłam i chciałam umknąć do łazienki, ale ten zatrzymał mnie i zaczął całować
Z początku chciałam mu się wyrwać, ale wiedziałam że to nic nie da. W końcu zaczęłam oddawać pocałunek jednak po moich policzkach spływały łzy. Odsunął się zaskoczony ode mnie i każda z nich zniknęła pod wpływem jego pocałunków na policzkach.
- Dlaczego to tak utrudniasz? - spojrzałam w najpiękniejsze zielone tęczówki jakie kiedykolwiek spotkałam
- To nie ma racji bytu. - odsunęłam się od niego i zamknęłam w łazience
Niedługo potem wróciła Karolina, a Kendall wtedy wyszedł i miał wracać do domu. Przemyłam twarz, a chwilę potem już wcinałam kolację, którą jakiś pracownik hotelu przyniósł do pokoju. Niezły mamy prezent na święta. Nie ma co.
Nie mam pojęcia co tu napisać... Żadnej notki od lipca. Przepraszam tutaj nie wystarczy. Ale... jest sens się tłumaczyć? Dziękuje tym co to jeszcze przeczytali :)
SZCZĘŚCIA DLA CARLEXY <3